„Alternative 4” jest czwartym studyjnym albumem brytyjskiego zespołu Anathema, wydanym pod koniec czerwca 1998 roku. Tak, tak drodzy Millenialsi – pokolenie Y wychowane na rocku i metalu lat 90-tych: jedna z najlepszych płyt tamtej dekady ma już 25 lat.
Anathema
Założona w 1990 roku Anathema to zespół dużych muzycznych przemian, a każdy nowy etap konsekwentnie prowadził do łagodzenia brzmienia. Jednak nawet pod koniec działalności, czyli dokładnie po 30 latach od rozpoczęcia działalności, muzyce zespołu nadal towarzyszyła charakterystyczna aura smutku i melancholii, która nie pozwoliła pomylić ich z nikim innym.
Pierwszą dużą zmianą było przejęcie roli wokalisty przez Vincenta, młodszego z braci Cavanagh. Zupełnie inna od poprzednika barwa głosu i wybór czystego wokalu, pozwoliły zespołowi eksplorować nowe muzyczne rejony. Kolejny etap, który warto podkreślić to przejście do wytwórni Kscope, która wydaje przede wszystkim zespoły grające tzw. ambitną alternatywę jak i nowoczesnego rocka progresywnego. Podpisanie tego kontraktu przypieczętowało wybrany kierunek dla kolejnych wydawnictw.
Alternative 4
Jednak zmianę, którą jako fan zespołu odczułem najmocniej, było odejście Duncana Pattersona – basisty oraz głównego autora kompozycji omawianej dziś płyty. Duncan opuścił zespół niedługo po premierze i najpierw założył zespół Antimatter, żeby po kilku latach wrócić w nowej odsłonie pod nazwą Alternative 4.
Czy to metal czy nie metal?
Na swoim czwartym LP Brytyjczycy wprowadzili nowe brzmienia i eksperymenty dźwiękowe, co przełożyło się na niezwykle silną atmosferę melancholii i refleksji. Słychać jeszcze echa poprzednich płyt „Eternity” oraz „Silent Enigma„, ale jednocześnie otrzymujemy rockowe, zanurzone w alternatywie kompozycje. „Alternative 4” to ich pierwsza płyta, którą ciężko zakwalifikować jako „metal”. Zmiana ta stanowi dowód na to, że grając melodyjne piosenki, nadal można zachować niesamowity, przejmujący klimat, a przede wszystkim bazę fanów.
Na płycie znajdziemy 10 niesamowitych kompozycji:
Strona A
Shroud of False
Płytę otwiera „Shroud of False” pełna tajemniczości kompozycja ze słowami, które na zawsze zapamiętają fani zespołu: „We are just a moment in time. A blink of an eye. A dream for the blind. Visions from a dying brain. I hope you don’t understand”. Ten tekst na tle delikatnego pianina doskonale wprowadza słuchacza w świat „Alternative 4”.
Fragile Dreams
Praktycznie bez przerw między utworami pojawia się „Fragile Dreams„, czyli jedno z najbardziej znanych i kultowych dzieł Anathemy. Zaczyna się od subtelnych, delikatnych dźwięków, które stopniowo przechodzą w pełne emocji aranżacje. Melodia wokalu połączona z krótkim, mocno przejmującym tekstem o utraconych marzeniach i nadziejach „Maybe I always knew. My fragile dreams would be broken for you.” powodują, że raz wysłuchany utwór zostanie już z nami na zawsze.
Empty i Lost Control
Pierwszy kawałek to najbardziej wyróżniająca się kompozycja na płycie, która odznacza się dynamiczną grą gitar oraz zmianami tempa, które nie pozwolą nam się nudzić. Prawdziwa perełka na albumie.
W kontraście do dynamiki “Empty” pojawia się „Lost Control” czyli jeden z najbardziej melancholijnych utworów w całym katalogu Anathemy. Melodia, tekst, głos Vincenta… “I’m coming to an end, I’ve realized what I could have been. I can’t sleep so I take a breath and hide behind my bravest mask, I admit I’ve lost control.”
Re-Connect
to znakomity przykład eksperymentu z dźwiękiem i wyjścia poza ramy wcześniejszego stylu zespołu. To na pewno jeden z bardziej odważnych utworów na płycie I znów pojawia się kontrast, podobnie jak para “Empty” & ”Lost Control”, teraz po “Re-Connect” otrzymujemy „Inner Silence” czyli piękną balladę, która zamyka stronę A płyty.
Strona B
Jest to bardzo dobry moment na przerwę, chwilę zadumy, kilka minut spędzonych w ciszy nim położymy igłę na drugiej stronie płyty. A gdy już zaczną otaczać nas dalsze dźwięki, to będziemy mieć do czynienia być może z najbardziej przejmującym utworem, czyli tytułowym „Alternative 4„. Hipnotyczne i momentami ambientowe brzmienia przenoszą w przestrzeń dźwiękową poza konwencjonalne granice prostych piosenek.
Regret
Po takiej dawce emocji, zespół teoretycznie daje nam na chwilę odetchnienia dzięki „Regret„, bardziej tradycyjnemu utworowi na płycie. To wrażenie utrzymuje się w kolejnym „Feel„, chociaż tutaj słyszymy więcej wpływów Pink Floyd z okresu dominacji Gilmoura.
I doskonałe zakończenie: „Destiny„. Prosta, niezwykle piękna melodia, dwuminutowa miniaturka, która razem z “Shroud of False” w cudowny sposób tworzy klamrę tego arcydzieła.
Jeszcze raz warto podkreślić, że „Alternative 4” to album, który stanowił przełomowy moment w historii zespołu Anathema. Przenosi słuchacza w dobrze znany z wcześniejszych płyt melancholijny świat, jednocześnie prezentując odważne jak na tamten czas eksperymenty dźwiękowe. Każdy utwór ma swoją unikalną atmosferę i ważny przekaz, co czyni go niezwykle interesującym dla fanów rocka alternatywnego i progresywnego.
A może jednak metal?
Słuchając tej płyty ciężko uwierzyć, że zespół należał razem z My Dying Bride oraz Paradise Lost do tzw. „Peaceville Three”, czyli trójki zespołów, które 30 lat temu zdefiniowały brytyjskie brzmienie oparte o death/doom metal. Po 5 latach od debiutu płytowego prawie w każdym utworze zamiast Venom słychać wpływy Pink Floyd. Te inspiracje jeszcze mocniej podkreśliła reedycja cd z 2003 roku zawierająca jako bonus aż 3 utwory starszych kolegów („Your Possible Pasts”, One of the Few” oraz „Goodbye Cruel World”)
Anathema, Anathema i po…
Niestety w 2020 roku, zespół przerwał działalność. Nie wiadomo co dzieje się z Vincentem, Shaun odpowiedzialny za perkusję w 1998 roku nagrywa dziś niszowy death metal, a Duncan kończy kolejne dystanse maratońskie, przy okazji wspierając instytucje charytatywne. Nie zapomniał jednak o muzyce i sporadycznie wydaje solowe albumy. Ostatnim wydawnictwem jest doskonała, wydana w 2022 roku płyta Grace Road. Warto wysłuchać, szczególnie teraz, kiedy oryginalnej Anathemy po prostu nie ma.
Najbardziej przejmująca jest historia Daniela, gitarzysty i lidera zespołu. Zgodnie z informacjami jakie zespół zamieścił w kanałach social media, Daniel do dziś walczy z depresją, przeżył próbę samobójczą, o której 3 lata temu poinformował jego brat. Wiemy, że jest w trakcie leczenia, a w ramach terapii wydaje kolejne single jako projekt „Weather Systems”, którego nazwa jest bezpośrednim odniesieniem do wydawnictwa z 2012 roku. To kolejny przykład po projekcie Alternative 4 Duncana, jak bardzo muzycy przywiązali się do konkretnych wydawnictw macierzystego zespołu.
25 lat temu
mało kto traktował poważnie temat depresji zakładając, że muzykę tworzą smutasy ze złamanymi sercami. Teraz, gdy posiadamy tak dużo informacji na temat zdrowia poszczególnych członków zespołu, teksty, które stworzyli będąc w wieku około 25 lat, powinniśmy interpretować jako wołanie o pomoc. Oczywiście ta choroba nie ogranicza się tylko i wyłącznie do artystów. Warto pamiętać o tym, że otacza nas wiele osób, które potrzebują pomocy, jednak nie mają narzędzi takich jak muzyka, żeby głośno krzyczeć o swoim bólu.
„Alternative 4” to jeden z tych albumów, który posiadam na kilku nośnikach, w tym na kasecie, którą kupiłem 25 lat temu. Wydania winylowego oczywiście słucham najczęściej i właśnie w taki sposób słuchałem płyty przygotowując dla Was recenzję.