Nie można żyć bez muzyki. Tego jestem pewien. Mnóstwo ludzi na ziemi uważa podobnie do mnie. Muzyka to jest język ponad wszystkie języki. Podobna do miłości, do współczucia czy śmiechu.
Nie można żyć bez muzyki, trzeba jej sobie dostarczać jak powietrza. Od jakiegoś czasu zacząłem śmigać po Soundcloud w jej poszukiwaniu (zachęcam artystów o zadbanie o swoje konta tam) i tak trafiłem na numer Keren Ilan „So Many Times”. Skontaktowałem się z nią i poprosiłem o więcej informacji.
Czy to nie cudowne? Siedzę sobie na moim górnołużyckim poddaszu i rozmawiam z artystką z Tel Avivu. Która w Izraelu znalazła się dzięki adopcji bo urodziła się w Wietnamie.
Od razy uderza mnie ten fakt i od razu interesuje, jak to jest, że Keren, bez ogródek o tym mówi. Szybko jednak się to wyjaśnia. To, że była adoptowana ma ogromny wpływ na jej twórczość.
Piosenka „So Many Times”, to chwytająca za serce i gardło opowieść o złamanym sercu. Przemiana bólu w melancholijny, melodyjny utwór. Bardzo charakterystyczny wokal i gra na gitarze zostają długo w pamięci.
Najnowszy singiel „So Many Times” zapowiada jej drugą EP „Emotional Decisions”. Nadchodzący materiał skupiony jest w okół dwóch postaci, które istnieją w Keren w tym samym czasie. Z jednej strony gruboskórna, sarkastyczna ciągle z wysoko podniesioną gardą, gotowa na atak, a z drugiej delikatna, szczera i krucha. Na EP znajdą się cztery utwory, każdy jest konkretną czasową klamrą z życia Keren i odzwierciedlają pragnienie przynależności, rozkwitu i wypełnienia „domu” dla niej i dla kochanka.
Pozdrawiam
Sociale Keren Ilen
Polecane treści: