DEZINTEGRACJA #8: PARADISE LOST „ICON 30”
Wracając jednak do „Icon”. Kiedy zespół po raz pierwszy ogłosił, że ponownie nagra ten album, spodziewałem się rozszerzonych, wzbogaconych wersji oryginalnych utworów. Zakładałem, że będą chcieli pokazać, jak mocno rozwinęli się jako muzycy oraz jak Nick potrafi bawić się głosem.
DEZINTEGRACJA #7: GARY MOORE „THE SANCTUARY YEARS 1999-2004”
Wchodząc w świat muzyki, kasety stanowiły dla mnie skarb - źródło nowej, nieznanej jeszcze muzyki, która wypełniała przestrzeń w moim pokoju i wciągała mnie w nieskończony świat dźwięków.
DEZINTEGRACJA #6: ANATHEMA „ALTERNATIVE 4”
25 lat temu
mało kto traktował poważnie temat depresji zakładając, że muzykę tworzą smutasy ze złamanymi sercami. Teraz kiedy wiemy tak wiele na temat zdrowia poszczególnych członków zespołu, teksty które stworzyli będąc w wieku około 25 lat powinniśmy odbierać jako wołanie o pomoc.
DEZINTEGRACJA #5: CAMEL “STATIONARY TRAVELLER”
Tak wysoka pozycja w prywatnym rankingu jest o tyle ciekawa, że to nie była miłość od pierwszego usłyszenia. Bardzo dobrze pamiętam pierwszy kontakt z tym albumem. W połowie lat 90-tych, odkrywałem coraz bardziej ekstremalnych form metalu.
Oczywiście jak większość tzw. metali miałem w sobie więcej wrażliwości, niż byłem gotowy przyznać.
DEZINTEGRACJA #3: LIPALI “MECHANIKA”
Co on robi? Co to za techno? Ale komercha! Gdzie podziały się riffy? Takie myśli towarzyszyły mi w tamtym czasie podczas słuchania „Li-Pa-Li”. Jeszcze nie zdążyłem przestawić się po mocarnym dźwięku takich utworów jak „Trzy
Ptaki”, a tu nagle pojawiają się transowe pląsy „Co noc”.
DEZINTEGRACJA #2: TYPE O NEGATIVE „DEAD AGAIN” 15TH ANNIVERSARY EDITION
Mam przyjemność posiadać 3 kopie "Dead Againa". Pierwszą wydaną przez Steamhammer / SPV w wersji winylowej oraz CD, a także najnowszy remaster. Pewnie częściej będę korzystał z wersji 2022, głównie dla zachowania pierwszego wydania w jak najlepszym stanie.
DEZINTEGRACJA #1: HOST – „IX”
Tak, tak, Host to projekt pod którym podpisują się Nick Holmes oraz Greg Mackintosh, czyli duet który dla ciężkiego, melodyjnego grania znaczy to samo co Lennon i McCartney dla rock and rolla. Dla znawców dyskografii Paradise Lost, wybór nazwy zespołu nie pozostawia złudzeń jakiej muzyki możemy się spodziewać po ich najnowszym dziele.