REDAKTOR PAWEŁ PODGÓRSKI PRZEDSTAWIA: BRODKA – GRANDA [WINYL / WYDANIE JUBILEUSZOWE]
Monika Brodka to obecnie jedna z największych gwiazd polskiej branży muzycznej. To właśnie tej artystce możemy przypisać zapoczątkowanie gatunku art-pop, którego znaczenie stale rośnie. Jej trzeci album studyjny – „Granda” to jeden z najważniejszych polskich albumów dekady, który w zeszłym roku obchodził okrągłą, dziesiątą rocznicę. Z tej okazji artystka postanowiła wydać jubileuszową, winylową reedycję.
Brodkę zna chyba każdy, a przynajmniej każdy, kto w chociaż minimalnym stopniu śledzi polski rynek muzyczny. Artystka, będąc w bardzo młodym wieku, została laureatką pierwszej edycji popularnego w tamtych czasach Talent Show. Po triumfie w Idolu, Monika szybko wzięła się do pracy nad debiutanckim krążkiem, który ujrzał światło dzienne w 2005 roku. Rok później, na swoim koncie miała już dwa albumy studyjne, niemałą popularność, ale wciąż brakowało uznania w oczach krytyków oraz całej branży.
Momentem przełomowym w karierze Brodki, było wydanie albumu „Granda”, który obfitował w całe mnóstwo wspaniałych kompozycji – zarówno tych radiowych, jak również tych nieco ambitniejszych. „W pięciu smakach”, „Krzyżówka dnia”, czy tytułowa „Granda”, na stałe wpisała się do kanonu polskiej muzyki współczesnej. Za produkcję tego dzieła odpowiadał Bartosz Dziedzic – jeden z największych specjalistów w tej dziedzinie w Polsce. Album pokrył się podwójną platyną, co na tamte czasy było wynikiem znakomitym. „Granda” rozpoczęła nową erę polskiego popu. Od tej pory możemy dzielić polską scenę pop na okres sprzed i po Grandzie. Dla mnie i wielu moich rówieśników, jest to jedna z najważniejszych płyt.
„Granda” – moja podróż sentymentalna
Nie przesadzę, jeśli napiszę, że nie byłbym w tym miejscu, gdyby nie właśnie ta płyta. W 2010 roku rozpoczynałem swoją przygodę z pisaniem o muzyce. Najpierw pisałem do szuflady, potem założyłem bloga, którego czytała garstka ludzi. To właśnie na nim opublikowałem swoją pierwszą recenzję. Nie zaskoczę Was, jeśli napiszę, że była nią właśnie Granda. Wtedy zachwycałem się różnorodnością dźwięków, bogatą paletą barw i produkcją, która nie odbiegała od zachodnich standardów. Bardzo urzekł mnie folklor wylewający się z utworów. Było to coś oryginalnego i bardzo potrzebnego dla całej branży. Uwielbiałem charyzmę wokalistki oraz jej sceniczny pazur, który towarzyszył jej podczas trasy koncertowej. Dosyć ciepłe przyjęcie mojego tekstu, pozwoliło uwierzyć mi, że z moim pisaniem nie jest tak źle i warto postawić na swój dalszy rozwój. Niedługo potem dołączyłem do bardziej profesjonalnej redakcji, z którą, jak na tamte czasy – dokonaliśmy fajnych rzeczy.
Przygotowując koncepcje tego tekstu, wpadłem na pomysł, żeby o opinie o tym albumie zapytać jednego z moich ulubionych dziennikarzy muzycznych, którego opinię i wiedzę bardzo cenie. Hubert Grupa to dziennikarz zaangażowany w wiele wspaniałych projektów. Jego publikacje znajdziemy m.in. w portalach rytmy.pl, muno.pl oraz Europavox. Huberta można również posłuchać w audycji Duszne Granie w Radio Afera oraz w podkaście MUNOCAST. Z tego miejsca bardzo gorąco polecam śledzić twórczość Huberta.
Hubert Grupa o „Grandzie”
W chwili swojej premiery, „Granda” była dla polskiego popu jak lądowanie kosmitów. Chwilę wcześniej prym w mainstreamowych stacjach wiodły mdłe utwory Ani Wyszkoni, aż tu nagle duet Brodka-Dziedzic ze świetnym zespołem songwriterów wywrócili stół do gry do góry nogami i rozdali własne karty.
Jestem pewny, że gdyby nie „Granda”, polski pop nie wykonałby skoku rozwojowego, a wręcz cywilizacyjnego – nie byłyby możliwe kariery takich postaci jak Dawid Podsiadło, Daria Zawiałow czy The Dumplings. Brodka „Grandą” przetarła szlaki i choć początkowo szokowała przeciętnych odbiorców, przyzwyczajonych do popu spod znaku wspomnianej Wyszkoni, Piaska, Justyny Steczkowskiej czy Natalii Kukulskiej, to w dłuższej perspektywie zahartowała ich na to, co w rodzimej muzyce miało wydarzyć się za 5-6 lat. Wszak dziś nikogo nie zaskakuje to, jak wyglądają czy jak śpiewają Mery Spolsky lub Bovska, a przecież w ich twórczości bez trudu można odnaleźć wpływy „Grandy”.
Zasług „Grandzie” nikt i nic nie odbierze. Smutne jedynie jest to, jak wielu artystów i producentów próbowało później ślepo naśladować zastosowane na tym albumie patenty, które w ich mniemaniu miały być gwarantem sukcesu. Nic bardziej mylnego. Echa „Grandy” słychać do dziś i ma to także swoją złą stronę – polski pop stał silny jak nigdy i wtórny jak dawniej. Absolutne nowości sprzed dziesięciu lat stały się dziś utartymi schematami. Dlatego potrzebujemy nowej „Grandy”, która moim zdaniem, zasługuje na miano najważniejszej polskiej płyty pop w XXI wieku.
Hubert Grupa
Jubileuszowy winyl
Skoro ustaliliśmy już, że „Granda” to jedna z najważniejszych płyt współczesnego polskiego popu, to należałoby wyrazić swoją opinię o jubileuszowym, winylowym wydaniu. Gdy Monika Brodka, za pośrednictwem swoich social-mediów poinformowała rocznicowej wersji na winylu, zdecydowałem, że musi ona trafić do mojej kolekcji. Minęło kilka tygodni, a przesyłka w końcu do mnie dotarła. Delikatnie rozpakowałem karton i pozbyłem się ochronnej folii. Jarałem się jak dziecko!
Brodka zasługuję na więcej!
Niestety moje podekscytowanie, bardzo szybko zgasło. Wewnątrz okładki, znajduje się wykonana z kartonu koperta, a w niej umieszczono specjalnego, białego winyla. To tyle. W środku nie ma żadnej książeczki, wkładki z tekstami czy podziękowań od artystki. Nie ma tam nic, co ucieszyło by wieloletniego fana i miłośnika albumu. Jedyną różnicą między nową edycją, a tą standardową, to kolor winyla i numerowana okładka. Różni się też cena – jubileuszowe wydanie jest o ok. 30 zł droższe. Wydawca, Sony Music Entertainment poszedł po najmniejszej linii oporu. Wydał towar, który nie uhonorował należycie tej wspaniałej artystki i albumu, który odmienił oblicze popu w Polsce.
Rozczarowanie zawartością albumu, w pewnym stopniu złagodziło brzmienie płyty. Charakteryzuje się ono wysoką dynamiką. Dobrze wyczuwalne są tutaj zarówno tony niskie, jak i wysokie. Płyta winylowa to nośnik bardzo podatny na uszkodzenia. Zagięte rogi, czy wykrzywiona płyta to w dzisiejszych czasach bardzo częste zjawisko. Całe szczęście, mój egzemplarz dotarł do mnie bez szwanku. Jest prosty i nie faluje, a igła równo przemierza rowki winyla. Biała płyta prezentuje się znakomicie – muzyka to uczta dla uszu, a winyl uczta dla oka. Słuchając Grandy w analogowej formie sprawia ogromną frajdę i wprowadza nutkę nostalgii, której potrzebowałem. Jedyne co mnie zabolało to mała ekskluzywność wydania, brak jakichkolwiek dodatków i smaczków dla największych fanów, których można by się spodziewać po jubileuszowym wydaniu. Granda to album przełomowy i zasługiwał, żeby jego go uczcić czymś specjalnym! Teraz słucham „Grandy”, ale już wkrótce premierę będzie miał kolejny album tej znakomitej artystki. Czekam z niecierpliwością!
Posłuchaj „Grandy” w streamingu
Pozdrawiam,
Paweł Podgórski / Kulturalne Media