fbpx
MICHAEL KIWANUKA – NAZYWAM SIĘ KIWANUKA [VIDEO] - PAN WINYL

MICHAEL KIWANUKA – NAZYWAM SIĘ KIWANUKA [VIDEO]

Do trzech razy Kiwanuka

Ale się cieszę, że mogę opowiedzieć Wam o tych płytach. Jedna znalazła się u mnie przez przypadek, ale po tym jak już miałem nagrodzony nagrodą Hyundai Mercury album Kiwanuka. Mam wszystkie trzy studyjne albumu, brakuje mi Michael Kiwanuka „Get Loud!” płyty koncertowej. Nie zbieram koncertówek, więc też się nie spodziewam jej w swojej kolekcji.

MICHAEL KIWANUKA - NAZYWAM SIĘ KIWANUKA

Czyli Michaelka poznałem dość późno. Mam jakąś taką wrodzoną niechęć do rzeczy, którymi się wszyscy zachwycają. Dlatego nie mam jeszcze nowej płyty Little Simz, mimo, że to ona w tym roku wygrała Mercury.

Nagroda Mercury, to brytyjska nagroda przyznawana najlepszym albumem roku w UK i Irlandii. Alternatywna do Brit Awards (do której Kiwanuka też był nominowany). Przyznaje się ją od 1992 roku i wśród jej zwycięzców są min.: PJ Harvey, Suede czy Arctic Monkeys) – niezłe towarzystwo dla skromnego chłopca z północnej części Londynu. Każdy album Michaela był nominowany do tej nagrody.

Sukces braku wiary

Czytając sobie o Michaelu, dowiedziałem się o jego braku wiary w siebie. O jego problemach z psychiką. Nie dziwi, zatem, że gdy osiągnął pierwszy sukces i został został zaproszony do nagrywania z Kanye Westem, zaraz zrezygnował mówiąc:

Po prostu czułem się głupio, siedząc tam z moją gitarą akustyczną z tymi wszystkimi producentami i raperami.

Muzyka Michaela Kiwanuki

W jednej z recenzji Love & Hate przeczytałem: Moglibyśmy zdekonstruować każdy utwór z tego albumu, którego bogactwo ujawnia się podczas słuchania.

Po przesłuchaniu tych trzech albumów, mógłbym powiedzieć dokładnie to samo. Jednak, nie jestem krytykiem muzycznym, po prostu kocham dobrą muzykę.

Dziś chcę was zachęcić do zapoznania się jego twórczością. Michaela Kiwanuka, urodził się w roku 1987, mieszka w Londynie, a jego rodzice pochodzą z Ugandy.

Michael Kiwanuka „Home Again” (2012)

Zawiera 10 utworów o przyzwoitej długości, cały album nie trwa dłużej niż 40 min. Album otwiera utwór Tell Me A Tale” czyli opowiedz mi historię. I Kiwanuka na początku drogi prosi o to, co sam przynosi, opowiada historie. Nie będę rozwodził się nad każdym utworem. Na tej płycie mam jeszcze jeden mój ulubiony utwór. Przeczytałem, że „Home Again” śpiewa “posiniaczona soulowa dusza”. Bardzo mi się spodobało to porównanie, bo jakoś oddaje trochę “umęczony” charakter tej twórczości.

Taki szczery, który zarazem oczyszcza, taki smutny, ale nie dołujący, bez narzekania. W życiu tego chłopaka wydarzyło się sporo nieprzyjemnych rzeczy, jak w życiu każdego, ale Michael nie marudzi, nie narzeka. Śpiewa, że któregoś dnia się po prostu znów zacznie uśmiechać, ale to nie dziś.

Soulowa inspiracja

Album Home Again to jest świadectwo otaczania się dobrymi muzykami, a także osadzenia się w głębokiej tradycji muzyki soul. Nie trzeba być wielkim znawcą, żeby to usłyszeć. Każdy kto choć trochę słuchał Otisa Reddinga czy Billa Withersa, tutaj to odnajdzie.

Po tym jak odbierze nagrodę Mercury Prize za trzeci album Kiwanuka, o którym zaraz, powiedział w wywiadzie dla The Irish Time, że najbardziej lubi otaczać się kreatywnymi ludźmi, dzięki którym wszystko jest ekscytujące. To słychać na tym albumie.

Michael Kiwanuka „Love & Hate” (2016)

Ta płyta znalazła się u mnie kilka dni temu i już wiem, że to najlepszy album Kiwanuki. Nie wygrał nią nagrody Mercury. Moim zdaniem tą płyta już na nią zasłużył.

