SUBIEKTYWNY LEKSYKON PŁYT, KTÓRE WARTO MIEĆ #36: FEVER RAY „FEVER RAY”
Przed okresem świątecznym w SLPKWM było bardzo śnieżnie dzięki Kate Bush i jej albumowi „50 Words for Snow”. I tym razem postanowiłam kontynuować chłodne tematy, jednak w innym wydaniu. Dzisiaj, nie ruszając się z kanapy przeniesiemy się do zimnej Skandynawii i w poczujemy jej cały chłód oraz przestrzeń za sprawą Fever Ray i jej debiutanckiemu albumowi solowemu z 2009 roku .

Fever Ray
Fever Ray to pseudonim artystyczny szwedzkiej wokalistki, kompozytorki, autorki tekstów i producentki Karin Dreijer (przez jakiś czas Andersson, ale się rozwiodła i odrzuciła nazwisko) urodzonej w 1975 roku. O samej artystce ciężko jest znaleźć jakiekolwiek informacje z życia osobistego. W jednym z wywiadów wspomniała, że zaczęła grać na gitarze mając 10 lat. Pierwszy zespół założyła w wieku 14 lat a kolejny w szkole średniej.
Przed projektem solowym
Wraz z bratem Olofem tworzyli niesamowity elektroniczny duet The Knife (oczywiście będzie i o nich w którymś odcinku Subiektywnego Leksykonu Płyt, Które Warto Mieć). Rodzeństwo bardzo ceniło sobie anonimowość dlatego nie pokazywali swoich twarzy, jeśli już gdzieś się pojawiali to w maskach. Nie występowali na żywo, a nagrody odbierali przez nagrane filmiki ze zniekształconymi głosami. Po około 7 latach wspólnej działalności The Knife postanowili zrobić sobie przerwę. Olof wyjechał do Berlina, Dreijer zamieszkała w Szkoholmie.
Oprócz The Knife Karin stała się znana dzięki zespołowi Röyksoop i piosence „What Else Is There?”. Po pojawieniu się teledysku część fanów zachwyciła się jej urodą i samym faktem pokazania twarzy. Niestety osoby te były w błędzie, ponieważ to wcale nie Karin występuje w klipie tylko norweska modelka Marianne Schröder.
Wczesne macierzyństwo to nie kaszka z mleczkiem
Zarys płyty „Fever Ray” powstawał przez około pół roku po urodzeniu przez Karin dziecka. Sama to wspomina jako okres bardzo nieprzyjemny. Wieczne siedzenie w domu z wrzeszczącym potomkiem, wychodzenie z wózkiem nad ranem, byle przez chwilę było cicho. Poczucie izolacji i samotności, gdy idziesz na spacer, ale nikogo nie spotykasz… Opowiada, że ten moment, gdy dziecko non-stop płacze i nie śpisz w nocy, nie śpisz również w dzień, prowadzi do stanu, który można opisać jako zombie. Dziwne rzeczy zaczynają się roić w głowie.
Karin tłumaczy to szwedzkim klimatem i pogodą, ale sama z własnego doświadczenia wiem, że nie czują się tak tylko skandynawskie kobiety. Wiele z nas, które nie mają na co dzień blisko rodziny i z niemowlęciem nie znajdują się w mieście przechodzimy to samo. Do tego dziecko jest (mówiąc delikatnie) niespokojne. Znam tę płytę od dawna i nigdy nawet nie sądziłabym, że mogę kiedyś być aż tak bardzo związana z jej historią.
I nadeszły zmiany
Teraz ma dwie córki, rozwiodła się z mężem (programistą) i prowadzi bardzo wyzwolony tryb życia. Jak sama mówi – zerwała piękne blond włosy Fever Ray z pierwszej płyty i zamieniała je na łysą głowę. Jej postać stała się odważna, często wulgarna, bardzo teatralna. Dlatego oprócz wyglądu zmieniła się również muzyka. Jednak mnie ten nowy wizerunek kompletnie nie odpowiada i zostanę tylko przy pierwszym albumie. Będąc na koncercie poczułam jak bardzo to nie mój świat.


Recenzja
Recenzja tej płyty wcale nie jest rzeczą prostą. Dlatego tym razem nie będę wypisywać utworu po utworze.
Album jest niesamowicie spójny. Charakteryzuje się spokojnym tempem, czystością dźwięku, rewelacyjną produkcją i klimatem. Głos Fever Ray jest w większości utworów przetworzony, zmieniony. To podróż przez chłodne krajobrazy Skandynawii za pomocą syntetycznych dźwięków.
Bardzo często bardzo oszczędnych, wręcz ascetycznych.
Podobno cały materiał został napisany w Abletonie – komputerowym programie muzycznym oraz przy pomocy automatu perkusyjnego. Rzadko pojawia się tam żywy instrument. Często w utwory wplatane są melodie gdzieś z pogranicza etno, co pozwala temu albumowi wznieść się na wyższy poziom niż czysta, sucha elektronika.
Karin opowiada nam różne historie.
Raz są to dziwne porównania potrzebujące czasu do namysłu, jak przy „Now’s the Only Time I Know”, gdzie ma jedyną chwilę spokoju podczas porannej toalety
Innym razem to zwykłe życie jak rozmowy o tabletkach do zmywarki, miłości i chorobie w chyba najbardziej dyskotekowym „Seven”.
Nie znajdziemy tu peanów wznoszonych ku nowemu człowiekowi wydanemu na świat. Za to Fever Ray proponuje nam chłodną samotność i stara się przekazać to uczucie, kiedy przez zmęczenie i samotność unosisz się między snem a jawą. Bo gdy śpiewa o postaci, która nie dotyka nogami ziemi to nie do końca możemy być pewni czy chodzi o córkę w wózku, czy może jednak o mamę.
Dopiero około 4 lata po nagraniu albumu Fever Ray została zauważona przsz szerszą grupę odbiorców. Stało się to dzięki utworowi „If I Had a Heart”, który został wykorzystany w czołówce serialu „Wikingowie”
Jednym z najlepszych utworów na płycie jest też bez wątpienia „Keep the Streets Empty for Me”. Piosenka została zaśpiewana w duecie z Cecilią Nordlund znaną jako Cilihili. Jest to jedyny utwór, w którym można usłyszeć głos Karin bez efektów. To wspaniała spokojna opowieść o samotności i chęci zmiany położenia, w którym się znajdujemy. Utwór ma w sobie wiele szwedzkiej surowości, jednak na mnie robi niesamowite wrażenie miękkości.
Cała Północ w jednym miejscu
Płyta wydaje się kontynuacją wcześniej obranego kierunku z zespołem The Knife, jest jednak spokojniejsza.
Słucha się jej jednym tchem, najlepiej w półmroku i całkowitym skupieniu na muzyce.
Moim zdaniem jest bez słabych momentów, konsekwentna i ciekawa. Nie boję się też użyć stwierdzenia, że nawiedzona. Wydaje się napisana przez osobę lekko szaloną, żyjącą jakby w stanie hipnagogii. Na albumie „Fever Ray” Karin udało się zamknąć cały chłód północy, zapakować w syntetyczne pudełko i ozdobić metaliczną wstążką swojego głosu. I do mnie trafia to bardzo, dlatego uważam, że tę płytę warto mieć!

Informacje kolekcjonerskie dotyczące oryginalnego wydania:
Wydawnictwo: Rabid Records
Numer katalogowy: RABIDT039
Format: Vinyl, LP Album
Kraj: Sweden
Rok wydania: 2009
Gatunek: Electronic, pop Style: synth-pop, ambient
Ceny albumu wahają się między 40 EUR do 200 EUR w zależności od stanu.