fbpx
REZONANS RADIOGŁOWY: REWOLUCJA MUZYCZNA THE BEATLES - PAN WINYL

REZONANS RADIOGŁOWY: REWOLUCJA MUZYCZNA THE BEATLES

Witajcie w pierwszym odcinku Rezonansu Radiogłowy. Redaktor Mateusz Warzyszkiewicz (Najlepszy muzyczny adres) debiutował już przed wakacjami, ale od tej jesieni obiecuje Wam, że raz w miesiącu dostarczy nam tekst ze swoimi przemyśleniami z „radiogłowy”. Przemyślenia oczywiście na temat muzyki! Zapraszam zatem do czytania pierwszego, historycznego wpisu pod tytułem: „Rewolucja Muzyczna The Beatles”!

Popowa awangarda, czy awangardowy pop?

O zespole z Liverpoolu wydać by się mogło, że wiemy już wszystko. Jednak, czemu ich fenomen trwa tak długo? Dlaczego z roku na rok twórczość zespołu zyskuje setki tysięcy nowych sympatyków? Od tego pytania wypadałoby zacząć każdą pracę poświęconą wielkiej czwórce.

Wszystko zaczęło się w mieście nad rzeką Mersey

O sile formacji od samego początku stanowiło trzech przyjaciół – John Lennon, George Harrison, Paul McCartney. Zaczynali w liverpoolskich klubach, a szerokim echem odbił się ich wyjazd do Hamburga. To Tam szlifowali swoje umiejętności grając całe noce w klubie „Star-Club”. Przełomowym dla nich był momentem gdy do składu dołączył Ringo Starr. Ringo zastąpił Pete’a Besta. W 1963 wydali debiutancki longplay pt. „Please please me”. To był początek międzynarodowej kariery. W kulminacyjnym momencie beatlemanii (1953-65) piosenki „Twist and Shout”, „She loves you”, „Help”, czy „I want to hold your hand” śpiewali ludzie na całym świcie, niezależnie od wieku.

Beatles – znaczy nieprzewidywalność

Po rockandrollowym szale, Lennon i spółka zaskoczyli swoich sympatyków. Longplay “Rubber Soul”, pokazał twórczość zespołu z innej, bardziej innowacyjnej strony. Zamienili klasyczne granie na akustyczne kompozycje z poetyckimi tekstami.

George Harrison dał upust swojej fascynacji kulturą indyjską. W “Norwegian Wood” zagrał na sitarze. „In My Life” to piosenka z niesamowitym wokalem Johna. moim zdaniem jest najlepszym utworem na tej płycie. Uważam, też że to dzieło, w kontekście późniejszych płyt, mocno niedocenione. Dla mnie to najpiękniejsza płyta w dyskografii Żuków.

Koncertowy szał

W 1966 roku i po wydaniu krążka „Revolver” cała czwórka powiedziała „dość” występom na żywo. Ich muzyka ewoluowała, a piski rozhisteryzowanych fanek, sprawiały, że nie słyszeli się na scenie. Koncertowanie w takich warunkach nie było już możliwe. Ringo po latach przyznał, że grał w rytm poruszania się ciała trzech kolegów stojących przed nim.

Ewolucja muzyki The Beatles była oczywista. Od prostego rock and rollowego grania do artystycznego arcydzieła jakim był właśnie „Revolver”. Druga połowa lat 60tych dla FAB FOUR podróż w zupełnie nową, innowacyjną muzyczną podróż. Po premierach „Rubber Soul” (1965) i Revolver (1966), rozpoczęli pracę nad „Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band”. Jednym z najbardziej przełomowych albumów w historii muzyki. Zastanawia mnie, czy muzycy tym wydawnictwem wyprzedzili epokę o dwie, czy o trzy dekady? Prawdziwe nowatorskie dzieło muzyczne, które szokowało każdego w tamtym czasie.

Klub samotnych serc, czyli jak stworzyć wybitne dzieło

Przygotowanie nagrania przez zespół na owe czasy trwało bezprzykładnie długo. Kilkaset godzin w studiu nagraniowym i co rzadkie świadomość zespołu, że tworzą coś niezwykłego. Rozkładana okładka ze zdjęciem zespołu, teksty z tyłu płyty były czymś zupełnie nowym. Legendarna płyta jest uważana za jedno z największych i najważniejszych wydawnictw konceptualnych.

Wygląd członków zespołu, oprawa graficzna i muzyka tworzyła całość. Orkiestra, która grała na albumie budowała magiczny i niespotykany dotąd klimat u wykonawców muzyki popularnej. Po raz pierwszy na płycie z muzyką rockową nie było przerw między kompozycjami, był to jeden ponad czterdziestominutowy strumień muzyki. Różnorodność, multigatunkowość, a jednocześnie jedność, która wyznaczyła trendy w sztuce muzycznej na kolejne dekady. Jako pierwsi pokazali innym, że najważniejszym „instrumentem” może być studio nagraniowe i szeroki wachlarz możliwości technicznych.

Im dalej w las, tym ciekawiej

The Beatles pod koniec swojej działalności szokowali i zachwycali jak nigdy wcześniej. Późniejsze nagrania, takie jak „Magical Mystery Tour” z wspaniałym, lennonowskim „Strawberry Fields Forever”, czy „The Beatles” ( „White Album” ) utwierdziły słuchaczy w przekonaniu, że Liverpoolczycy to nie tylko chłopcy od prostych, melodyjnych utworów.

Szczególnie zwróciłbym uwagę na album „The Beatles”, który zawiera wspaniałe i różnorodne kompozycje, jak psychodeliczne „Long Long Long”, popowe „Obla di Obla da”, czy eksperymentalne „Revolution 9”.

Po latach wydawnictwo kojarzy się jednak przede wszystkim jako najbardziej hardrockowe i gitarowe dzieło The Beatles. „Helter Skelter”, „Yer Blues”, „Birthday” i wisienka na trocie, czyli „While my guitar gently weeps”. Prawdziwe rockowe hymny, które krążą w krwiobiegu melomanów od ponad pół wieku!

Podwójny album, który po raz kolejny stał się pewnego rodzaju wyznacznikiem stylu dla innych wykonawców i muzyków. O Johnie, Paulu, George’u i Ringo mógłbym pisać godzinami, ponieważ osobiście uważam (i nie jestem w tej opinii osamotniony), że jest to największy i najlepszy zespół w historii. Moim ulubionym albumem grupy jest ostatni wspólnie nagrany – „Abbey Road”.

Zakończenie z przytupem

Beatlesowskie klasyki, takie jak „Come together”, „Oh Darling”, czy dwie kompozycje Harrisona „Something” i „Here Comes the Sun” na stałe zapisały się w kanonie rocka. Muzycznie – album kompletny.
Ostry, progresywny „I want you (She so heavy)” z porywającą, bluesową solówką to mój osobisty numer jeden.

W 1969 podczas nagrywania John Lennon wraz z zespołem stworzył dotychczas najdłuższy utwór w swoim portfolio ( nie licząc eksperymentu pt. “Revolution 9”). Inspiracją Lennona do stworzenia tej kompozycji była jego żona Yoko Ono. John zbudował utwór na dwóch partiach: wokalnej, oraz instrumentalnej. Pierwsza na mollowej bluesowej z wokalem nałożonym na gitarę solową. Druga, zupełnie niezależna od warstwy tekstowej i jej budowy wersów jak harmoniczna progresja wielu nałożonych na siebie ścieżek gitarowych. John zwiększa napięcie i tempo w utworze, aby ukazać swoją obsesję na punkcie Yoko. Wszystko za sprawa połączenia dwóch zwrotów: „I want you so bad / It’s driving me mad” – Pragnę ciebie i to doprowadza mnie do szaleństwa.

To w końcu pop czy awangarda?

Ta muzyka znakomicie uzupełnia obecną w tekście obsesję, a inność utworu sprawiła, że pozostała trójka bardzo entuzjastycznie podeszła do pracy nad kompozycją Lennona. Najpiękniejszy i najbardziej wzruszający moment płyty panowie serwują nam na drugiej stronie w zapisie analogowym wydawnictwa. „Medley”, bo tak nazywa się ta część albumu składa się z kompozycji McCartneya i Lennona, które są najlepszym z możliwych zwieńczeń kariery muzycznego hegemona. Szesnaście minut wiązanki muzycznej kończy symbolicznie utwór “The End” z instrumentalnym pokazem umiejętności każdego z członków ( pierwsze i ostatnie solo na perkusji Ringo Starra w historii zespołu ).

Na pytanie, czy Beatlesi to zespół popowy, czy awangardowy można uznać, że dwie odpowiedzi są poprawne. Zespół w latach 60 był pionierem i symbolem tych dwóch, zupełnie różnych muzycznych światów. Wywindowali muzykę rockową na nigdy wcześniej niespotykany poziom komercyjny i artystyczny. Ich albumy do dziś są pokazywane jako wzór, jako odniesienie do wszystkiego co powstało „po nich”.

Teraz i wtedy

Mój artykuł idealnie zgrał się z premierą “Now and Then”. Paul i Ringo prezentują ostatni utwór w dorobku The Beatles. Kompozycja została oryginalnie nagrana przez Johna Lennona w 1978 roku przy akompaniamencie pianina. Był to okres w którym były lider Beatlesów zajmował się wychowaniem swojego drugiego syna Seana i na pięć lat zrezygnował z pełnoprawnego, rock n’rollowego życia. Powrócił dopiero w październiku 1980 ze swoim albumem “Double Fantasy”.

Jest pełno wersji alternatywnych, fanowskich “Now and Then”, jednak żadna mnie nie powaliła. Każda z nich mimo, że w zamyśle miała “ulepszyć” demo Johna brzmiała nienaturalnie i na wyrost. To tak, jakby skromny rzemieślnik chciał ulepszać prawdziwego mistrza. Teraz jest zupełnie inaczej. Wersje demo zarejestrowaną przez Johna zaaranżowali i nagrali na nowo jego przyjaciele z zespołu.

Podobnie, jak w połowie lat 90 trzech żyjący Beatlesi ( wtedy jeszcze z Georgem ) nagrali na podstawie taśm Lennona dwa utwór – “Free As a Bird”, oraz “Real Love”. Na ich podstawie ukazało się trzyczęściowe wydawnictwo “Anthology”. Premiera ostatniego utworu Beatlesów 2 listopada. Jest na co czekać.

Zostawcie komentarz, jak Wam się podobało!

Komentarze: 7

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *