W cyklu BRAMOSFERA 2.0 czas na trzecią płaszczyznę, czyli prezentację albumu grupy reprezentującej rodzinny region autora – Lubelszczyznę. Sposobność jest na tyle wyjątkowa, iż mam tę przyjemność przedstawić Drogim Czytelnikom debiut lubelsko-świdnickiej kapeli Smoketown. „Wataha” zbiera bowiem w sobie wszystko, co w muzyce rockowe wchodzi powszechnie za debestof.
MIASTO WYSOKICH LOTÓW
W czerwcu natura w swoim pięknie sprezentowała widowisko unikalne. Trwało kilka minut, dlatego uważam je za Cud. Otóż, wracając wczesnym niedzielnym rankiem z całonocnego planu filmowego, wraz z moim Wspólnikiem – Przyjacielem na dobre i na złe, naszymi spracowanymi oczyma karmiliśmy zmysł wzroku wschodem słońca. By pełen jaskrawej pomarańczy, a z minuty na minutę przybierał postać atomowej eksplozji. W głowie szumiał temat od Floydów „Terminal Frost”… Stąd spontaniczny pomysł, by uwiecznić to zjawisko w sposób godziwy.
Helikopter stojący na wysokim cokole wita wszystkich wjeżdżających do miasta. To tutejsza wizytówka – w końcu Świdnik słynie z lotniska i fabryki samolotów, a mało tego w historii swoje zasługi miała także WSK. A pozostając przy wątku lotniczym – unieruchomiona, zachowana w idealnym stanie maszyna stała się tamtego czerwcowego ranka również i modelem. Owszem, jest częstym obiektem sesji zdjęciowych. Tymczasem nam jako wracającym z pracy operatorom przyszło uwiecznić go w zupełnie nowej postaci.
„Helikopter w ogniu” – zgodnie myśleliśmy słysząc trzaski migawek naszych aparatów. I to samo kilka godzin później pisali znajomi w komentarzach pod postem. Dzień zdjęciowy przedłużył się, ale został zakończony z pełną satysfakcją.
Od Świdnika zaczynamy lubelską eskapadę po muzyce i jej tutejszych przedstawicielach. Będzie to ośrodek często przez nas odwiedzany, są tu bowiem artyści i zespoły tworzący razem kolorową mozaikę kulturalną. „Miasto wysokich lotów” ma się czym pochwalić.
SIEDMIOOSOBOWE MONSTRUM
„Wataha” Smoketown dotarła do moich rąk krótki czas po premierze, a ujrzała światło dzienne w marcu 2023 roku. Jest to efekt długiej i ciężkiej pracy gitarzysty Zbigniewa Włodarczyka skupiającego wokół siebie bliskich przyjaciół – pasjonatów dobrej muzyki o korzeniach sięgających w jej najlepsze lata. Obok Zbyszka skład zasila sekcja rytmiczna w osobach basisty Alberta Szponara i perkusisty Filipa Trochonowicza. Do pomocy liderowi zaangażowano nie tak dawno temu Bartka Klimka. A w obecnym składzie Smoketown udziela się trójka wokalistków – Julia Romanyuk, znana także pod pseudonimem Juley, Kacper Pytka i Wiktor Sławiński. Nie mniej jednak „Wataha” powstała jeszcze zanim grupę dosięgły przetasowania. Wilczą Ekipę pozwolę przedstawić Wam poniżej, pod odtwarzaczem.
Półtora roku po premierze „jedynki” wkładamy kompakt do czytnika, obieramy pierwszy bieg i… bajlando! Jedziemy w długi trip.
PODRÓŻ PO GRYFIE
Zaczyna się tak jak lubię – southernowo, aż pali skóra od kalifornijskiego słońca. Tak reaguję na „Ranger” – opening wymarzony. Widząc okładkę można w pierwszej chwili stwierdzić, że to płyta mająca poprawić nastrój przy jesiennej chandrze – to chyba te oczy wilka i mgła nad lasem tak działają. A utwory. Więcej w nich lata, niż jesieni, a takie klimaty są mi szczególnie bliskie.
Język polski miesza się z angielskim, wolne tempo z szybkim, głosy wokalistów współpracują w równych rolach. Często występuje tutaj zmiana natężenia fali – „Watahę” cechuje zmienność brzmienia. Muzycy grają raz lżej, raz mocniej. I ten nastrój – miejscami skoczny, a jeszcze gdzieniegdzie posępny, zwolniony niczym taśma w szpulowcu. Obok „Ranger” do podobnych, żwawych i odważnych z czystym sumieniem zaliczam „Krótkofalowo” (bardziej w bonusowej wersji Damiana Chabrosa – Przyjaciela zespołu). W ten poczet wpisujemy też „Miasto” i „Diabła w niebie”. A z cięższych – „Karuzelę” i tytułową „Watahę” – tu już granic nie ma!
W odreagowaniu od przeważających w programie longplaya wysokich rejestrów pomagają nastrojowe pagórki. Są nimi „Głaz” od Kacpra Pytki i „Lustro” z wokalizą Julii Romanyuk. W sumie do zbioru ostrej części „Watahy” można dodać „Patetyczne funky”, w której słyszymy gościnny śpiew prezenterki telewizyjnej Laury Solongo. Albert Szponar, zdawać by się mogło, zaszalał tu na basie maksymalnie. Ale takie są przecież wymogi. I w finale jeszcze jedna sztandarowa „smoketownowa” zakąska – „Moja córka”.
CIESZY USZY…
„Wataha” dała mi niemałe pocieszenie, bo zaświadcza o gromkim zainteresowaniu młodej generacji muzyków ciężkim rockiem. A, nawiązując do płaszczyzny świdnickiej – chyba na przedwiośniu dane mi było usłyszeć zespół w jednym z miejscowych lokali. Było to krótko po zaangażowaniu w projekt nowego gitarzysty – Bartka Klimka. Pamiętam, że śmigał po wiośle niczym Jimi H. na Woodstocku – co oczywiście dodało setowi powera jak trza.
To pierwsza lubelska propozycja na łamach „Pana Winyla” i BRAMOSFERY 2.0. Pojechaliśmy klasycznie, po rockowemu, na rozgrzewkę. A co powiecie… na jazz połączony z dark-folkiem? Poczekajcie do następnego odcinka „Bramosfery po lubelsku”. Po drodze dostaniecie jeszcze wiele ciekawych artykułów.
Pozdrawiam, Michał Abramek
Skład zespołu Smoketown z płyty „Wataha”
Albert Szponar – bass
Zbigniew „ZB” Włodarczyk – guitar
Robert „Garfield” Iwan – piano
Paweł „Bayer” Kowalczyk – drums, perc
Wokaliści:
Natalia Miszczuk – „Krótkofalowo”; „Miasto”
Julia Romanyuk – „Lustro”
Laura Solongo – „Patetyczne funky”
Jakub Celewicz – „Karuzela”
Kacper Pytka – „Głaz”
Jakub „Qbek” Zajączkowski – „Ranger”; „Wataha”; „Moja córka”
Wiktor Sławiński – „Diabeł w niebie”
Mariusz „Marian” Kucharski – „Albertoza”
Mix & master:
Sławomir Pec – PiecBerg Recording Studio
Damian „Damianos” Chabros – Twins Studio („Krótkofalowo”)
Produkcja: Sławomir Piec, Robert „Garfield” Iwan