Album „Magnolia” Aleksandra Dębicza, to ścieżka dźwiękowa do filmu o kwitnącym ogrodzie, do filmu, który nigdy nie powstał, ale powinien. Aleksander Dębicz stworzył florystyczną opowieść muzyczną, w której jesteśmy świadkami zmieniających się cyklów piękna.
Where The Flowers Bloom
„Magnolia” to album w dużej części akustyczny, choć nie pozbawiony efektów dźwiękowych. Zaczyna się od utworu „Where The Flowers Bloom”. Jako, że nie jestem profesjonalnym recenzentem ani wykształconym muzykologiem, opieram się na własnym doświadczeniu muzycznym. „Where The Flowers Bloom” to utwór, w którym od razu wychwytuję „polską nutę”.
Co przez to rozumiem? Polska nuta w moim rozumieniu, to pewien stęskniony dźwięk. Czasami odnajduję go w piosenkach Kultu, innym razem w muzyce do filmu „Vabank” Machulskiego, a jeszcze innym w obrazie Malczewskiego. Tego nie da się po prostu opisać. To dźwięk / obraz tęskny i wzruszający. I ten dźwięk jest obecny w tym utworze i na całym albumie.
Aleksandrowi Dębiczowi udało się za pomocą muzyki i okładki skroplić piękno w w niespełna czterdziestominutowy flakonik. Ten album jest jak eliksir piękna, jak balsam.
Mam takie wrażenie, że kompozytor znalazł niezwykły sposób, żeby nie tylko namalować dźwiękami kwitnący ogród, ale też jakoś go w mojej wyobraźni ożywić. Okładka jest dla mnie nierozerwalnym elementem tej doskonałej całości.
Bee
Kolejnym utworem jest „Bee”. Już same tytuły pomagają nam się odnaleźć w tym ogrodzie. Jeśli w pierwszym utworze mogłem przeżyć rozkwitanie, kwitnienie i przekwitanie kwiatu, tutaj moja uwaga zatrzymana jest na akcie zapylenia. Charakterystyczny, zapętlony fortepian jest jak powtarzające się cykle życia.
Orchid
„Orchid” to utwór oparty o drewniany flet Michała Żaka. Orientalny w swoim brzmieniu, dość, jak dla mnie niespokojny. Nie przepadam za storczykami, ale ich piękny kwiat jest niezaprzeczalnie symbolem szlachetnego piękna.
Cedar Tree
Do nagrania płyty Aleksander Dębicz zaprosił ludzi, z którymi współpracuje najczęściej. „Napisałem dla Orlińskiego cztery glosy, a on je wszystkie nagrał, tworząc swego rodzaju chór” – powiedział mi kompozytor w naszej rozmowie na Instagramie. To mój ulubiony kawałek na tej płycie. Ma w sobie coś ze ścieżki dźwiękowej do „Edwarda Nożycorękiego” Dannyego Elfmana. Fortepian bardzo mi przypomina charakterystyczne, elfamnowskie dzwoneczki.
Illusion
Wspomniałem o tej „polskiej nucie”, w piątym utworze „Illusion” pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że jest ona najwyraźniejsza. Podczas wspomnień rozmowy z Aleksandrem zauważyłem, że cały album przypomina mi budową soundtracku. Kompozytor potwierdził, że moje spostrzeżenie jest trafne.
Interlude
Zamykający pierwszą stronę „Interlude” to niezwykły pomost pomiędzy światami. Wychodzimy z piękna delikatnego i onirycznego i wchodzimy w przestrzeń muzyki i dźwięków bardziej działających na emocje niż na wyobraźnię.
Doubt
Otwierający drugą stronę „Doubt” – byłbym przysiągł, że to fragment jakiegoś symfonicznego koncertu Metalliki, do końca czekałem na wejście wokalu Hetfielda. Jest to kompozycja bardzo bogata instrumentalnie, zarazem najdłuższa, po której zaraz następuje utwór najkrótszy.
Magnolia
Tytułowa „Magnolia” to istota piękna. Utwór trwa jedną minutę i sześć sekund. Jest wzniosły i delikatny, a zarazem ulotny, tak jak piękno. Nawet jeśli obraz ma setki lat, to nie możemy patrzeć na niego bez przerwy. Trzeba nauczyć się żyć tak, żeby umieć łapać piękno. Nie tracić tych krótkich chwil, dla których naprawdę warto żyć.
Dla mnie największą przyjemnością na tej płycie, poza słuchaniem fortepianu Dębicza, jest zanurzanie się w dźwiękach waltorni Konrada Gołda. Jest to instrument w moim świecie muzycznym rzadko spotkany, ale lubię go bardzo. Swoja barwą przypomina mi trochę tęskna trąbkę Kwinto (Jan Machulski) ze wspomnianego filmu „Vabank”.
The Garden Of Curiosities
Zbliżamy się do finału albumu, przedostatni utwór „The Garden Of Curiosities” to wspaniałe, czarujące dzieło. Słuchając tych brzmień, tej niezwykłej przechadzki, czy przejażdżki nawet, mam sposobność odsiedzenia wielu muzycznych krain. Jest to utwór, w którym znajdziemy prawie całe instrumentarium znajdujące się na albumie. Po zakończeniu tych osobliwości nagle przestrzeń się wyludnia i na scenie pozostaje fortepian.
Epilog
„Epilog” to utwór zamykający album, można powiedzieć, taka zapowiedź nadchodzącej jesieni, gdy ogród zaczyna powoli już tracić swoje żywe kolory. To tylko zapowiedź, bo cały album jest kwitnieniem.
Jestem pod ogromnym wrażeniem muzyki skomponowanej przez Dębicza, pokochałem te dźwięki od pierwszego przesłuchania. Choć – muszę być szczery – gdy tylko zobaczyłem okładkę, miałem już pewne przeczucia, że się zakocham!
Bardzo polecam ten album wszystkim miłośnikom muzyki akustycznej, filmowej, obrazowej, mocnej i wprawiającej w stan artystycznego uniesienia. Doskonały album na długie, letnie wieczory przy rose z wodą sodową!
Udział wzięli:
ALEKSANDER DĘBICZ: instrumenty klawiszowe, perkusja, fortepian koncertowy (1, 4, 6, 10, 11), pianino (2, 5, 9), Moog Subsequent 25 (2, 4–8), Yamaha Reface CP (3)
MICHAŁ ŻAK: flet drewniany (3, 8, 10)
KONRAD GOŁDA: róg (1, 2, 4, 6–10)
ŁUKASZ KUROPACZEWSKI: gitara (4, 7, 8, 10)
JAKUB JÓZEF ORLIŃSKI: kontratenor (4, 8)
MARCIN ZDUNIK: wiolonczela (2, 8, 10)
HERBIE (pies): efekty dźwiękowe (5)
CAŁKOWITY CZAS: 39:35
Detale:
Muzyka skomponowana i wyprodukowana przez ALEKSANDRA DĘBICZA
Nagrano: II-III.2023, domowe studio ALEKSANDRA DĘBICZA, z wyjątkiem partii fortepianu koncertowego i „Where Flowers Bloom”, które nagrano w Nowej Sali Koncertowej Kompleksu Szkół Muzycznych Nr 1 w Warszawie.
Producent wykonawczy: ALAIN LANCERON.
Nagranie domowe: ALEKSANDER DĘBICZ.
Inżynier nagrania, miksowania i masteringu: MATEUSZ BANASIAK.
Wydawca: ALEKSANDER DĘBICZ (ŻAIKS).
Fotografia i projekt graficzny: HONORATA KARAPUDA.
Sztuka kwiatowa: GABRIELA WILCZYŃSKA.
Projekcje wideo: KAMIL CZAPIGA – cosmodernism.com.
Układ i redakcja: WLP LONDON LTD.
Wydanie Warner Classics. © & ℗ 2024 Parlophone Records Limited
Pan Winyl