Zauważyłem, że większość moich ulubionych albumów mimowolnie powiązanych jest z konkretnymi porami roku. Mam tak choćby z „Paradise Valley” John’a Mayer’a, które to od 2013 roku niezmiennie kojarzy mi się z latem. Dziś chciałbym skupić się na albumie, który zawładnął ostatnio moimi playlist’ami. Dzięki wyważonej mieszance zwiewności, namiętności i rzewności, stał się idealnym akompaniamentem do budzącej się z zimowego snu przyrody. Przyjrzyjmy się albumowi „Nasza Miłość” Doroty i Henryka Miśkiewiczów – najbardziej wiosennej z jazzowych płyt ostatnich lat.

Nieśpiesznie, choć zdecydowanie
Album otwiera utwór „Nasze senne sprawy”, od pierwszych dźwięków wywołujący przyjemne uczucie błogości i lekkości towarzyszące niemal przez cały czas jego trwania. Głębokie i gładkie partie kontrabasu Sławomira Kurkiewicza współgrają doskonale z delikatnym głosem Doroty Miśkiewicz, tworząc kontrapunkt do nieco śmielszych poczynań fortepianu i saksofonu. Skoro jesteśmy już przy saksofonie, pierwsze pojawienie się Henryka Miśkiewicza jest niczym wydzierające się zimie przebiśniegi. Świeżo i z początku nieśpieszne, rozpoczyna się opowieść snuta w debiucie ojca i córki obecnych od lat na polskiej scenie. Jak w przyrodzie, tak i w kompozycji nie zabrakło momentów napięcia – słyszymy je szczególnie wyraźnie w częściach poprzedzających sola wspomnianego wcześniej saksofonu, a w drugiej części fortepianu Piotra „Pianohooligan’a” Orzechowskiego.
Rytmicznie i zmysłowo
Po delikatnym wstępie przychodzi nam zmierzyć się ze zdecydowanie bardziej wyrazistym „Czy Nasza miłość”, podobny zabieg zastosowano na całej rozpiętości albumu. Utwory spokojne, wypełnione intymnością przeplatane są tymi tryskającymi energią i namiętnością. Zapewnia utrzymanie uwagi słuchacza, nadając całości niezwykłej zwiewności. Kompozycje otwiera pewny i precyzyjny wstęp sekcji rytmicznej. Słychać doskonałe zgranie Michała Miśkiewicza (perkusja) i kontrabasu, co nie dziwi biorąc pod uwagę wspólną grę w Marcin Wasilewski Trio. Kolejne warstwy brzemienia tworzą sprężysty, trzymający całość w ryzach temat fortepianu. Wtóruje mu zmysłowy i tajemniczy tempr głosu wokalistki wspomaganej przez doskonale wyważone zagrywki Henryka Miśkiewicza. „Czy Nasza miłość” ujmuje swoją „piosenkowością”. Melodyjny refren i chwytliwy motyw wokalny sprawiają, że to jeden z moich faworytów na albumie. Za warstwę liryczną odpowiada Bogdan Loebl, legenda polskiej sceny znany między innymi ze współpracy z grupą Breakout, SBB czy SDM.
Dzikość, pasja, cisza
Wydają się najwierniej opisywać charakter kolejnych utworów zawartych na krążku – duża różnorodność brzmień i faktur nie pozostawia wątpliwości. Mamy do czynienia z kunsztem i renomą stojącymi za muzykami zaangażowanymi w projekt. Od spokojnych i pełnych przestrzeni ballad takich jak „Co minęło nie wróci” – będącym lirycznym i niezwykle intymnym wspomnieniem minionego uczucia. Przez namiętne, buchające od ognistej pasji „Strefa ciszy” z błyskotliwym i gęstym tekstem Grzegorza Trunaua. Utwór to popis umiejętności muzyków, sprawnie szachujących słuchacza niespodziewającego się tego co czeka go w następnych taktach. Po nim czeka chwila wytchnienia i rzewności. Następujące po sobie „Słowa w głowie” i „Smak słodkich daktyli” to przejmujące, wprowadzające w zadumę swoim nieśpiesznym tempem ballady utrzymane w podobnej konwencji i stylistyce.
„All that Jazz”
Jazz ma wiele twarzy. Od tradycyjnego melodyjnego, swingującego znanego z muzyki zakorzenionej w delcie Missisipi. Przez ten wykonywany prze wielkie big band’y, pełen przepychu i mocy. Do tego, który cenię najbardziej. Pasjonującego, szybkiego, precyzyjnego i wypełnionymi improwizacją jazzu znanego z klubów muzycznych i jam sessions. Namiastkę tej atmosfery można usłyszeć w przedostatnim utworze albumu – „Hurriedly”. Gwałtownym i momentami dzikim jak wiosenna burza, która działa ożywczo rozładowując wszelkie zgromadzone napięcie przed kulminacją albumu. „Hurriedly” to popis wirtuozerii, każdy z muzyków ma tu swój moment. Rozpoczynając od koronkowej i responsywnej współpracy perkusji i kontrabasu, przeplatanej energetyzującymi wtrąceniami scat’ującego wokalu. Głos został tu użyty w sposób instrumentalny, stając w szranki innymi muzykami. Na uwagę zasługuje „pojedynek” Piotra Orzechowskiego z Henrykiem Miśkiewiczem, którzy w sposób bezkompromisowy i jednoznaczny dają pokaz swojego mistrzostwa. Po czym pewnym krokiem wkraczamy w „Światłość”, spinającą klamrą wypełnioną kontrastami wiosenną opowieść.
Nasza miłość
To album, któremu warto poświęcić uwagę i chwilę się zatrzymać. Dzięki użytym środkom artystycznego wyrazu wydaje się być doskonałym wprowadzeniem i wsparciem podczas wiosennego przesilenia. Muzycy finezyjnie i obrazowo przeprowadzają słuchaczy przez szeroką gamę wariacji gatunku, pokazując jego różnorodność. Debiut fonograficzny Doroty i Henryka Miśkiewiczów to duża porcja instrumentalnego i kompozytorskiego talentu jednego z najwybitniejszych saksofonistów naszych czasów. Wymieszanego z godnym podziwu warsztatem wokalnym i zdolnościami interpretacji tekstów Doroty Miśkiewicz. Całość dopełniają zaproszeni goście. Spośród nich wyróżnia się Piotr „Pianohooligan” Orzechowski nie odstępujący w niczym, młody wirtuoz od lat stanowi czołówkę polskich pianistów jazzowych.
Płyta ukazała się nakładem wytwórni AGORA MUZYKA na CD. Album dostępny jest we wszystkich serwisach streaming’owych.
Przysucha, marzec 2021

Polityka anty-algorytmiczna: w sekcji poniżej znajdują się warte uwagi treści, które mogą, ale nie muszą być podobne do tego co już przeczytałeś/przeczytałaś. Na moim blogu wprowadziłem politykę anty-algorytmiczną czyli ludzką. Dbam tym samym o to, żebyś miał/miała możliwość poznania różnej muzyki, różnych ludzi i różnych opinii.
Uwaga! Możesz tu znaleźć treści, z którymi się nie zgadzasz, pamiętaj, że nie oznacza to, że Cię nie szanuję.
PS.: To, że korzystam z narzędzi używających algorytmów, oznacza tylko tyle, że używam ich świadom ich zalet i wad!