Już otwierający numer Little Cold Heart mnie powala, prawie dziesięciominutowa piosenka z długim intro. Kto to takie widział w dobie 2:50 i wokal wchodzi w pierwszej sekundzie. Ma taki hipisowski klimat, jak go słyszę, to sobie wyobrażam jako część ścieżki dźwiękowej do Forresta Gumpa. A to dopiero początek, każdy numer ma w sobie coś ostrego. Jakieś takie kontury powiedziałbym pink floydowskie, czy to się przejawiające w chórkach, czy to w zasięgach gitarowych. Album jest zdecydowanie bardziej ostry niż “Home Again”, powiedziałbym nawet taki prog rockowy. 

Ta wersja z Live Session ma ponad 11 minut i jest tak przepiękna, że ściska serducho!

Podoba mi się, że w świecie Kiwanuki tematy tego jak się czuje i tego w jakim świecie żyje, się tak łatwo przenikają i wynikają z siebie. Uwielbiam tę spójność. Bo jeśli Michael jest wycofany, to dlaczego? Bo “I’m Black Man in The White World”. I znów, bez żalenia się, bez narzekania. Po prostu, mówi jak się czuje człowiek, żyjący w mniejszości, bo to ma swoje konsekwencje, nawet jak się żyje w multikulturowym Londynie. 

Imponuje mi stałość jego charakteru, to się czuje w muzyce, że facet wie, że tą płytą też nie zrobił jeszcze nic, godnego nagrody – sam przyznał:  „Zawsze cieszysz się, że jesteś na tej liście (nominowanych – przyp. PW), ale była część mnie, która wierzyła, że ​​nagrałem całkiem niezły album. Patrząc wstecz, cieszę się, że musiałem iść dalej i naciskać, aby zagłębić się w swój kunszt i w to, co próbowałem zrobić i powiedzieć”.

Moim ulubionym kawałkiem jest “Final Frame”, może dlatego, że najbardziej rockowy, przynajmniej tak uważam. Taka ballada z niezwykłym wokalem, i gitarą, rześką, ostrą, która w serducho wchodzi jak gorący nóż w masło!

Michael Kiwanuka „”Kiwanuka” (2019)

Jak to musiało boleć, skoro w wywiadzie dla The Irish Times powiedział: “prawie zapomniałem, że jestem muzykiem”. Nie dość, że z mniejszości, że całe życie borykał się z różnymi strachami, to w końcu, gdy wygrał nagrodę, gdy już był we właściwym miejscu, gdy jego kariera miała ruszyć z posad ziemię, przyszedł koniec. Po odebraniu nagrody miał ruszyć w trasę, zagrał trzy koncerty, zachorował, a gdy już wyzdrowiał, okazało się, że sale koncertowe są puste i nie wiadomo kiedy się znów zapełnią. 

To nic, że nagroda Mercury podniosła sprzedaż płyt o prawie 5000% procent, a streaming wystrzelił w górę o 800%. Dla Artysty, dla twórcy to był cios. 

Michael Kiwanuka, bardzo to przeżył i miał, i pewnie nadal ma za złe, brytyjskiemu rządowi, że sugeruje artystom, żeby się przebranżowili. W jednym z wywiadów mówi, że to czego ludzie nie rozumieją w byciu kreatywnym, to to, że to są rzeczy, które musisz zrobić, że inaczej za to zapłacisz zdrowiem psychicznym. Jeśli jesteś twórcą, artystą to po prostu nim jesteś, nie starasz się nim być. 

Samoakceptacja i dojrzałość

Podwójny album Kiwanuka, to dojrzały manifest jego samoakceptacji. Sugerowanu mu na początku kariery, żeby przyjął jakiś sceniczny pseudonim, jednak się nie zgodził. Bardzo nieźle jak na kogoś, kto żyje w lękach i boryka się ze swoim zdrowiem psychicznym. To mi naprawdę imponuje, bo pokazuje, że można “źle się czuć” i mimo to działać. Wczoraj przeczytałem taki cytat, jakiegoś trenera NBA, że niewiele się w życiu zrobi, gdy się pracuje tylko wtedy, gdy czujesz się dobrze. Wydaje się, że Kiwanuka, doskonale sobie radzi. A może chodzi o to, że to właśnie muzyka, praca z twórczymi ludźmi, wspólne kreowanie sztuki muzycznej, czy to w studio czy na scenie, sprawia, że mimo, że boli to się chce. 

Już okładka pokazuje, że Kiwanuka rządzi niepodzielnie w swoim muzycznym królestwie. Poznając jego historię przyznam, że bardzo mi się podoba jego ścieżka. Ścisły związek ze swoim sercem, nacisk na samoakceptację i doskonalenie rzemiosła muzycznego. Przywodzi mi na myśl etos dawnych mistrzów. Jak widać, w stiktokizowanym świecie takie rzeczy są możliwe i znajdują posłuch. 

I to też płyta, która jak poprzednia, moim zdaniem, nie posiada słabych piosenek, a moją ulubioną jest Hero, z prawie hendrixową gitarą. Kiwanuka w swoich piosenkach porusza sprawy wolnościowe, które rządy przy okazji pandemii próbowały w różny sposób nagiąć. Podczas długo oczekiwanych koncertów daje upust swoim przekonaniom politycznym i otwarcie mówi o swoich troskach z tym związanych.

Hero to efekt pewnego procesu myślowego na temat Freda Hamptona, 21 letniego przywódcy Czarnych Panter, który w 1969 roku został zastrzelony przez policję w swoim domu. Kiwanuka zastanawia się, co musi się stać, żeby zostać bohaterem, czy faktycznie trzeba zginąć młodo?

Na koniec

Słuchając tych trzech płyt po kolei, przeżywam stan pewnego duchowego uniesienia, inspirują mnie dźwięki i teksty, dobór instrumentów, producentów (najpierw Paul Butler, a potem duet Danger Mouse (min. Gorillaz)  i Inflo min. (Little Simz), sprawiają, że mam poczucie przejścia pewnej drogi, którą sam artysta przeszedł. Pomimo, że kolorystycznie jest tutaj dosyć monotonnie, bo jest to ścieżka od sepii przez czerń i biel po sepię znów, jeśli się mogę tak wyrazić, to dźwięków w tych kolorach Kiwanuka umieścił niezliczenie wiele. To są płyty, do wielokrotnego wracania i odkrywania, nie da się ich posłuchać, tak raz na zawsze.

Polecam wszystkim miłośnikom mieszanki rockowo soulowej, jest najwyższych lotów, to raz, a dwa, napawa nadzieją, bez marudzenia!

Treść będzie też dostępna w formie audio, jak podcast do pobrania na platformie Uncut.FM. Link Znajdziecie w artykule na blogu i pod tym wideo (nie wcześniej niż 19/01/2023)

Detale dotyczące tłoczenia i cen sprzedaży winyli Michael Kiwanuka

Sprawdź mój poradnik jak ocenić i wycenić płytę winylową.

Home Again

Mastering i nacinanie lakieru: Guy’a Dave’a (min. Grace Jones, Offspring, Alfa Mist) oprócz piosenki “Home Again”, która była masterowana w studio 24-96 Mastering przez Robina Schmidta (min. Razorlight, Rosin Murphy, OMD)

Wytłoczone w czeskim GZ Media.

Wydane na winylu, CD i 2xCD. Winyl do tej pory był wznawiany trzykrotnie: 2016, 2019 i 2020. 

Najwyższa cena pierwszego wydania ok. 30 EUR, średnia cena 19 EUR. 

Love & Hate

Brak Informacji o masteringu – wytłoczone w GZ Media.

Wydane na winylu i CD i był raz wznowiony w 2022 roku (winyl czarny i przezroczysty czerwony)

Najwyższa cena pierwszego wydania ok. 40 EUR, średnia cena 32 EUR

Kiwanuka

Mastering i cięcie lakieru – Matt Colton (Metropolis Mastering: min.: Van Morrison, Oasis, Melanie C)

Wytłoczone w Optimal Media, NIemcy

Wersje wydawnicze: CD, 2xLP Winyl, picture disc, pliki Flac, Kaseta, Wersja 2xLP+7” single sided oraz 2xLP w kolorze żółtym.

Najwyższa cena pierwszego wydania ok. 30 EUR, średnia cena 30 EUR. Picture Disc: Najwyższa 60 EUR, średnia 34 EUR, Wydania 2xLP+7” najwyższa 104 EUR, średnia 70 EUR, Yellow: najwyższa 84 EUR, średnia 40 EUR. 

Sociale Pana Winyla:


Jeśli podobał Ci się ten artykuł, to możesz mi postawić kawę!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *