Marcin Bąkiewicz – dyrektor muzyczny Antyradia, winylmaniak i podróżnik postanowił podzielić się swoją ogromną wiedzą i doświadczeniem zawodowym. 22 i 23 sierpnia organizuje warsztaty, dotyczące rynku radiowego i promocji muzyki w radiu. Pomyślałem, że to świetny przyczynek do zadania Marcinowi kilku pytań na ten temat. A także zapytałem o winyle i podróże, które często mają muzyczny epizod. Zapraszam do przeczytania naszej rozmowy.
Pan Winyl: Śledząc Twoje dokonania dziennikarskie, można powiedzieć, ze żadnej dziennikarskiej pracy się nie boisz. W 1998 roku zaczynałeś w poznańskim radio Afera, a dziś jesteś dyrektorem muzycznym największego radia rockowego w Polsce? W tym czasie przeprowadziłeś setki, jeśli nie tysiące rozmów. Na swoim koncie masz wywiady z Larsem Urlichem, Jonathanem Davisem czy Jackiem Whitem? Czy była jakaś taka rozmowa, która zmieniła Twoje myślenie o muzyce, o rynku muzycznym czy radiowym? Jakiś kamień milowy w Twojej karierze?
Marcin Bąkiewicz: Takie rozmowy, mające wpływ na myślenie o muzyce na pewno były, ale raczej nie z muzykami, tylko z osobami, które pracują w branży muzycznej, czy radiowej, od których czerpałem przez lata i nadal czerpię wiedzę. Rozmowy z muzykami raczej są nakierowane na ich muzykę, czy projekty, są też siłą rzeczy dość krótkie, bo przeciętnie na wywiad przeznaczone jest 15 minut. Oczywiście wiele z tych wywiadów bardzo miło wspominam, mam to szczęście, że w zdecydowanej większości trafiałem na rozmówców zaangażowanych i mających coś ciekawego do powiedzenia. Dlatego teraz, w czasie pandemii cierpię o tyle, że nie mam zbyt wielu możliwości do rozmów na żywo, bo wywiadów telefonicznych unikam, jak ognia. Rozmowy face to face to zupełnie inna jakość!
Pan Winyl: Mówi się, że stacje radiowe mają coraz mniejsze znaczenie? Czy to prawda?
Marcin Bąkiewicz: To zależy od perspektywy, jaką przyjmiesz. Jeśli porównasz np. wpływ radia w Polsce w latach 80. a dziś, to na pewno znaczenie radia zmalało. W tym sensie, że wtedy w Polsce były 4 kanały radia publicznego i mało kogo stać było na zakup płyt. Plus mam wrażenie, że muzyka była dla ludzi ważniejsza, niż dziś. Więc wówczas radio w zasadzie formowało gusta muzyczne a prezenterzy radiowi sprawowali rząd dusz.
Dziś jest zupełnie inaczej, stacji radowych na polskim rynku jest ponad 300, ale uważam, że radio nadal jest bardzo ważnym medium. Z perspektywy 100 lat istnienia ma się bardzo dobrze. Nie zaszkodziły mu płyty, kasety, telewizja, mp3 czy streaming. Każde z nich funkcjonowało, lub funkcjonuje obok radia, uzupełnia je i nie uważam żadnego z nich za jakąś istotną konkurencję, raczej za uzupełnienie.
Radio jest bowiem medium towarzyszącym oraz dostarcza zarówno rozrywki, jak i wiedzy. Gdy je włączasz, dostajesz wyselekcjonowaną przez zawodowca muzykę (co w dzisiejszych czasach, w których muzyki na rynku jest multum jest bardzo ważne) i masz kogoś kto do Ciebie mówi, zabawia Cię, przekazuje jakąś wiedzę, jest Twoim kompanem. Do tego co jakiś czas, raz na pół godziny czy godzinę masz wiadomości i różne inne atrakcje. Oczywiście stacje radiowe są różne, lepsze i gorsze, ale wydaje mi się, ze dobrze robione radio nie musi się bać o swoją przyszłość.
Jeszcze dodam, że według corocznych badań rynku mediowego w Polsce radia słucha około 70% dorosłej populacji. Dlatego, jeśli poważnie myśli się o swojej karierze muzycznej – powinno się być w radiu, bo dzięki niemu można szybko dotrzeć do szerokiego grona osób.
Pan Winyl: Dlaczego radio formatuje piosenki? Czy zawsze tak było?
Marcin Bąkiewicz: Formatowanie to znak czasów. Kiedyś, na początku istnienia radia niczego nie formatowano, ale wówczas muzyka rozrywkowa była znacznie bardziej homogeniczna. Z czasem, gdy zaczęło pojawiać się coraz więcej gatunków okazało się, że jedni chcą słuchać jazzu, inni klasyki a jeszcze inni rock’n’rolla. Stąd pojawienie się formatów, czyli określonego programowania radia, przeznaczonego dla konkretnego odbiorcy. Moim zdaniem nie ma w tym niczego złego – przypuszczam, że nikt nie chciałby słuchać radia, w którym obok jazzu grane by było disco polo, a obok rapu death metal.
Formatowanie dotyczy zresztą nie tylko muzyki, to całość tego, jak brzmi radio, jest również związane np. z tym, jak prezenter odzywa się do słuchaczy – w jednej stacji zwraca się bardziej bezpośrednio, w innej bardziej formalnie. Są też formaty niemuzyczne, np. stacje newsowe, sportowe, z programami dla dzieci itp. Mówi się, że coraz węższe formaty to przyszłość radia. Np. stacje nastawione na właścicieli zwierząt, podróżników itp., mające w swojej ramówce stosowne audycje, muzykę, a nawet odpowiednio sprofilowane reklamy.
Pan Winyl: Z mojej strony chciałbym wiedzieć, oczywiście, co Cię skłoniło do przygotowania warsztatów o radiu i promocji muzyki w nim?
Marcin Bąkiewicz: Moja codzienna praca. Dostaję mnóstwo muzyki, zapytań z nią związanych. Widzę, że dużo osób samemu próbuje się promować, nie wiedząc dokładnie, jak to zrobić. Pomyślałem, że mógłbym tym osobom pomóc i przygotować wykład, podczas którego wyjaśniłbym, jak to wygląda z mojego punktu widzenia, jako osoby pracującej w tej branży ponad 20 lat i udzielić rad, które mam nadzieję, pomogą uczestnikom warsztatów w lepszym funkcjonowaniu na rynku.
Przekazywanie wiedzy nie jest dla mnie nowością, od kilku lat prowadzę wykład o radiu i telewizji muzycznej w Akademii Menadżerów Muzycznych. Z tego, co mi wiadomo od kolegi, który ową Akademią zarządza, wykład jest zawsze bardzo dobrze oceniany, gdyby tak nie było, nie zapraszano by mnie co roku do kolejnej edycji. Lubię uczyć, lubię rozmawiać z ludźmi i przekazywać im wiedzę, to dla mnie fajne doświadczenie.
Do tego chciałbym tez trochę odtajemniczyć radio. Mam wrażenie, że wokół radia, tworzenia playlist itp. powstały różne mity, chciałbym o nich opowiedzieć tak, aby to medium stało się bliższe, rozwiać pewną mgiełkę tajemniczości.
Pan Winyl: Czego mogą się spodziewać uczestnicy i do kogo jest skierowany Twój program?
Marcin Bąkiewicz:
Marcin Bąkiewicz: Warsztaty są skierowane do osób, które działają, lub chciałyby działać na rynku muzycznym, czyli: managerów muzycznych, muzyków, szczególnie tych, którzy sami zarządzają swoją karierą i wszystkich tych, którzy chcą się czegoś więcej o radiu dowiedzieć.
Wykład jest podzielony na dwie części: w pierwszej opowiadam o radiu jako skutecznym medium, opisuję rynek radiowy w Polsce, formaty które na nim występują. Mówię też o tym, jak bada się słuchalność, jakie są grupy docelowe i kończę na badaniach muzycznych piosenek. W drugiej części opowiadam o tym, jak poprawnie przygotować piosenkę do emisji w radiu, jak dotrzeć z nią do stacji radiowych, na co zwracają uwagę radiowcy, jak przygotować się do wywiadu w radiu. Podaję też pomysły na inne formy promocji, opowiadam o rodzajach współpracy z managementami, wytwórniami i zespołami. To wszystko oczywiście bazuje na wielu przykładach, które omawiam z kursantami – zależy mi na interakcji, dlatego warsztaty są dedykowane ograniczonej ilości osób, maksimum to 12, tak aby każdy mógł swobodnie zadać pytanie, czy po prostu porozmawiać na nurtujący go temat.
Szczegóły można znaleźć na mojej stronie internetowej: www.marcinbakiewicz.pl. Warsztaty odbędą się w klubie Stodoła w Warszawie, 22 i 23 sierpnia. Zapraszam do zapoznania się z ich opisem i do kontaktu ze mną w razie pytań – wszystkie namiary są podane na stronie.
Pan Winyl: Jakie błędy najczęściej popełniają artyści w kontaktach z mediami? Czy dotyczy to tylko początkujących, czy może też profesjonalistów?
Marcin Bąkiewicz: Myślę, że największym błędem jest brak strategii promocyjnej. Wielu muzyków prezentuje swoje nagrania na zasadzie wydam, ktoś to na pewno usłyszy i zostanę gwiazdą, a to tak nie działa. Rynek muzyczny bardzo się w ciągu ostatnich dwudziestu paru lat sprofesjonalizował. Żeby stać się znanym i lubianym potrzeba dużo pracy i wielu wyrzeczeń. Oraz dobrego managera, który będzie miał dobry plan działania. To już nie są lata 90., gdy MTV zagrało teledysk i artysta stawał się rozpoznawalny. Dziś muzyki oraz mediów na rynku jest multum, dlatego trzeba mieć dobrze przemyślaną strategię dotarcia do ludzi oraz dużo samozaparcia
A z takich praktycznych przykładów – choćby sam początek, czyli poprawnie sformułowany mail, z opisem zespołu, podanym utworem który jest typowany na singla, tymże utworem wrzuconym na dropboxa i danymi zaiksowymi. Zdarza się, że dostaję maila z linkiem do płyty na Spotify i informacją: niech Pan posłucha i coś sobie wybierze. A ja po prostu dostaję tak dużo muzyki i mam na tyle dużo innych obowiązków, że fizycznie nie mam czasu na spokojny odsłuch 50 minut materiału, dlatego wolę najpierw posłuchać piosenki, którą zespół chce zaistnieć, a jeśli mnie zainteresuje – poproszę o cały album, żeby go posłuchać na spokojnie w domu. Poza tym nie używam Spotify tylko Tidala. Dla mnie to pokazuje, że ktoś kto mi to wysłał, nie ma za bardzo wizji tego, jak chce na tym rynku funkcjonować, tylko robi to na odwal się. Inny przykład to słanie piosenek wszędzie, gdzie się da – w efekcie dostaję utwory kompletnie nie pasujące do mojego radia. To niestety tyczy się też muzyków, którzy w tej branży funkcjonują od lat. I oznacza, że nie zadali sobie nawet trudu włączenia Antyradia i sprawdzenia, jak moja stacja brzmi.
Pan Winyl: Wśród najmłodszych uczestników rynku muzycznego panuje postawa szybka sława i wielki hajs, po zderzeniu z rzeczywistością, często odpuszczają. Jaką widzisz rolę wytrwałości i pracy w skutecznym budowaniu kariery i promocji zespołu/artysty? Jak Twój program pomoże najmłodszym?
Marcin Bąkiewicz: No właśnie, to jest też nawiązanie do odpowiedzi na poprzednie pytanie. Wytrwałość jest czymś bardzo ważnym. Spójrz na rynek amerykański – tam często muzycy zaczynają grać, będąc jeszcze nastolatkami, a kariery robią koło albo po trzydziestce. Tak samo jest zresztą w innych branżach – ja też od razu nie zostałem dyrektorem muzycznym Antyradia, miałem za sobą prawie 20 lat pracy, od radia studenckiego, w którym pracowałem za darmo przez różne media, w których zajmowałem się muzyką. Może to wyświechtane hasło, ale wytrwałość i dążenie do celu to bardzo ważna cecha w każdej branży
Mam faktycznie wrażenie, że dziś wytworzyła się taka swoista pogoń za byciem znanym. A muzyka dla wielu osób stała się szybką ścieżką do sławy. Stąd taki zalew nagrań na rynku, które są bardzo przeciętne i ludzi, którzy maja bardzo roszczeniowa postawę, nie reprezentując swoją twórczością niczego ciekawego.
Podczas mojego wykładu pokazuję błędy, które popełniają młodzi muzycy i tłumaczę, jak ich unikać. Oraz opowiadam o przykładach z życia wziętych, dotyczących ścieżek kariery tych, którzy odnieśli sukces. Oczywiście nie sprzedaję żadnej złotej recepty, raczej daję wędkę w postaci wiedzy, którą potem każdy sam według własnego uznania operuje.
