fbpx
2+
Z „KAMIENIEM” W ŚWIAT? WYWIAD Z DIDI HAMPER - PAN WINYL

Z „KAMIENIEM” W ŚWIAT? WYWIAD Z DIDI HAMPER

Wywiad z Didi Hamper: z klasyki na scenę rozrywkową

Pan Winyl: Ze sceny operowej, klasycznej na rozrywkowe deski estrady – niezły zwrot akcji! Co Cię podkusiło do takiej muzycznej wolty?

Didi Hamper: Wiele wydarzeń w świecie i ogólnie w moim życiu. Wróciłam do pisania w pandemię. Przestałam wtedy podróżować, to pragnienie śpiewania na deskach teatrów operowych wyciszyło się znacznie. Usłyszałam wtedy nareszcie siebie i nastąpił ten zwrot akcji! 🙂 Zobaczyłam i znalazłam zakopywany przez lata w sobie potencjał twórczy i, wspierana przez mojego męża i Tosiunię, zaczęłam uwalniać melodyjki i słowa… i tak uwalniam do teraz 😀

PW: Co jest innego, może lepszego dla Ciebie w śpiewaniu własnych numerów zamiast arii operowych?

DH: Przede wszystkim wykorzystuję mocniej swój potencjał twórczy, jest to zdecydowanie bardziej osobiste. Wiem, co chcę powiedzieć poprzez piosenki i wykorzystuję do tego prawie pełen swój głos. Ambitus niektórych utworów (czyli odległości od najniższego do najwyższego dźwięku w piosence) napisałam spory – większy niż w ariach operowych. Myślę, że też dlatego odczuwam większe spełnienie i satysfakcję. Śpiewam pełniejszą wersją swojego głosu i po prostu siebie. W piosenkach opisuję, co myślę i uważam teraz, jak sobie z czymś radzę i nie radzę. Wykonując partię operową klasyczną emisją głosu, wcielając się w rolę, zakrywasz, ukrywasz siebie. Przepuszczasz przez ciało i myśli rolę, w którą się wcielasz w różnych reżyseriach… nawet czasem wskazane, by Ciebie tam nie było widać… ja to tak czuję, oczywiście każdy przeżywa to na swój sposób. Jest to gra, a ja obecnie mam potrzebę powiedzenia czegoś, napisania, wykrzyczenia, zwyczajnego poradowania się śpiewaniem i przekazania innym tych moich konkluzji w piosenkach.

Didi Hamper Kamieniem wywiad
„ Mój demon, Twój Demon
nazywa się: Ego” – Didi Hamper (fot. Krystian Daszkowski)

O muzyce i twórczości

PW: Na płycie mamy poezję Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Tetmajera – całkiem odważnie! Skąd pomysł, żeby połączyć klasyczną poezję z nowoczesnym brzmieniem?

DH: Czytam wiele poezji z racji mojego wykształcenia, śpiewałam również wiersze niesamowitych poetów, których teksty zostały użyte w klasycznej liryce wokalnej. Nie uważam, żeby to było odważne, tylko oczywiste. Jeżeli jakiś tekst tak bardzo zgadza się z czymś, co przeżywam, co myślę, jeżeli porusza moje wzruszenie i wzbudza zachwyt, klarowność co do jakiegoś problemu, muzyka sama ciśnie mi się na usta. Te słowa mi coś dają, a ja przekazuję je dalej jak umiem najlepiej. Przekazuję prawdę, którą wyczytałam w wierszu i z mojej perspektywy podbijam przekaz tych słów. A przekaz jest dla mnie najważniejszy.

PW: W bio napisałaś, że wygrałaś kiedyś Discmana Sony – pamiętasz jeszcze, co na nim słuchałaś?

DH: Haha, no pewnie, ale nie pamiętam wszystkiego… Czesław Niemen of course<3, Led Zeppelin, Chris Rea „Road to Hell” :), Louis Armstrong, Ewa Demarczyk, Sade, Tom Waits, James Brown…

Początki i inspiracje

PW: Skąd pomysł na pseudo Didi Hamper?

DH: Nazywam się Dorota Zawadzka. Jest to imię i nazwisko już kojarzone w przestrzeni publicznej z inną dziedziną. „Hamper” to „zawadzać” po angielsku, a „Didi” zwraca się do mnie często mój mąż. Didi Hamper samo się więc ułożyło po prostu 🙂

PW: Byłaś mistrzynią kolonijnego ping-ponga! Czy miałaś dylemat między wyborem ścieżki sport vs muzyka?

DH: Ogólnie, szczerze to nie było takiego wahania z mojej strony 🙂 W gimnazjum uwielbiałam grać w koszykówkę. Raz wygrałyśmy rozgrywki w swoim powiecie! Wtedy czułam wiatr we włosach jak nic! Myślałam, że jestem na super drodze, czułam poziom mistrzowski i nawet miałam ciche marzenia o grze profesjonalnej… do momentu rozgrywek w wielkim Poznaniu na szczeblu wojewódzkim – a tam drużyna zdecydowanie wyższych i prawdziwie wysportowanych koszykarek zmiotła nas 100-4! Haha 😀 No pogrom był niezły… wtedy zderzyłam się z trudną rzeczywistością, że sportowa ścieżka odpada 🙂 Kocham grę w ping-pong :))) ale gram czysto amatorsko i rozrywkowo. Mieszkam teraz w budynku, gdzie jest sala ze stołem do gry w tenisa stołowego! Kupiłam nawet w popularnej sportowej sieci na literkę D nową paletkę niedawno i pykam jak mogę. W tym roku jeszcze nie byłam. Muszę znaleźć czas, zanim „strąci nas w bezczas” (jak napisała w wierszu „Tempus Fugit” Urszula Kozioł <3 – laureatka zeszłorocznego Nike).

Didi Hamper Kamieniem wywiad
„Każdy zachowuje się najlepiej jak potrafi w danej chwili” – Didi Hamper (fot. Krystian Daszkowski)

Idol

PW: W Idolu nie chciałaś zaśpiewać narzuconej piosenki… jaki to kawałek pamiętasz?

DH: Nie chciałam, ale ostatecznie zaśpiewałam ją – z kartki i zwyczajnie olałam, bo wydała mi się bez sensu. To były czasy gimnazjalno-licealne. Byłam „rock-blues-girl”, a to był utwór delikatny – coś Justyny Steczkowskiej chyba – nie wchodziło „za chiny” 🙂 Nawet pamiętam, co mi powiedziało wtedy jury: „należy się Tobie wielka 'opieprz'”! Haha 🙂 Z perspektywy czasu myślę, że dobrze się stało.

PW: Pracujesz z jazzowym pianistą Oskarem Stabno – jak klasycznie wykształcona wokalistka dogaduje się z jazzmanem? Były jakieś muzyczne tarcia?

DH: Oskar jest niesamowitym pianistą i mega dobrym człowiekiem, super mi się z nim pracuje! Oczywistym jest, że wpływamy na siebie nawzajem. Takie patrzenie z perspektywy jazzmana bardzo mnie inspiruje, uskrzydla i traktuję to jako ogromny bonus w naszej współpracy. Zwykle jest radosna atmosfera na próbach, o ile wezmę ciastka i będzie cola albo kawa 🙂 Może to dziwić, bo jesteśmy dwoma zodiakalnymi lwami. Myślę, że nasze ognie idą zdecydowanie w dobrą stronę i jak na razie jest tylko super i jeszcze lepiej.

O nowym albumie i procesie twórczym

PW: Album nazywa się „Kamieniem” – brzmi dość… prowokacyjnie? Kamieniem? W kogo? W co?

DH: Utwór „Kamieniem” jest dla mnie jednym z najważniejszych na tej płycie. Moment, kiedy go napisałam, był „zwrotny” na mojej drodze przez życie. Ogólnie w kamieniu dostrzegam tyle metafor do swojego trwania z każdej strony, że trudno było uniknąć tego słowa w mojej twórczości. Kiedy powstała piosenka, starałam się (z różnym skutkiem, przeważnie bardzo miernym – byłam chodzącym strachem i rozpaczą) nie angażować zbyt emocjonalnie w problemy, które na mnie spadały jak właśnie kamień. To tak, jakbym idąc spokojnie przez las dostała strzał z kamienia – dosłownie. Od życia. Nic nadzwyczajnego ani nic nienormalnego, bo chyba każdy takiego czegoś doświadcza. Można to przeoczyć, ale myślę, że to nieodłączny element naszej drogi. Mnie zatrzymało to konkretnie i potrząsnęło porządnie. Ten „kamień” niesiemy najdzielniej jak potrafimy.

PW: Masz w zespole świetną sekcję rytmiczną. Jak namówiłaś tych wszystkich zdolniaków do współpracy? Znaliście się wcześniej?

DH: Praca nad moim materiałem zaczęła się tylko z Oskarem Stabno. Ze świata jazzowych muzyków on ściągnął swoją ulubioną ekipę rytmiczną czyli Kasię Schmidt-Przeździecką oraz Władka Rajewskiego i tak zaczęliśmy razem kombinować. Bardzo szybko się zgraliśmy. To super ludzie, otwarci i cieszący się tym, co robią – dla mnie to teraz mega ważny aspekt.

Praca w studio

PW: Nagrywaliście w Studio Radia Poznań – zostały jakieś radiowe meble przestawione podczas sesji? 😉

DH: Nieee 🙂 Współpraca była bardzo profesjonalna i dokładna ze wspaniałym reżyserem dźwięku Joachimem Krukowskim, który czuwał nad jakością całego nagrania. Poza dopracowywaniem brzmienia instrumentów oraz kolorowymi kocami w pomieszczeniu, w którym śpiewałam, nic nas nie rozproszyło wtedy choćby na chwilę. Był piękny majowy dzień, pamiętam bardzo ciepły i słoneczny. Studio znajduje się w starej willi miejskiej w okolicach parku, urokliwa drewniana ławeczka przy wejściu, która była często przez nas oblegana, w każdej przerwie ratowała nasze pragnienie dnia majowego po zeszłorocznej zimie.

PW: Jesteś szczęśliwą posiadaczką psinki „najpiękniejszej rasy – PUPATĄ”. Jak zdefiniujesz tę rasę i czy piesek pomaga w komponowaniu?

DH: Oooooooojjjjjjj….!!! <3 To jest zdecydowanie najpiękniejsza dla mnie rasa psia 🙂 Jedyna w swoim rodzaju! Faktem jest, że istnieje tylko jeden Pies tej rasy na ziemi – moja niezwykła Tosia! Mmmmmmmmmm…. <3<3<3 Bardzo lubi piosenki, ale jedynie w pierwszej połowie dnia, bo jak za późno będzie granie, to burczy, że zakłócam jej relaks! Haha 🙂 Szanujemy więc zasady naszego współistnienia! <3

Nikt nie zagwarantuje, że nie wybuchnie skrytka, że się nie zepsuje
„Nikt nie zagwarantuje, że nie wybuchnie skrytka, że się nie zepsuje” – Didi Hamper (fot. Krystian Daszkowski)

Życie codzienne i inspiracje

Poranny rytuał twórczy

PW: Świt to podobno twoja ulubiona pora dnia – serio? Jak wcześnie musisz wstać, żeby złapać wenę?

DH: Pora wstawania jest zależna u mnie od pory roku, pogody, miejsca, gdzie akurat jestem i od Tosi, bo ona świty to lubi jedynie w górach lub nad morzem – po prostu okazjonalnie… Dla mnie nie ma piękniejszych momentów, świeższego światła niż o prawdziwym poranku. Jak można wstać rano, wypoczętym i sprawnym, to prawdziwy bonus w życiu, uważam. W zimie to wiadomo – trzeba poczekać, a i wtedy zwykle z czerni poprzez zimny grafit dochodzi się do perłowej szarości godziny 9 rano 🙂

Tak przez pół roku. Wiosna 6 rano, najlepiej 5, wtedy zanim miasto się całkiem obudzi, słychać bardzo szaleństwa ptaków nawet do 7. Latem zdecydowanie 5 rano. Oczywiście nie mogę sobie niestety pozwolić na codzienne boskie świty. Jednak wszędzie na wyjazdach w naturę z zamiarem tworzenia, poranne wyjście w góry, na łąki, nad morze lub w las jest obowiązkowe 🙂 Jak zaplanuję sobie wczesną pobudkę nawet 4 rano, to jest to jak przygoda, wycieczka, której się nie mogę doczekać.  Nigdy się jeszcze nie zawiodłam po tak wczesnej przygotowanej pobudce! Atmosfera chwili jest naprawdę mega. 

Jestem też z gatunku „ludzi rannych”, moja energia zdecydowanie bardziej ma swój szczyt w pierwszej połowie dnia! Wtedy piszę, uczę się. Jest to dla mnie najproduktywniejszy moment. Lepiej mi się myśli i pracuje rankiem.

Między operą a własną twórczością

PW: Z opery na scenę rozrywkową – rodzina już Ci to wybaczyła?

DH: Haha, myślę, że od razu!!! 🙂

PW: Na płycie jest 15 utworów – sporo! Ile kawy poszło na ich napisanie?

DH: Prawda jest taka, że niewiele. Dużo jest takich numerów, które po prostu usiadłam i napisałam. Czasem podczas spacerów układam piosenki. Potem siadam do instrumentu i sprawdzam, co tam wykombinowałam i albo spisuję, albo pozostaje to wspomnieniem 🙂 Muszę wtedy odłożyć i poczekać zwyczajnie, aż wpadnie mi coś nowego do głowy. Mam dużo brudnopisów, wracam do tekstów sprzed jakiegoś czasu i one jakby popychają mnie do dalszej twórczości. Jak jest tekst, muzyka sama do mnie przychodzi.

PW: Jakie są największe różnice między śpiewaniem operowym a na własnych koncertach, oprócz tego, że możesz się ruszać jak chcesz?

DH: Śpiewając jakąś partię operową lub sakralną, jest się jakąś częścią, fragmentem przedstawienia dzieła operowego czy sakralnego. Wykonuje się z największą precyzją coś, co zostało kiedyś przez innego człowieka pięknie napisane. Koncert moich piosenek to osobista sprawa. Jestem autorką utworów, przekazuję w nich swoje zdanie i emocje w chwili obecnej, bezpośrednio.

Muzyczne inspiracje

PW: Winyl i CD niebawem równolegle – masz już gramofon czy będziesz kupować niebawem pod swój debiut?

DH: Tak, mam stary Blaupunkt p-2300, ale być może z okazji debiutu przygarnę kolejny… może coś z polecenia Pana Winyla? 🙂

PW: Pierwsze kroki stawiałaś z „Kwiatami we włosach” Czerwonych Gitar – jakie inne polskie klasyki lubisz śpiewać?

DH: Utwory Czesława Niemena to dla mnie skarb! Uwielbiam! Bardzo dużo tekstów Agnieszki Osieckiej. Piosenki, które śpiewała Ewa Demarczyk czy Iga Cembrzyńska. Dżem wspominam z gimnazjalnych imprez – wtedy też Republika, Rezerwat, Róże Europy, Andrzej Zaucha… i na pewno jeszcze wiele innych 🙂

PW: W bio wspominasz swój francuski z wymiany szkolnej „Żador musik, ży detest lekol”. Dalej tak jest?

DH: Prawie tak 🙂 Chyba że sama zrobię sobie zajęcia szkolne i wtedy jest super, bo ogólnie bardzo lubię się uczyć czegoś, co mnie ciekawi i zastanawia. To, że kocham muzykę, nie uległo natomiast żadnej zmianie! 🙂

Didi Hamper tryptyk
„Zróbmy zatem wszystko by w życiu w tym ulu
mniej było błota, brudu i bólu” – Didi Hamper (fot. Krystian Daszkowski)

Plany koncertowe

PW: Planujesz jakieś szalone koncerty promujące płytę czy będzie dostojnie i poważnie jak na absolwentkę Akademii Muzycznej przystało?

DH: Haha, nie… mam już wielki przesyt patosu, blichtru i powagi w muzyce. Będzie zwyczajnie, po mojemu – prawdziwie – zabawowo koniecznie. Każdy z nas jest w sumie wirtuozem swojego instrumentu, więc na pewno poszalejemy prawdziwie, grubo, radośnie i podzielimy się tą radością i autentycznością z każdym, kto przyjdzie nas posłuchać!

PW: Bardzo dziękuję za rozmowę!

DH: Dziękuję i pozdrawiam czytelników i czytelniczki PanWinyl.pl!

Najnowszy singiel zapowiadający album „Kamieniem” już 16 stycznia! Subskrybuj kanał Didi Hamper na YT i uderz w dzwoneczek, żeby nie przegapić premiery!

SUBSKRYBUJ SOCIAL MEDIA i WWW DIDI HAMPER

Komentarze: 2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *