fbpx
SUBIEKTYWNY LEKSYKON PŁYT, KTÓRE WARTO MIEĆ #38: SIEKIERA „NOWA ALEKSANDRIA” - PAN WINYL

SUBIEKTYWNY LEKSYKON PŁYT, KTÓRE WARTO MIEĆ #38: SIEKIERA „NOWA ALEKSANDRIA”

Dwa tygodnie temu w SLPKWM opowiadałam o idolach naszych idoli i przy okazji moich… idolach. Bardzo się cieszę, że pojawiły się głosy, że niektórzy pierwszy raz słyszą o Sparks i dodatkowo, że bracia Mael są rewelacyjni!
Dziś będzie o jednej z najważniejszych polskich płyt. Płycie zimnej, niepokornej, kontrowersyjnej i otwierającej nowe drzwi w polskiej muzyce. Szczerze powiem, że zabierałam się do napisania o niej trochę jak pies do jeża, dlatego też ten tytuł pojawia się dopiero w 38. odcinku. Długo zajęło mi znalezienie w głowie koncepcji jak ten wpis miałby wyglądać. To jeden z takich albumów, o którym możliwe, że napisano już wszystko. Jeden z takich, które nawet teraz dla niejednego słuchacza będą ciężkie i niezrozumiałe, więc wystarczy sobie wyobrazić jak musiała zaszokować ludzi w 1986 roku. Także dziś zapraszam na Siekierę i ich album „Nowa Aleksandria”.


Siekiera

Początki Siekiery sięgają 1983 roku, kiedy to Tomasz Budzyński (absolwent liceum plastycznego i początkujący student na KULu) siedząc z kolegami na ławce przed blokiem w Puławach wymyślił, żeby założyć zespół. Ci koledzy to Jerzy „Sex” Janeczek i Ireneusz „Borys” Czerniak. Chłopaki grali w mieszkaniu kolegi, gitary podłączali do radia, Budzyński śpiewał bez mikrofonu. Jednym z pierwszych wspomnień jest ich wspólna praca nad graniem „Transsmision” zespołu Joy Division. Pewnego dnia do Budzyńskiego przyszedł Sex i Tomasz Adamski z wiadomością, że w domu kultury Mozaika odbędzie się przegląd zespołów rockowych. W sumie dla żartu stwierdzili, że założą na szybko razem kapelę, żeby wziąć w nim udział. Budzyński rzucił nazwę Siekiera – i tak już zostało.

Przegląd przeszedł bez echa. Szansą dla Siekiery miał być koncert w lubelskim Domu Kultury Kolejarz, gdzie mieli wystąpić wraz z Kultem i Dezerterem. Niestety wewnątrz zespołu bardzo wrzało i Borys nie pojawił się na koncercie.

Zauważeni

Jednak zainteresował się nimi Kazik (podobno przez ich wygląd), dzięki któremu Siekiera dostała zaproszenie na warszawski „Rock Front”. Wystąpili tam już jednak w innym składzie. Frontmanem i wokalistą grupy pozostał Budzyński, Adamski był odpowiedzialny za teksty i muzykę. Sexa zastąpił Dariusz „Malina” Malinowski, Borysa – Krzysztof „Koben” Grela, na początku dodano też gitarzystę Piotra Szewczyka. To były czasy, gdy Siekiera grała muzykę punkową. Ten występ otworzył im drzwi do muzycznego świata i sprawił, że o Siekierze zrobiło się głośno nie tylko w punkowych kręgach.

1984 roku zespół dostał się do finału na Festiwalu Muzyków Rockowych w Jarocinie. Wygrali tam wzmacniacz Labsound. Jeszcze przez kilka miesięcy muzycy grali w tym składzie, ale przez nieporozumienia w zespole Tomasz Budzyński odszedł, żeby założyć razem z Robertem Brylewskim i Sławomirem Gołaszewskim Armię. Perkusistą zamiast Kobena został Zbigniew Musiński. Wokalistą zostal grający na basie Malina.

Tak skończył się punkrockowy okres w istnieniu Siekiery. Moim zdaniem zaowocowało to jedną z najlepszych płyt w historii polskiej muzyki.

„Misiowie Puszyści”


Po okresie punkowym brzmienie Siekiery zmieniło się na nowo falowe / zimno falowe. Dodano instrumenty klawiszowe, za które odpowiedzialny by Paweł Młynarczyk. Klimat zmienił się na mroczny i chłodny. Adamski nie ukrywał, że bardzo lubił PIL, Dead Can Dance czy DAF.
W 1985 roku zespół zarejestrował 4 utwory:
Odrzucony całkowicie „Serce”
Włączony do późniejszego albumu „Nowa Aleksandria” utwór „To słowa”
Oraz „Jest bezpiecznie” i „Misiowie Puszyści”, które zostały wydane jako singiel.
„Misiowie Puszyści” ze swoimi słowami powtarzanymi Szewc zabija szewca pokazującymi, że w historii nic się nie zmienia stał się chyba najbardziej znanym kawałkiem Siekiery. Często błędnie opisywany jako część albumu „Nowa Aleksandria”, na tej płycie pojawił się dopiero przy reedycji bodajże w 2012 roku. Wcześniej był dostępny tylko i wyłącznie w postaci singla. Do piosenki nakręcono teledysk, który został emitowany w telewizji tylko raz, po czym zakazała go cenzura. W zespole od samego początku do samego końca dochodziło do kłótni. Również przy kręceniu tego teledysku podobno Malina tak się obraził, że zniknął z planu zdjęciowego, dlatego śpiewa tylko w połowie klipu.

„Nowa Aleksandria”


Pod koniec 1985 roku muzycy w niecałe dwa tygodnie nagrali materiał na płytę „Nowa Aleksandria”, która ukazała się w 1986 przez wydawnictwo Tonpress. Tytuł płyty to nazwa miasta Puławy, gdy znajdowało się pod zaborem rosyjskim.
„Nowa Aleksandria” zrobiła furorę i sprzedawała się w bardzo szybkim tempie. Nadal jest płytą uznaną, niektórych potrafi zaszokować brzmieniem i klimatem, więc mogę sobie tylko wyobrażać jak poruszyła słuchacza w 1986 roku. Dziś jej reedycje również cieszą się popularnością, jest ceniona zarówno w naszym kraju, jak i po za jego granicami. Jej oryginalne wydanie ma coraz wyższe ceny, nie mówiąc już o singlu. Sama pamiętam jak pracowałam w sklepie i „Nowa Aleksandria” na CD przed reedycją (chyba wydał to Sonic) zawsze się dobrze sprzedawała. A kosztowała zaledwie 9,99.
Okładkę zaprojektował Alek Januszewski, polski grafik artysta oraz muzyk. Oprócz tego zajmował się także projektem okładek Republiki, Izabeli Trojanowskiej, Janerki, Lady Pank i innych.

Po tym wydawnictwie niestety, jak to w Siekierze, znów pojawiły się nieporozumienia. Około roku po pojawieniu się „Nowej Aleksandrii” zespół ostatecznie zakończył działalność.

Recenzja

Czy da się zrecenzować taki album?


„Nowa Aleksandria” to płyta zimna, minimalistyczna. Dzięki swojej chłodnej muzyce i równie chłodnemu głosowi Maliny przenosi w smutną i szarą PRLowską rzeczywistość. Bo mimo, że jest brzmieniowo jakby pochodziła z Zachodu to, zapewne dzięki tekstom i używaniu tylko i wyłącznie polskiego języka, jest „nasza”.

Strona A


Tak naprawdę już pierwszy utwór nie daje nam wątpliwości, że nie mamy to do czynienia z muzyką łatwą i lekką. Transowe „Idziemy przez las” ze świetną linią basu i niepokojącymi klawiszami otwiera album. Na całym albumie dźwięk gitary Adamskiego jest bardzo charakterystyczny. Grał on tylko na trzech strunach, usuwając całkowicie pozostałe, które brzmiały dla niego zbyt wesoło.


„Ludzie Wschodu” ze swoim bardzo skondensowanym i mocnym tekstem na mnie robi od lat wielkie wrażenie, szczególnie ten fragment:
„Czy w nocy dobrze śpicie?
Czy śmierci się boicie?”
Utwór wydaje się monotonny, lecz jego druga część całkowicie wszystko zmienia. Jest to moment, gdzie czuć punkowe zacięcie dawnej Siekiery, jednak utrzymane w stylistyce zimnofalowej, dalekiej od ich wcześniej punkowej muzycznej chłosty.

Kolejnym kawałkiem jest „Bez końca”, za którym nie przepadam, chyba za sprawą refrenu.

„Idziemy na skraj” to kolejny utwór bardzo mocno utrzymany w klimacie „Ludzi Wschodu”.


Ostatni na stronie A to „Na zewnątrz” – instrumentalny – jeden z moich ulubionych. Wspaniały kawał zimnofalowej muzyki, który spokojnie mógłby konkurować z kompozycjami Joy Division czy The Cure.

Strona B

Drugą stronę zaczyna tytułowy „Nowa Aleksandria”, jeden z żywszych i bardziej melodyjnych utworów na albumie przy zachowaniu charakterystycznego mroku. Malina melorecytuje i opowiada nam o szarej przyfabrycznej rzeczywistości. Rewelacyjny.

Po nim dochodzimy do hipnotyzującego „To słowa” i pełnego niepokoju „Już blisko”.
„Tak dużo, tak mocno” to kolejny numer, który jest jednym z moich faworytów. Te klawisze i oczywiście ten bas! W środku utworu jest wstawka, która różni się od reszty materiału, jednak jest tak genialna i po mistrzowsku wpleciona, że sprawia, iż piosenka ta nabiera wielowymiarowości.

„Nową Aleksandrię” zamyka instrumentalny „Czerwony pejzaż”, wyśmienity zresztą.

Zimny wzór

Najważnieszą cechą tej płyty jest jej zimny i ponury klimat. Materiał na niej jest apokaliptyczny i niepokojący. Kilka utworów to totalne petardy, a momenty, które wydają mi się na niej słabsze są i tak dobre. „Nowa Aleksandria” to bez wątpienia album kultowy, jedyny w swoim rodzaju, momentami potrafiący sponiewierać słuchacza nawet dziś, w 2023 roku.

Wzór i klasyk zimnej fali, dlatego tę płytę warto mieć!

Informacje kolekcjonerskie dotyczące oryginalnego wydania:

Wydawnictwo: Tonpress
Numer katalogowy:   SX T-73
Format:  Vinyl, LP Album
Kraj: PL
Rok wydania: 1986
Gatunek:  rock Style: new-wave, cold-wave, post-punk
Ceny albumu wahają się między 45 EUR do 150 EUR w zależności od stanu.

Pozdrawiam

Agnieszka Protas


Jeśli podoba Ci się to co robię, to możesz postawić mi kawę.


Komentarze: 4

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *