fbpx
2+
FIVE GREEN CIRCLE – WYWIAD Z DONALEM TIERNEY’EM - PAN WINYL

FIVE GREEN CIRCLE – WYWIAD Z DONALEM TIERNEY’EM

Po ponad 20 latach wróciłem do Ośna Lubuskiego. Ośno to moje rodzinne miasteczko, w którym się wychowywałem. Tutaj poznawałem nową muzykę z kolegami i koleżankami. Tutaj uprawialiśmy niezobowiązujące szwędactwo szukając zajęcia. Czasami jeździliśmy na koncerty do Sulęcina (SOK nadal prężnie działa!). Jakie było moje zdziwnie, gdy po powrocie okazało się, że moim sąsiadem jest Donal Tierney, Irlandczyk z Dublina. A jak bardzo się zdziwiełm, gdy dowiedziałem się, że ten jegomość nie tylko tworzy muzykę, ale również ją wydaje na winylach i ma na swoim koncie nie lada osiągnięcia. Szybko złapaliśmy nić porozumienia. Już 20 lutego nowy album Five Green Circle Ghost Stories for Sulking Witches na winylu. Za tłoczenie i dystrybucję odpowiada POLVINYL. Zapraszam na wywiad z Five Green Circle!

Pan Winyl: Czy dostrzegasz jakieś podobieństwa między Polską a Irlandią?

Donal Tierney: Myślę, że w obu krajach podejście jest podobne. W Irlandii, jeśli coś zostanie wykonane odpowiednio, ale nie w 100% zgodnie z przepisami, ludzie podchodzą do tego bardzo na luzie. Mamy powiedzenia takie jak „będzie dobrze” albo „nie przejmuj się, nikt tego nie zauważy”. Wydaje mi się, że podobnie jest w Polsce, gdzie ludzie nie przejmują się przesadnie, jeśli wszystko nie jest idealnie dopracowane. Podoba mi się to, bo sam mam tendencję do załatwiania spraw w ten sposób!

Pan Winyl: A jak jest ze sceną muzyczną, czy dostrzegasz różnice w podejściu do odbioru muzyki?

Donal Tierney: Myślę, że oba kraje mają bardzo prężne sceny undergroundowe i alternatywne. Uważam, że jeśli muzyka jest dobra, to nie ma znaczenia, skąd pochodzi – ludzie i tak na nią reagują. W przypadku zespołów indie i alternatywnych często mają one lokalne brzmienie skierowane do lokalnej publiczności, co może być powodem, dla którego niektóre z nich pozostają na rodzimej scenie przez całą karierę. W niektórych gatunkach trudno jest przebić się poza lokalny rynek. Jednak w przypadku muzyki elektronicznej i jazzu wydaje mi się, że te gatunki oferują większą mobilność międzynarodową, być może dlatego, że są głównie instrumentalne. Może się jednak mylę.

Pan Winyl: Dlaczego zdecydowałeś się zamieszkać w Polsce?

Donal Tierney: Moja żona i ja mieszkaliśmy w Poznaniu około 20 lat temu przez kilka lat, kiedy kończyła swoje studia magisterskie. W 2007 roku wróciliśmy do Irlandii z powodów zawodowych, ale w 2015 roku postanowiliśmy ponownie przeprowadzić się tutaj, aby wychowywać nasze dzieci. Naprawdę lubię to miejsce, szczególnie jeziora i lasy. Myślę, że ekscytacja związana z życiem w mieście odpowiadała mi, gdy byłem młodszy, ale teraz wolę mieszkać na wsi, gdzie wszystko jest trochę bardziej spokojne.

Pan Winyl: Byłem bardzo zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że w Ośnie mieszka Irlandczyk, który tworzy muzykę i wydaje ją na winylu. Czy możesz opowiedzieć o swojej historii muzycznej?

Donal Tierney: Zacząłem bardzo wcześnie, może gdy miałem 8 lub 9 lat. Mój tata jest muzykiem i w naszym domu zawsze były gitary i wzmacniacze. Mój wujek hipis miał ogromną kolekcję winyli, które zwykłem przegrywać na kasety. Było tam wiele różnych gatunków od folku po world music, rock, new wave i reggae, rzeczy jak Pink Floyd, Patti Smith, Frank Zappa, Chet Atkins, Culture, Tangerine Dream i The Orb.

Lata młodzieńcze

Kiedy miałem około 14 lat, pracowałem w restauracji zmywając naczynia i zaoszczędziłem wystarczająco dużo, aby kupić gitarę elektryczną. Prawo pracy dzieci nie było szczególnie restrykcyjne w Irlandii wczesnych lat 90.! Gdy już ją miałem, grałem w zespołach, pisałem piosenki i występowałem w okolicy, tuż pod Dublinem. Bitwy zespołów i tym podobne. Byłem wielkim fanem zespołów takich jak Nirvana, Sonic Youth, Pixies, Pavement, Fugazi, Nine Inch Nails.

Myślę, że gdy miałem około 17 lat, dostałem kopię Rebirth na nasz rodzinny komputer, było to oprogramowanie typu 303, 808*. Wtedy zacząłem tworzyć muzykę elektroniczną. Gdy dostałem się na studia, chodziłem na imprezy klubowe w Dublinie i otworzyła się przede mną cała nowa scena muzyczna. Dublin miał wtedy bardzo silną scenę klubową i regularnie występowali tam międzynarodowi artyści. U2 miało klub o nazwie Kitchen i tam odkryłem Detroit Techno i Chicago House. Próbowałem swoich sił jako DJ, ale wiedziałem, że chcę tworzyć własną muzykę, a nie grać cudzą. Później był ten legendarny klub Funnel w Dublinie, gdzie D1 Recordings** organizowało imprezy raz w tygodniu. Zacząłem tam regularnie chodzić i zaprzyjaźniłem się z organizatorami.

Pierwsze produkcje

Po kilku latach miałem przyzwoity komputer, kartę dźwiękową i keyboard, i mogłem produkować własną muzykę. Nagrałem demo CD, wysłałem je do Eamonna Doyle’a z D1 recordings i spodobało mu się. Potem innym ludziom spodobało się to, co robię, i przez następne lata miałem serię wydawnictw winylowych oraz grałem na żywo na różnych wydarzeniach i w różnych miejscach w Irlandii.

Około 2007 roku zacząłem się nudzić tworzeniem muzyki na komputerze i chciałem znów grać na gitarze i innych tradycyjnych instrumentach. Mój brat i kilku moich przyjaciół jammowało razem i zostałem poproszony o pomoc w nagraniu dema, ale skończyło się na tym, że dołączyłem do zespołu, grając na różnych instrumentach – gitarze, banjo, mandolinie i pianinie. Z tego powstali Pirates of the North, projekt który zaowocował celowo lo-fi albumem składającym się z 16 utworów, wydanym w 2011 roku. Rozpadliśmy się po tym, gdy wszyscy zajęli się innymi sprawami.

Rodzicielstwo

Potem w 2012 roku zostałem ojcem i moja muzyka została chwilowo zawieszona. Nadal grałem, ale moje priorytety przesunęły się w stronę rodzicielstwa. W 2019 roku, po dłuższej przerwie, zacząłem ponownie wydawać muzykę na Bandcampie, w streamingu cyfrowym, a teraz z tym nowym wydawnictwem na winylu.

Pan Winyl: Opowiedz więcej o zespole twojego brata i twoim własnym?

Donal Tierney: Ronan, mój brat, i ja jammujemy razem od dzieciństwa. Nagraliśmy album Pirates of the North 15 lat temu i zaczęliśmy nagrywać kontynuację w 2024 roku. Mieliśmy sporo napisanych piosenek, których nigdy nie nagraliśmy, bo życie stanęło na przeszkodzie. Teraz obaj jesteśmy w stanie poświęcić temu czas, więc mam nadzieję, że będziemy mieli wydawnictwo w 2025 roku. To, co mi się podoba w tym projekcie, to to, że jest tak różny od Five Green Circle. Jest znacznie bardziej tradycyjny i gatunkowo specyficzny. Projekt obejmuje pisanie nut, tradycyjne komponowanie piosenek, śpiewanie i nagrywanie występów na żywo. Jest w tym pewna prostota, która pozwala na granie tylko na pianinie lub gitarze bez wymyślnego sprzętu.

Pan Winyl: Jak przeszedłeś od muzyki gitarowej do elektronicznej?

Donal Tierney: Nie sądzę, żebym kiedykolwiek przeszedł z jednej formy muzyki na drugą, kiedy grałem w zespołach, bawiłem się automatami perkusyjnymi, a kiedy grałem muzykę elektroniczną, samplowałem gitary. Kiedy rozpoczynam jakikolwiek projekt muzyczny, pierwszą rzeczą, jaką robię, jest sięgnięcie po gitarę. Mam tanią gitarę klasyczną, którą trzymam pod ręką i nagrywam pomysły na telefon. Mam też gitarę MIDI, której używam w studio, może ona przekształcać grane przeze mnie nuty w sygnały cyfrowe, które mogą wyzwalać moje syntezatory. Postrzegam siebie przede wszystkim jako gitarzystę. Niezależnie od gatunku, nad którym pracuję, gitara jest moim podstawowym narzędziem. Trudno mi zrozumieć muzyków, którzy zamykają się na określone gatunki. Nauczono mnie od najmłodszych lat, żeby być otwartym na wszystkie rodzaje muzyki, bo tak się rozwijasz i uczysz.

Nauczono mnie od najmłodszych lat, żeby być otwartym na wszystkie rodzaje muzyki, bo tak się rozwijasz i uczysz.

Pan Winyl: Czy występujesz na żywo? Gdzie można cię zobaczyć?

Donal Tierney: W zeszłym roku zagrałem kilka improwizowanych koncertów na żywo z moimi syntezatorami modularnymi. Mam nadzieję zagrać więcej tego lata.

Pan Winyl: Co uznałbyś za swoje największe muzyczne osiągnięcie?

Donal Tierney: Obecna płyta, Ghost Stories for Sulking Witches, powstawała bardzo długo. Nad jednym z utworów, „Hourglass„, pracowałem od 2006 roku! Przeszedłem przez wiele różnych wersji, zanim byłem z niego zadowolony. Od dłuższego czasu chciałem zrobić taki album. Coś, co ma jednocześnie korzenie w świecie elektroniki i gitary.

Chciałem też stworzyć album, którego słucha się od początku do końca. Wiem, że obecnie większość ludzi słucha pojedynczych utworów na platformach streamingowych i sztuka albumu w pewien sposób na tym ucierpiała. Myślę, że słuchanie albumu na winylu zmusza słuchacza do zaangażowania się w dzieło jako całość w sposób, którego wydanie cyfrowe nie może osiągnąć.

Pan Winyl: Jak zdefiniowałbyś sukces?

Donal Tierney: Możliwość tworzenia muzyki i kończenia projektów. Jeśli jestem zadowolony, że coś skończyłem i jest to dostępne w świecie, to jest to sukces. Jeśli nie tworzę muzyki, staję się niespokojny. Z czasem nauczyłem się, że muszę to robić, aby złagodzić ten stan. Mam ogromne archiwum niedokończonych prac, przez które czuję, że muszę przebrnąć, więc osiągnięcie tego celu jest dla mnie ważne.

Pan Winyl: Wiem, że to niezręczne pytanie, ale czy masz jakieś ulubione albumy, które uważasz za inspirujące dla twojej twórczości muzycznej?

Donal Tierney: Ok, to trudne. Oto lista niektórych moich ulubionych na przestrzeni lat:

  • Pierwszy album, który kupiłem, gdy miałem 10 lat: Paul Simon „Graceland”, 1987
  • Leadbelly „Legacy, Vol.1”
  • Pavement „Slanted and Enchanted”
  • My Bloody Valentine „Loveless”
  • Sonic Youth „Goo”
  • The Cure „Disintegration”
  • Aphex Twin „Selected Ambient Works Vol1”
  • Boards of Canada „Music Has the Right To Children”
  • Madvillain „Madvilliany”
  • MMM (Errorsmith and Fiedel) „Donna”
  • E-dancer „Heavenly”
  • Japanese Telecom „Japanese Animation”

Obecnie jestem naprawdę zafascynowany albumem „Kimono My House” Sparks i „Marquee Moon” Television.

Pan Winyl: Czy ciągle kolekcjonujesz winyle i jak duża jest dziś Twoja kolekcja?

Donal Tierney: Około 10 lat temu przekazałem dużą część swojej kolekcji na cele charytatywne i zostawiłem sobie tylko najlepsze egzemplarze. Ponownie zacząłem kupować płyty mniej więcej pięć lat temu, ale nie potrafiłbym powiedzieć, ile ich teraz mam.

Pan Winyl: Dziękuję za rozmowę i z niecierpliwością czekam na winyl!

Donal Tierney: Dziękuję również!

Social Media Five Green Circle

*Rebirth to przełomowe oprogramowanie muzyczne stworzone przez Propellerhead Software (obecnie znane jako Reason Studios) wydane w 1997 roku. Program ten był emulacją (cyfrowym odtworzeniem) dwóch kultowych instrumentów elektronicznych:

  • Roland TR-808 (stąd określenie „808”) – automat perkusyjny z 1980 roku, który zdefiniował brzmienie hip-hopu i muzyki elektronicznej
  • Roland TB-303 (stąd określenie „303”) – syntezator basowy wprowadzony w 1982 roku, który stał się fundamentem brzmienia muzyki acid house

** D1 Recordings to historycznie ważna irlandzka wytwórnia płytowa specjalizująca się w muzyce elektronicznej, która odegrała kluczową rolę w rozwoju dublińskiej sceny techno i elektronicznej w latach 90. i 2000.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *