fbpx
SUBIEKTYWNY LEKSYKON PŁYT, KTÓRE WARTO MIEĆ #28:  KATE BUSH „HOUNDS OF LOVE” - PAN WINYL

SUBIEKTYWNY LEKSYKON PŁYT, KTÓRE WARTO MIEĆ #28: KATE BUSH „HOUNDS OF LOVE”

W poprzednim odcinku SLPKWM było hałaśliwie i industrialnie dzięki Einsturzende Neubauten i ich albumowi „Alles Wieder Offen”

Dziś ostatnie spotkanie z Leksykonem przed wakacyjną przerwą, ale w czasie letnim zahaczymy się w innych okolicznościach, o których już niedługo. W związku z tym postanowiłam postawić na album bardzo mocny, znany i znów na topie. W ostatnim czasie Internet zalała fala zapytań typu

Czy ktoś wie co to za piosenka była w „Stranger Things” ?

Wielu starszych widzów przypomniało sobie ten utwór, niesamowita liczba młodych osób go dopiero poznała. A ja jak zawsze pod prąd… nie mam pojęcia o czym jest „Stranger Things”, wiem tylko tyle, że to serial jednej z platform. Przyznaję, że lista utworów wykorzystanych do tej produkcji jest bardzo ciekawa, z pozycjami pierwszorzędnymi. Niestety kampania reklamowa i moda na wszystko z nadrukiem z tytułem z tego serialu jest tak rozległa i agresywna, że niedługo strach będzie otworzyć lodówkę. Na mnie to działa skutecznie… odstraszająco.

Także na „Stranger Things” się nie znam, ale za to wiem co to za piosenka po 37 latach od wydania znów podbija listy przebojów. Wiem z jakiego jest albumu i kto ją wykonuje. Dlatego dziś o kobiecie niesamowitej i o jej piątym albumie wydanym w 1985 roku. Postaram się przybliżyć Wam Kate Bush i krążek „Hounds of Love”.

Kate

Kate Bush (Catherine Bush) urodziła się 30 lipca 1958 roku w Bexleyheath w Anglii. Jest brytyjską wokalistką, kompozytorką, autorką tekstów i producentką płyt. Jest to jedna z najważniejszych kobiet w całej historii muzyki również najbardziej doceniona – wszystkie jej albumy zajmowały wysokie miejsca na listach sprzedaży. Zdobyła niezliczoną ilość nagród i stała się inspiracją dla bardzo dużej grupy artystów. Zarówno obok jej zdolności jak i jej urody nie da się przejść obojętnie.

Dom pełen muzyki

Kate dorastała na farmie w East Wickam. Jej matka Hannah Bush była Irlandką, pracowała jako pielęgniarka w szpitalu, jednak oprócz tego była irlandzką tancerką ludową. Jej ojcem był Robert John Bush lekarz, który w domu grał na pianinie. Miała dobrych rodziców, którzy zawsze znajdowali dla niej czas, żeby jej wysłuchać. Ich dom był pełen muzyki celtyckiej i gry na fortepianie. Z jednej strony była wychowywana w stałym kontakcie z celtyckim mistycyzmem, z drugiej jednak uczęszczała do szkoły katolickiej.

Ma też dwóch starszych braci – Johna Cardera , który jest fotografem, pisarzem i poetą i Paddyego, który tak jak ona jest muzykiem, oprócz tego tworzy instrumenty i jest krytykiem. To oni pokazali jej świat rocka progresywnego.

Z połączenia tych wszystkich wpływów powstała jedyna w swoim rodzaju twórczość Kate.

Jako dziecko uczyła się gry na pianinie i na skrzypcach. Już w wielku 11 lat zaczęła komponować własnie utwory. Im była starsza tym jej kompozycje stawały się coraz lepsze. W końcu ojciec kupił magnetofon szpulowy, żeby zarejestrować materiał swojej córki. Cała rodzina była zaangażowana w nagrywanie oraz opisywanie jej utworów.

Początek

Kate została odkryta przez Ricky’ego Hoppera, przyjaciela rodziny, który bezskutecznie starał się wypromować jej kasety demo. Jednak Ricky znał jeszcze z czasów Cambridge Davida Gilmoura z Pink Floyd, zainteresował się on wczesnymi nagraniami Kate. Gilmour postanowił nagrać nowe wersje dem, które będą bardziej profesjonalne. Wraz z 16letnią wtedy Kate Bush nagrali trzy utwory, później Gilmour poprosił o przesłuchanie nagrań przez Terrego Slatera, który był dyrektorem EMI. Druga historia mówi, że pierwszy od Gilmoura dostał kasetę Bob Mercer, który był łowcą talentów i nadzorował podpisywanie kontraktów w EMI.

Ostatecznie młodziutka Kate Bush podpisała umowę z Emi Records, od których dostała pieniądze na rozwój muzyczny. Rzuciła szkołę i zaczęła pracować nad swoim głosem oraz zaczęła uczyć się tańca, który uważa za niesamoitą formę ekspresji, z której wcześniej nie zdawała sobie sprawy.

Jej pierwszym singlem było „Wuthering Heights”. Piosenka osiągnęła ogromny sukces, była najczęściej granym utworem w radiu, pozwoliła na pojawienie się Kate w „Top of the Pops”. Następnie stała się pierwszą piosenką napisaną i wykonaną przez kobietę , która została brytyjskim numerem 1.

W 1978 roku wydała swój pierwszy album „The Kick Inside”

Ogary miłości

Dzisiaj jednak skupimy się na jej piątym albumie studyjnym. „Hounds of Love” zostało wydane 16 września 1985 roku.

Po niezbyt przychylnym przyjęciu wcześniejszego albumu „The Dreaming” Kate była bardzo rozczarowana. Uważała tę płytę za swoją najlepszą. Wiedziała, że teraz będzie musiała napisać coś co bedzie nadal artystyczne i wyrazi w tym siebie, jednak również musiała brać pod uwagę, że tym razem materiał musi odnieść sukces komercyjny. Wiedziała też, że trzeba stworzyć coś weselszego, bo „The Dreaming” jest uważany za najbardziej mroczną płytę w jej karierze.

By złapać odrobinę świeżości i powiewu powietrza Kate kupiła dom w hrabstwie Kent. Zajęła się ogrodnictwem, wróciła do nauki tańca i spędzała sporo czasu na grze na fortepianie.

Do swojego fanklubu wysłała wiadomość, że

„wymyka się z oczu mediów do swojego domu”.

By stworzyć nowy album postanowiła mieć pełną kontrolę nad jego powstawaniem. Stwierdziła, że musi się odłączyć od całego pędu i typu pracy w profesjonalnych studiach nagraniowych i zaaranżowała swoje studio w stodole obok domu rodzinnego. Z jednej strony potrzebowała ciszy i spokoju oraz powrotu do natury, z drugiej jednak wyposażyła sotodołę w wiele bardzo nowoczesnych i wysokiej klasy sprzętów.

Część utworów powstawała też w Irlandii.

Od czasu nagrywania „Hounds of Love” Kate Bush już zawsze pracowała w swoim tempie i na własnych warunkach.

Dwa wydania z prywatnej kolekcji. Po lewej 2010, po prawej 1985

Kanapki i ciężka praca

Cały proces powstawania albumu odbywał się w bardzo rodzinnej atmosferze. Mama Kate przynosiła kanapki i herbatę, raz na jakiś czas pojawiał się tata ze swoją fajką, brat Paddy w każdym momencie służył radą i sugestiami. Zamawiali chińszczyznę lub dania kuchnii indyjskiej. Nawet psy na okładce to Bonnie i Clyde, ogary z jej domu.

Jednak muzycy zgodnie przyznają, że Kate jest bardzo wymagająca. Jest perfekcjonistką, dlatego praca z nią nie jest prosta. Trzeba się uzbroić w ogromne pokłady spokoju i cierpliwości. Ma wizję jak wszystko ma wyglądać i jakie dźwięki chciałaby osiągnąć. Bardzo często trzeba było jedną partię nagrywać kilka razy. Bywało, że i jeden dźwięk. Najważniejszym instrumentem dla Kate stał się syntezator Fairlight.

Koniec końców udało się stworzyć dzieło fantastyczne. Pierwsza strona „Hounds of Love” jest pełna przebojów, bardzo ambitnych i artpopowych. Druga strona to suita, 7 utworów jest połączonych w jedną opowieść o kobiecie płynącej przez morze, która stara się nie utonąć pt „Ninth Wave”.

Album ten zdobył wiele nagród i pokrył się podwójną platyną.

Kate Bush „Hounds of Love” 2010, Ltd, 180 gram

Recenzja

Strona A

Pierwszym utworem jest „Running Up That Hill (A Deal with God)”, który teraz znów stał się niesamowicie popularny. Była to pierwsza kompozycja wymyślona na nową płytę, powstała w jeden letni wieczór.

Ja tę piosenkę znam od bardzo dawna. Jak byłam mała to w domu bardzo często był włączony telewizor i „leciało” MTV, najprawdopodobnej wtedy już emitowali ten klip, bo na początku uważano go za zbyt artystyczny. A może to była inna stacja? Myślę, że to w tym momencie mało istotne.

Wracając… Do telewizora był oczywiście podłączony magnetowid a w nim czekała kaseta, która była w pełnej gotowości, żeby nagrać wyczekiwany utwór. Robili to przede wszystkim moi rodzice, ale i ja miałam tam swoje piosenki. Nie wiem ile mogłam mieć lat, myślę, że około pięciu, gdy nagrałam sobie właśnie „Running Up That Hill”, które wtedy już nie było nowością. Uwielbiałam ten utwór, ten dziwaczny teledysk z nietuzinkowym tańcem. Przyznam szczerze, że rodzice byli ciut zdziwieni moim gustem, bo sami nie przepadali za Kate Bush, a ja mogłam jej słuchać na zmianę z „Panem Kleksem w Kosmosie”.

Dziś nadal uważam ten utwór za niesamowity.

Wiadomo, że patrzę na niego inaczej, bo już rozumiem tekst. Sama Kate opowiada, że w słowach chciała pokazać różnice mędzy kobietą i mężczyzną, to, że chciałaby się zamienić miejscami z partnerem, żeby tego dokonać musiałaby wejsć w układ z Bogiem. Zresztą pierwszym tytułem było właśnie „A Deal With God” ( układ z Bogiem), jednak na prośbę ludzi z EMI został zmieniony. Tłumaczono tę decyzję prawdopodobieństwem obrażenia uczuć w krajach bardziej religijnych.

Sercem utworu moim zdaniem jest pulsująca elektroniczna perkusja i świetny syntezatorowy riff, piosenka jest mroczna, trochę transowa. Kate tak pięknie śpiewa, teatralnie, potrafi samym głosem całkowicie zmienić nastrój. Tak wspaniale wzbudza niepokój i tak samo niesamowicie uspokaja. Mnie ten utwór urzeka i porywa nadal. Myślę, że nigdy nie przestanie, bo nasza wspólna podróż trwa już ponad 30 lat i co jakiś czas się pojawia w moim życiu z tą samą siłą .

Następna piosenka to tytułowe ” Hounds of Love”, inspiracją do jej napisania był horror „Noc Demona” z 1957 roku. Tematem utworu jest strach przede wszystkim przed uwięzieniem przez miłość. To chyba najbardziej przebojowa piosenka z albumu. Zdecydowana perkusja bez talerzy, syntezator, równa gitara i głos, który opowiada historię. Do tego po jakimś czasie dochodzą smyczki. I tak na prawdę właśnie w tej prostocie tkwi siła tego utworu.

Kolejna „The Big Sky” to piosenka, na którą wydano dużo pieniędzy i włożono w nią sporo czasu. Są dwie historie, jedni opowiadają, że miała trzy całkowicie różne wersje, drudzy określają ilość nagrań jako nieskończoną.

I tu pojawia się dla mnie bardzo silna pozycja. Bardzo lubię „Mother Stands For Comfort” za ilość dźwięków oprócz przepięknego głosu. Za lodowatą perkusję i równie chłodny syntezator. Za to pianino, które snuje się gdzieś między jednym dźwiękim a drugim i oczywiście za bas. Piosenka o bezwarunkowych matczynych uczciach i ochronie, nawet jeśli jej dzieckiem jest morderca.

Ostatnim na stronie A jest przesiąknięty smyczkami i marszowym rytmem „Cloudbusting”. Piosenka zainspirowana książką Petera Reich’a pt „A Book of Dreams” opowiadającej o ojcu, który stworzył pogromcę chmur. Była to maszyna zbudowana z wielu różnych elementów i miała mieć władzę nad chmurami. Niestety te prace bardzo nie podobały się władzom USA, dlatego wynalazca został zatrzymany. Kate najbardziej skupiła się na relacjach między dzieckiem a ojcem, który ma tak niespotykane zdolności. Wszystko z punktu widzenia chłopca. Pojawia się też informacja, że ta piosenka jest osobistym hołdem Kate dla jej taty.

Teledysk nakręcono z Donaldem Sutterlandem. Podobno Kate poprosiła go osobiście przy kolacji, czy nie chciałby zagrać jej ojca, a ona będzie… synem. Sutterland się zgodził i tak powstał klip, który dzięki aktorowi dobrze rozszedł się również w Stanach. .

Strona B

Jak już wcześniej wspominałam druga strona jest suitą pt „Ninth Wave” ( „Dziewiąta Fala”). Wszystkie 7 utworów łączy się w jedną całość tworząc historię.

„And Dream of Sheeps” opowiada o zmęczeniu i strachu przed zaśnięciem w wodzie, bo grozi to utonięciem. W końcu jednak sen wygrywa i przechodzimy do „Under Iced”, utworu z wiolonczelą, złowrogiego, dającego odczuć, że to musi być koszmar.

W „Waking The Witch” ktoś stara się wybudzić kobietę ze snu. Okazuje się, że przechodzimy w kolejny koszmar, pełen złowróżbnych dźwięków, krzyków i pytań. W którymś momencie pojawia się nawet dźwięk helikoptera. Kate przyznaje, że jest on zapożyczony z „The Wall” Pink Floyd.

Kolejny to „Watching You Without Me” dający odrobinę nadziei.

Aż w końcu pojawia się jeden z najpiękniejszych utworów Kate Bush. Cudownie irlandzki „Jig of Life”. Tańczące smyczki, wspaniały klimat prosto z celtyckich opowieści, to wszystko wywołuje u mnie ciarki. Jest to głos z przyszłości, starsze ja kobiety, która się topi mówiące dlaczego nie może się poddać i co jeszcze ją pięknego w życiu czeka.

„Hello Earth” to piosenka, która na etapie tworzenia była napisana cała oprócz refrenów. Kate cały czas zastanawiała się co można tam umieścić, wpadła na pomysł, że idealna tu będzie pieśń gruzińska prosto z filmu „Nosferatu Wampir” Herzoga. Kolejny wspaniały utwór, który łączy w sobie zwrotki i refreny z całkowicie innych światów.

„Dziewiątą Falę” i cały album zamyka „The Morning Fog”, w krórym nie jest wprost napisane, że kobieta, która tak długo starała się nie utonąć została uratowana, jednak mówi nam o tym inny charakter tego utworu. Muzyka staje się delikatniejsza, weselsza a w słowach możemy odczytać jak wiele mamy i nie doceniamy.

Ponadczasowy artpop

Album „Hounds of Love” jest dziełem ponadczasowym. Najlepiej pokazuje to jego teraźniejsza popularność. Po prostu ta płyta czekała w szufladzie schowana i została wyciągnięta, by dostać drugie życie. Ma je teraz po 37 latach. I należy jej się to całkowicie. „Hounds of Love” jest mieszanką stylów, jak sama Kate Bush, która porusza się na wielu różnych płaszczyznach, a we wszystko wplata tajemniczy świat magii. Czy to najlepszy album Kate Bush?

Jedno jest pewne, jest to płyta piękna, artystyczna, wyjątkowa, osobliwa, ale przy tym dostępna dla słuchacza. Można znależć na niej coś dla siebie niezależnie od nastroju, bo czy mamy ochotę na genialny popowo-rockowy numer czy na odpoczynek i zatopienie się w muzycznej opowieści, to jedno i drugie znajdziemy na tym właśnie albumie. Jest też wspaniały, by pochłonąć go jednym tchem.

Moim zdaniem już dla samych „Running Up That Hill” i „Jig of Life” warto tę płytę mieć!

Informacje kolekcjonerskie dotyczące oryginalnego wydania:

Wydawnictwo: EMI
Numer katalogowy:  KAB1, EJ 24 0384 1
Format:  Vinyl, Album
Kraj: UK
Rok wydania: 1985
Gatunek: Pop , Rock , Style: Experimental, artpop
Ceny albumu wahają się między 40 EUR do 80 EUR w zależności od stanu

Pozdrawiam

Agnieszka Protas


Jeśli podoba Ci się to co robię, to możesz postawić mi kawę.


Komentarze: 5

  1. Fajny blog:) Lubię winyle. ale tych nowych zespołów nie znam, to może się czegoś dowiem. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *