BRAMOSFERA 2.0 #7: BUDKA SUFLERA & FELICJAN ANDRZEJCZAK – 10 LAT SAMOTNOŚCI (2020)
Dowiedziawszy się o śmierci Legendy pierwszą myślą, po oczywistym szoku i idącym za nim smutku było: posłuchać właśnie TEJ płyty. Odświeżyć ją sobie – tuż po premierze katowałem ją bez przerwy. A po nieszczęsnym 18 września 2024 roku można o niej mówić jako o muzycznym testamencie.
A.D. MMXX

Dla mnie ta płyta to towarzysz w trakcie zamknięcia, niosący przekaz i komentarz do patowej sytuacji, w jakiej znalazła się ludzkość wiosną 2020 roku. Nagrana we wręcz ekspresowym tempie pierwszego pandemicznego lata przez zespół o zasłużonej marce i domenie, wypracowanych przez 45 lat istnienia… Przez zespół zupełnie inny od tego, który sześć lat wcześniej (dokładnie 18.09.2014) w Lublinie żegnał publikę w jednoznaczny sposób.
„10 lat samotności” nagrywała grupa muzyków w składzie jeszcze innym, uzupełnionym o młodą krew mającą wesprzeć cały trzon. Atmosfera nie należała do najweselszych. Primo, blokada koncertów spowodowana lockdownem. I secundo, Budka Suflera wciąż nie mogła się pogodzić ze śmiercią jej lidera i kompozytora – Romualda Lipko. A to właśnie on, jedna z wielu niekwestionowanych Ikon polskiej muzyki, zobowiązał Przyjaciół do nagrania longplaya, przy zaangażowaniu dawnego wokalisty. Swego czasu zdołał z nimi wydać tylko trzy przeboje, a plany związane z albumem zarzucono.
Aż do 2020 roku…
ZARZUCONY PROJEKT
Felicjan Andrzejczak przebywał w szeregach zespołu z Lublina niecałe dwa lata. Czas ten wielbiciele określają jako bardzo owocny, rzeczywistość mieniła się jaskrawymi barwami. Dziś zapytamy: Czym byłby dorobek Budki bez „Czasu Ołowiu” – wielkiego hołdu o zmarłych przedwcześnie artystach? Nie inaczej z „Nocą komety” – coverem „Time to Turn” Eloy, tak bardzo wiernym oryginałowi, z polskim tekstem Marka Dutkiewicza? A pomyślcie, Drodzy Przyjaciele, jaka byłaby Budka bez „Jolki”…? Nikt nie potrafi sobie wyobrazić. Manifest pióra Dutkiewicza śpiewa dzisiaj młode pokolenie słuchaczy. Dodatkowo, właśnie poprzez ten utwór Felicjan Andrzejczak stanął na piedestale. Pierwsza wersja płyty „Czas czekania, czas olśnienia” z jego wokalem byłaby dzisiaj ciekawym kąskiem w płytotece, gdyby pojawiła się oficjalnie. Tymczasem po rozwiązaniu grupy Cross do formacji powrócił Krzysztof Cugowski, a Andrzejczak rozpoczął karierę solową.
„Plastykowe serce” – według dostępnych informacji taki tytuł miał ongiś nosić niewydany album Budki Suflera z dziewięcioma utworami oraz wokalizą Felicjana Andrzejczaka. Co finalnie stało się z pierwowzorem „Czasu czekania…”? Nikt nie wie. W sieci można odnaleźć zachowaną perełkę „Rozmowa ojca z synem”, po powrocie współzałożyciela Budki Suflera przemianowaną na „Lot nad bocianim gniazdem”.
OSTATNIA WOLA MISTRZA…

Rok 2020 nie zaczął się najlepiej. Kiedy media na bieżąco relacjonowały rozprzestrzenianie się wirusa po świecie w Lublinie, po długiej walce z nowotworem, zmarł Romuald Lipko. Śmierć lidera zastała Budkę Suflera w momencie rejestracji nowych utworów, zapowiadanych jeszcze kilka miesięcy wcześniej przy trasie koncertowej honorującej „45-lecie grupy”. Decyzja o reaktywacji po pół dekady niosła zasadniczą kontrowersję. Budka wróciła bez Krzysztofa Cugowskiego, a jego miejsce zajął wielki fan z województwa lubuskiego – Robert Żarczyński. Pierwszy singel – „Gdyby jutra nie było” – utrzymano w klimacie „Balu Wszystkich Świętych”, a piosenka spowodowała jawne podzielenie fanów na dwa obozy.
Nie mniej specjalna zapowiedź ogłoszona po śmierci Kompozytora postawiła na nogi wszystkich – oponentów i zwolenników. Oto jesienią miał się ukazać album, w którego powstanie zaangażowano naczelne nazwiska polskiego songwritingu – Hołdys, Cygan, Dutkiewicz i Olewicz, przy wsparciu Andrzeja Kuryło i perkusisty Tomasza Zeliszewskiego. Sekcję klawiszy objął Piotr Sztajdel (Big Cyc, Czarno-Czarni), w rolach gitarzystów obsadzono Piotra Bogutyna i Dariusza Bafeltowskiego. Rytm mieli wyznaczać Weterani pamiętający dawną Budkę – Panowie Jurecki i Zeliszewski. Największa rewelacja przedsięwzięcia – udział Felicjana Andrzejczaka w charakterze głównego wokalisty, chociaż na zasadzie gościa. „10 lat samotności” – zrealizowany na podstawie pozostawionych demówek Romualda Lipko i zgodnie z jego ostatnią wolą – miał premierę 20 listopada 2020 roku.
RÓŻNORODNOŚĆ I WYRAZISTOŚĆ
Pozostawione przez Romualda Lipko szkice zostały pieczołowicie przerobione przez zespół, skutkiem czego otrzymały one postać pełnoprawnych kompozycji. Finalny efekt postprodukcji – masteringu pod kierunkiem Roberta Dudzica to ważny aspekt, do którego nie można mieć obiekcji. Płyta brzmi dobrze, nowocześnie, zgodnie ze standardami.

Muzycy zaplanowali szesnasty longplay jako zbiór w większości rockowych utworów o mocnym, gitarowym podłożu. Wśród ogromu mocnych dźwięków przewidziano w programie płyty również ballady i stonowane kompozycje. Krocząc po kolei: wstęp longplaya jest wyrazisty, szczególnie „Maski” – następujący po tytułowym odważny zbiór przemyśleń o zamęcie pandemicznym i zmianach zachodzących w ludziach. A wśród tych niespecjalnie optymistycznych obserwacji wyłania się pierwiastek radości.
„10 lat samotności” to przewrotne komentarze o teoriach spiskowych powstałych podczas zamknięcia, a szczególnie daje o tym wyraz Zbigniew Hołdys – autor tekstu do „Ziemia jest płaska”. Inny naczelny polski songwriter – Bogdan Olewicz – opowiada niby to naiwną historię z nieczynnymi lotniskami w tle. Mowa o „Odwołanym locie”.
TROCHĘ O ŻYCIU
Album został wyważony w taki sposób, aby dać też sporo miejsca utworom o lżejszej wymowie. Felicjan Andrzejak dużo śpiewa o miłości bezpowrotnie utraconej. Przyjmuje on postać narratora opowiadającego z kieliszkiem wina o młodzieńczych latach. Jest pełen sentymentów, chętnie by wrócił, zapobiegł popełnionym błędom. Tak mniej więcej wygląda interpretacja „Niebo co dzień”. Istnieje także wersja z początku lat 2000 nagrana dla Marka Torzewskiego, ale osobiście wybieram w ciemno tą „budkową”.
Zapomnijcie o prostych historyjkach o parze zakochanych. Więcej tutaj refleksji o pomyłkach, zauroczeniu, przewijają się także wnioski o związkach zdominowanych przez zwyczajną interesowność („Zdolna jesteś to wiesz”). Ładna koneksja łączy dwie siostrzane ballady – „Nową podróż” z „Drogą”. Obie o wydźwieku quasi-filozoficznym nawołujące do pójscia nowym szlakiem. Zostaw za sobą przeszłość – nie zmienisz jej. Przed mocnym epilogiem – dwa eksperymenty. Przyznam, że kiedyś skrycie chciałem usłyszeć Budkę Suflera grającą reggae. „Czego ty od życia chcesz” z organowym wstępem mającym na chwilę wygasić entuzjazm po rockowym potoku muzyki przed miłym zaskoczeniem. Nieco wcześniej uraczono nas wynikiem romansu zespołu z… country – „Ślepym trafem”.
Płytę wieńczy Grande Finale. „To dobry moment” jest najbardziej podniosłym i wzruszającym spośród całego zestawu nagrań. Jacek Cygan dedykuje swój tekst bezpośrednio Romualdowi Lipko, a do Andrzejczaka przed mikrofonem dołączyli Panowie Jurecki, Zeliszewski i Żarczyński. Razem opowiadają nam historię o Liderze i Przyjacielu, jego największym wkładzie w zespół i pustce, jaką zostawił. Stukają się kieliszkami, wznoszą toast. Są pełni wdzięczności. A my wraz z nimi.
OSTATNIE SŁOWO
Niedługo po premierze kompaktowo-streamingowej otrzymaliśmy czerwoną płytę 12″ z albumem, jednak z nieco okrojoną tracklistą. Zabrakło chociażby wyskokowych „Czego ty od życia chcesz” i „Ślepego trafu” lecz ten drugi występuje pod postacią niecodziennego bonusu. Bodaj pierwszy raz w historii zespołu udostępniono szkic piosenki z nucącym weń samym Maestro Romualdem. Przez półtorej minuty „Romka” jesteśmy z nim w zaciszu prywatnej pracowni i słyszymy, jak rodzi się późniejsza kompozycja country.
Przez niespełna pięć lat nabrałem do tego albumu szczególnego szacunku. Dziś już wiem, że jest po prostu wyjątkowy. Szczególnie, że najważniejsze role zagrali dwaj Artyści obecni z nami wyłącznie duchowo i, oczywiście, w kompozycjach z ich udziałem.
Pozdrawiam, Michał Abramek 🙂