Pan Winyl: Jesteś kolekcjonerem winyli na Twoim insta bardzo często prezentujesz swoje najnowsze zdobycze. Ile płyt liczy sobie Twoja kolekcja?
Marcin Bąkiewicz: Mam około 750 płyt. Wiem, że nie jest jakaś imponująca ilość, ale kupuję płyty dość rozważnie, mam też świadomość tego że winyle zajmują miejsce i gdy wypełnię nimi regał, będę musiał się zastanowić co dalej. Mam też dość dużo płyt CD, trudno mi powiedzieć, ile, myślę że kilka tysięcy.
Pan Winyl: Dlaczego w ogóle kolekcjonujesz winyle? Co sprawia Ci w tym najwięcej frajdy?
Marcin Bąkiewicz: Winyl jest dla mnie dziełem skończonym. W tym sensie, że reprezentuje album takim, jakim być powinien. Bo przecież płyta to nie tylko sama zawartość muzyczna, ale też okładka, zdjęcia, opisy itp. Frajdą jest też cały rytuał, związany z graniem muzyki na gramofonie: czyszczenie płyty, kładzenie igły, zmiana strony. No i dbanie o płyty. Do tego winyl w pewnym sensie wymusza słuchanie muzyki tak, jak została nagrana, czyli od początku do końca, przynajmniej w moim przypadku, bo nie lubię żonglować igłą na płycie.
Pan Winyl: Czy kolekcjonujesz single 7 cali?
Marcin Bąkiewicz: Nie, mam kilka w swojej kolekcji, ale nie szukam ich specjalnie.
Pan Winyl: Najbardziej pożądany winyl, który nabyłeś i jeszcze chciałbyś nabyć?
Marcin Bąkiewicz: Pamiętam, jak się cieszyłem, gdy w Stanach udało mi się kupić Green Naugahyde Primusa na 45 obrotów. W Polsce ten album był już wyprzedany, a tam znalazłem go w Amoebie w Los Angeles. Innym razem kupiłem na targu staroci w Miliczu na Dolnym Śląsku Powerage AC/DC w pierwotnej wersji, tej z innym miksem i trochę innym zestawem piosenek, zauważyłem to dopiero w domu. Fajna niespodzianka.
A z płyt, które chętnie był kupił, to tak na szybko: Weight Rollins Band, Troublegum Therapy? i Where You Been Dinosaur Jr. Ten ostatni krążek miałem w ręku we wspomnianej Amoebie, w różowym tłoczeniu, ale odpuściłem, bo kupiłem inne albumy, teraz żałuję.
Pan Winyl: Największy skarb w Twojej kolekcji to?
Marcin Bąkiewicz: Hmm, nie mam płyt które na discogsie są wyceniane na tysiące dolarów. Raczej patrzę na moje zbiory przez pryzmat osobistych doświadczeń. Od tej strony skarbami są dla mnie albumy, które po prostu lubię i takie, na których mam autografy tych, z którymi miałem przyjemność rozmawiać. One przypominają mi o tych rozmowach. Takim skarbem jest na przykład pierwsza płyta, którą kupiłem, dokładnie 30 lat temu, czyli The Razor’s Edge AC/DC, na której w roku 2001 podpisali mi się Angus Young i Brina Johnson. Ta płyta zmieniła mnie z zahukanego okularnika w fana metalu, a ta przemiana miała wpływ na to, co robię w życiu.
Pan Winyl: A zdradzisz mi, na jakim sprzęcie słuchasz płyt? Jesteś zwolennikiem nowego, czy vintage?
Marcin Bąkiewicz: Jestem fanem dobrego audio, mam dość zróżnicowany zestaw, który buduję od kilku lat, wcześniej bazowałem na raczej budżetowym sprzęcie marek znanych, od kilku lat wszedłem w temat audio głębiej. Moje klocki to konstrukcje nowe, ale częściowo oparte o stare technologie.
Wzmacniacz to Egg-shell Prestige 12.2 firmy Encore7 z Bielska Białej, preamp Prestige PS5 również tej firmy. Szukałem dobrego, lampowego wzmacniacza i gdzieś w sieci trafiłem na tą nazwę. Napisałem maila do producenta, dostałem odpowiedź i propozycję wypożyczenia wzmacniacza i preampu. Bardzo mi się spodobało to brzmienie i zamówiłem dla siebie taki sam komplet. Potem poznałem się lepiej z osobami, tworzącymi Polski Klaster Audio i idąc za ciosem zacząłem szukać wśród nich konstruktorów kolumn. I po testach kilku kompletów wybrałem Avcony model Nortes. To potężne, trójdrożne kolumny, bardzo mi odpowiada ich brzmienie i precyzyjność. Potrafią solidnie przyłoić, ale i oddać różne muzyczne niuanse. Gramofon to Thorens model TD 209 z wymieniona wkładką na Ortofona Black 2M. Ten gramofon mam od dość dawna, planuję go za jakiś czas zmienić.
Natomiast moim najnowszym nabytkiem jest T+A MP 2000 R MK II. To odtwarzacz CD, połączony z radiem: FM, cyfrowym i internetowym oraz streamerem. Jakiś czas temu uznałem, że fajnie by było kupić jakiś dobry odtwarzacz CD, poprzedni ma już ponad 20 lat i był sprzętem, kupionym przeze mnie jeszcze na studiach. Mam po prostu bardzo dużo płyt CD, dostaję na tym nośniku bardzo dużo muzyki, słuchanie CD jest dziś dla mnie takim oldskulem, jak kiedyś słuchanie winyli haha. No i padło na ten sprzęt, ma fantastyczne brzmienie, do tego ten streamer. Kiedyś się od streamerów odżegnywałem, ale jednak dziś dobry stream słuchany na dobrym sprzęcie naprawdę potrafi zabrzmieć. Choć oczywiście nie ma to jak winyl.
Całość mam okablowaną kablami polskiej firmy Audiomica, która również należy do Polskiego Klastra Audio.
Pan Winyl: Jesteś nie tylko miłośnikiem muzyki, winyli, ale też podróży. Czy łączysz te pasje? Odwiedziłeś może ostatnio miejsce, które było związane z muzyką?
Marcin Bąkiewicz: Bardzo lubię podróżować, mam to szczęście, że moja partnerka Agnieszka podziela tą pasję, jest też fanką muzyki i pracuje w naszej branży. Aga od 7 lat prowadzi też popularnego bloga podróżniczego www.stykkultur.pl, na którym opisuje nasze podróże, jest tam też kilka moich tekstów i dużo zdjęć mojego autorstwa. Zawsze, gdy gdzieś jedziemy, staramy się odwiedzić albo miejsca, związane z muzyką, albo sklepy płytowe.
W Berlinie byliśmy w muzeum The Ramones, chciałbym też kiedyś odwiedzić Hansa Studios, dotarłem tylko pod drzwi, następny krok to zwiedzanie wnętrza. Za to miałem kiedyś przyjemność zwiedzić słynne studia Abbey Road. W Bangkoku trafiliśmy kiedyś na punkowy festiwal, tam też znalazłem sklep z dużą ilością japońskich winyli w bardzo przystępnych cenach. W Los Angeles musiałem pojechać na słynny Sunset Strip, zobaczyć Rainbow, Whisky A Go-Go i Roxy oraz zrobić zakupy we wspomnianej wyżej Amoebie, która ponoć niedawno gdzieś przeniesiono. Z kolei gdy byliśmy w Turcji południowo – wschodniej trafiliśmy na występ dengbej. To kurdyjski gatunek muzyki, polegający na specyficznej, transowej melodeklamacji życiowych opowieści. Brzmi to bardzo ciekawie. Niebawem znów wybieramy się do Turcji, będę chciał odwiedzić muzeum Barisa Manco, tureckiego muzyka grającego rock anatolijski.
Z kolei na Jamajce odwiedziłem mauzoleum Boba Marleya, a podczas ostatniej podróży do Rzymu pojechaliśmy do Cinecitta Studios – to studio filmowe, które chciałem zobaczyć, bo lubię włoskie kino. A włoskie kino wiąże się dla mnie z muzyką np. Nino Roty czy Ennio Morricone i to też był powód, dla którego chciałem zobaczyć Cinecittę.
Pan Winyl: Bardzo dziękuję za rozmowę.
Marcin Bąkiewicz: Dziękuję!
Jeśli chcesz zapisać się na warsztaty Marcina Bąkiewicza, klikaj link poniżej:
Linki:
Polecane artykuły: