DUET KARAŚ/ROGUCKI NIESŁUSZNIE POMINIĘTY PRZY NOMINACJACH DO FRYDERYKÓW?
Kontrowersje jak co roku
Tydzień temu pisałem o koncercie Arctic Monkeys, a dziś chciałbym poruszyć temat z polskiego podwórka. Decyzje Akademii Fonograficznej zawsze budziły kontrowersje, zresztą jak wszystkie nagrody muzyczne na świecie. Co roku doświadczam tego samego. Fani narzekają, że ich ulubieni artyści nie znaleźli się pośród nominowanych. Sporo kontrowersji wzbudziły również tegoroczne nominacje. Tym razem ja wcielę się w rolę rozczarowanego obserwatora i zastanowię się czy duet KARAŚ/ROGUCKI został niesłusznie pominięty przy nominacjach do nagrody Fryderyki 2020?
Kto przyznaje nominacje do Fryderyków?
Zanim powiem, dlaczego w moim odczuciu pominięcie artystów jest bardzo niesprawiedliwe, warto pochylić się nad tym kto decyduje o przyznaniu nominacji. Wyróżnienia przyznaje Akademia Fonograficzna, która powołana jest przez Związek Producentów Audio Video. W skład Akademii wchodzi ponad 1,5 tys. artystów, twórców, producentów, dziennikarzy i reprezentantów branży fonograficznej. Nominowanych do Fryderyków wyłaniana się w drodze tajnego głosowania wszystkich członków Akademii podzielonej na trzy sekcje: muzyki rozrywkowej, poważnej i jazzowej. Członkowie Akademii mogą należeć wyłącznie do jednej sekcji i tylko w jej obrębie mają prawo głosu. Dzięki temu każdy ma szansę wypowiedzieć się w tej dziedzinie muzyki, która jest mu najbliższa.
Dlaczego KARAŚ/ROGUCKI zostali pominięci w nominacjach do nagrody Fryderyki 2020?
Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Na pewno może dziwić fakt, że wspomniany duet nie pojawił się w nominacjach w żadnej z kategorii. Jednak zastanówmy się w jakiej kategorii panowie mogliby powalczyć o statuetkę. Mimo iż KARAŚ/ROGUCKI to nowy projekt na polskiej scenie muzycznej, Akademia nie wzięła ich uwagę w kategorii Fonograficzny Debiut Roku. Wszystko za sprawą zapisu w regulaminie: „Artyści, którzy dotychczas występowali i nagrywali albumy jako członkowie innych formacji muzycznych mogą być klasyfikowani w kategorii Fonograficzny Debiut Roku jedynie wówczas, gdy przy wcześniejszej działalności nie mieli wyraźnie wyodrębnionego wizerunku scenicznego.”
„Ostatni Bastion Romantyzmu” zebrał bardzo pozytywne opinie recenzentów. Wielu z nich doceniło unikatowe brzmienie i dużą przebojowość albumu. W zasadzie ciężko znaleźć negatywne opinie o tym wydawnictwie. Krążek wymyka się wszelkim ramą i cieżko go w jakikolwiek sposób zaszufladkować. Z możliwych, Fryderykowych kategorii, chyba najbliżej mu do „Popu alternatywnego”, gdzie mógłby zająć miejsce Hani Rani, której album „Home” mógłby spokojnie powalczyć w kategorii Najlepszy Album Alternatywa. Jednak, żeby uniknąć takiego zamieszania, można było wrzucić album do worka z muzyką rockową. Owszem, twórczość duetu jest dużo bardziej eksperymentalna, jednak czuć w niej pewną rockową estetykę. Biorąc pod uwagę jak słabo została obsadzona ta kategoria – spokojnie znalazło by się w niej miejsce dla „Ostatniego Bastionu Romantyzmu”.
Najpierw CD, potem winyl
Na początku 2020 roku Kuba Karaś i Piotr Rogucki wydali swój album na płytach kompaktowych oraz udostępnili go w streamingach. Dopiero po kilku miesiącach, zapewne z uwagi na pozytywny odbiór, zdecydowali się na dołączeniu wersji winylowej do swojego katalogu. Faktyczna premiera LP odbyła się 22 czerwca 2020.Płyty w pre-orderze artyści osobiście podpisali, co na pewno jest dodatkowym atutem. Wydawnictwo składa się z 1 PL w kolorze miętowym. Prezentuje się pięknie. Całość wydania robi dosyć dobre wrażenie. Okłada, została wykonana z przyjemnego w dotyku, wytrzymałego kawałka tektury, a płyta schowana jest w papierowej kopercie. W całym wydaniu zabrakło jakiejkolwiek wkładki z dodatkowymi zdjęciami i tekstami piosenek, za to należy się malutki minus.
Produkcja największym atutem?
Muzyka na „Ostatnim Bastionie Romantyzmu” została skomponowana przez Kubę Karasia, Piotra Roguckiego, Kamila Kryszaka oraz Wojciecha Deręgowskiego. Teksty stworzył popularny Roguc, a za produkcję odpowiada wyłącznie Kuba Karaś. Dla mniej wtajemniczonego słuchacza, znany wyłącznie z zespołu The Dumplings, ale przecież Kuba od dłuższego czasu tworzy świetne produkcje dla innych artystów. Mimo młodego wieku, tkwi w nim ogromny potencjał, znakomity gust i pewnego rodzaju intuicja, która przekłada się na jakość końcową dzieł, w których maczał palce. I tutaj mam kolejny problem z nominacjami do Fryderyków. Uważam, że krążek zasługiwał, na docenienie producenta oraz teamu kompozytorskiego. Pominięcie duetu jest mocno krzywdząca i niesprawiedliwa. Ja wiem, że ile ludzi, tyle opinii. Wiem również, że była ograniczona liczba nominowanych i nie każdy mógł się załapać. Uważam jednak, że KARAŚ/ROGUCKI wykonali kawał solidnej roboty i zasługiwali na chociażby jedną „symboliczną” nominacje do nagrody Fryderyki 2020.
Ostatni Bastion Romantyzmu – dzieło kompletne?
Wydany nakładem Kayax Production & Publishing krążek to zbiór 11 utworów. Całość promują single „1996”, „Bolesne strzały w serce”, „Katrina”, „Witaminy” oraz „Kilka westchnień”. Wszystkie chwytają mnie za serducho, duet przemyślał je i skomponował, niemal po „profesorsku”. Jak wiadomo, dobre single w głównej mierze decydują o końcowej jakości krążka. Z drugiej zaś strony, wiele razy obserwowaliśmy sytuację, gdy spodobał nam się jakiś singiel w radio, a jak przesłuchaliśmy cały album – czuliśmy pewne zażenowanie jakością reszty utworów. Na szczęście przy debiutanckim albumie projektu nie mamy takich odczuć!
Utwory niebędące singlami dorównują im jakością, a czasami nawet nie przeskakują. Mówię przede wszystkim o świetnym „La petite mort”, który charakteryzuję wpadający w ucho refren wraz z świetnie brzmiącymi syntezatorami – są one delikatne, ale fajnie komponują się z wokalem Roguckiego. Wiele dobrego mogę powiedzieć również o utworze „Na zakręcie”. Ten z kolei oczarował mnie świetnym basowym intro, które później miesza się z dobrze brzmiącą perkusją i klawiszami, tworząc bardzo melodyjne i świetnie brzmiące dzieło. Brawo Kuba, brawo Piotr!
Nagrody nie są najważniejsze
Mimo braku uznania w oczach Akademii, każdemu polecam nabyć winylowe wydanie albumu, póki nakład się jeszcze nie wyczerpał. To solidna dawka, dobrze nagranej i skomponowanej muzyki. Trzeba przyznać, że mieszanka młodości, talentu i doświadczenia, doprowadziła do stworzenia bardzo świeżego, unikatowego brzmienia, którego próżno było szukać na naszej rodzimej scenie. KARAŚ/ROGUCKI to jeden z najciekawszych nowych projektów w polskiej muzyce w 2020 roku. Mocno czekam na kolejne wydawnictwa duetu!
Pozdrawiam,
Paweł Podgórski / Kulturalne Media
Album dostępny również w streamingu: