SUBIEKTYWNY LEKSYKON PŁYT, KTÓRE WARTO MIEĆ #43: DANIEL SPALENIAK „TAPE V”
Dwa tygodnie temu pisałam o The Cure i płycie „Disintegration”, dziś chciałabym, żebyśmy się przenieśli do Polski i świeżutkiego albumu w wydaniu winylowym, przy czym muzycznie tej płycie najbliżej jest do USA i lat 60. Zapraszam na nastrojowy odcinek i podróż, w którą nas zabierze Daniel Spaleniak i jego ostatnia płyta „Tape V”.
Długo trzeba było czekać na ten album w wersji winylowej, bo ponad rok. Cały czas z cichą nadzieją, wypatrywałam „Tape V” na winylowym krążku i gdy tylko zobaczyłam tę płytę w preorderze to moje muzyczne serce podskoczyło i zamówiłam ją trzy sekundy później.
Jedną z przyczyn opóźniających była jakość. Dwa pierwsze test pressy z bliżej nieokreślonych przyczyn brzmiały słabo. A przy Danielu bardzo ważnym jest dodać, że oprócz wspaniałej muzyki zapewnia słuchaczowi też niesamowitą jakość dźwięku. Spaleniak sam również posiada kolekcję płyt gramofonowych, jednak przez częste podróże częściej korzysta ze streamingu.
Jeden człowiek – wiele odsłon
Daniel Spaleniak to polski kompozytor, autor tekstów, wokalista i gitarzysta oraz producent. Urodził się w 1993 roku w Kaliszu. Do tej pory wydał pięć albumów solowych, napisał muzykę do spektakli teatralnych, filmów, seriali – przede wszystkim amerykańskich, ale i do polskiego, emitowanego w Canal + „Zasada przyjemności” – jest to jedyna piosenka nagrana w języku polskim.
Daniel pisze słowa piosenek po angielsku też dlatego, że jego samego nigdy nie interesowała polska muzyka. W tym momencie najchętniej słucha takich wykonawców jak Mansur Brown, Tim Hecker, Beach House czy Warhaus (O Warhaus pisałam w 26. odcinku SLPKWM).
Płyta piąta
Album „Tape V” ukazał się w lutym 2022 roku. Bardzo różni się od wcześniejszych płyt artysty. Tym razem Daniel, jak sam opowiada, pozwolił sobie na na bardziej abstrakcyjne podejście do tekstów. W związku z tym nie są to słowa bardzo osobiste, chociaż czerpał też z własnych doświadczeń. Historie opowiedziane w utworach są wymyślone lub zainspirowane snami. Sporo materiału powstało podczas pandemii, co pozwoliło na spędzenie czasu spokojnie w studio, a właśnie tego wtedy muzyk potrzebował najbardziej.
Zmiany w muzyce przyszły całkowicie naturalnie. Tak jak zmienia się człowiek, tak samo zmienia się to, co tworzy. Tak też było w tym przypadku. Płyta powstawała bardzo długo między innymi przez to, że Daniel pracuje nad kilkoma projektami jednocześnie. Tak jak i w tym momencie – już pisze muzykę na kolejny album, który będzie o wiele bardziej minimalistyczny niż „Tape V”, a oprócz tego komponuje dla warszawskiego Teatru Rozmaitości. I taki rodzaj pracy bardzo mu odpowiada, wypracował balans. Gdy na przykład zmęczy go pisanie tekstów i nagrywanie wokali przechodzi do utworów ilustracyjnych.
Nowy materiał na żywo
Również koncerty wyglądają nieco inaczej niż wcześniejsze. Miałam przyjemność słyszeć Daniela Spaleniaka w duecie z Tomaszem Mreńcą, były to spokojne i eteryczne utwory. Jednak teraz, co widziałam w filmikach zamieszczanych w Internecie, pojawił się tu cały zespół w odsłonie bluesowo-rock’n’rollowej. Dlatego jeszcze bardziej czekam na koncert gdzieś w mojej okolicy. Nie omieszkałam też zapytać Daniela jak mu się gra w tej nowej odsłonie, bo wygląda i brzmi to rewelacyjnie. Ciężko też nie zauważyć jak dobrze się przy tym bawią. I faktycznie, nie pomyliłam się, muzyk przyznaje, że gra im się świetnie. Po kilku latach koncertowania w tym samym składzie i tych samych aranżacjach postanowił coś zmienić i bardzo bogate instrumentarium z „Tape V” zostało przeniesione na czteroosobowy zespół. Zamiast Tomasza Mreńcy na skrzypcach pojawił się Konrad Chrzanowski na drugiej gitarze, co wniosło powiew świeżości, a utwory brzmią rockowo, nieszablonowo i ciekawie.
Recenzja
Album „Tape V” jest zainspirowany albumami z lat 60. To były czasy, gdy płyty i piosenki wielu artystów były czymś więcej – to muzyka i kultura tamtego okresu zawarta w dźwiękach. Jak sam autor mówi bardzo bliski jest mu motyw drogi i podróży. Spokojnie mogłaby był soundtackiem dla starego amerykańskiego filmu, w którym elementem przewodnim jest podróż. Najlepiej przez pustkowia. Bardzo dobrze można to poczuć w utworach jak „Matter of Time”
Ale jednak najlepiej obrazuje to „So Long”, utwór, przy którym można rzucić wyzwanie: Spróbuj go nie pokochać!
Przy „Live Forever” od razu przenosimy się do całkiem innego świata. Jest jak portal, przez który podążamy za dźwiękami. A jest ich tutaj sporo, przy czym nikt nikogo nie zagłusza, każdy ma swoje miejsce, wszystko jest wspaniale ułożone w jedną całość.
Podobnie jak przy „Bitter Stone”, którego fragment tekstu znajduje się na okładce. Już od pierwszych słów zostajemy zaciekiawieni:
” I have the story to tell you…”
„Mam ci historię do opowiedzenia…”
Płyty najlepiej posłuchać całej, bo oprócz gitarowych dźwięków znajdziemy tu też momenty bliskie ambientowi, krótkie przerywniki, ale i spójniki całego albumu oraz fragmenty ciche i spokojne, w których łatwo utonąć jak na przykład w zamykającym album „In My Soul”.
Podróż w głąb
Daniel Spaleniak od lat potrafi zaczarować swoją muzyką i zahipnotyzować głosem. Jednak album „Tape V” uwiódł mnie innością, słuchając go czuję jakby każdy dźwięk był przemyślany. Utwory na tej płycie to piosenki nieoczywiste, dopracowane. To podróż w jaką wybieramy się wraz z autorem, w której od około roku uczestniczę i ja. A teraz możemy ją odbyć również na winylu.
Tę płytę warto mieć za jej klimat i dla obcowania z przepięknymi kompozycjami, którymi jest wypełniona po brzegi.
Informacje kolekcjonerskie dotyczące oryginalnego wydania:
Wydawnictwo: Antena Krzyku
Numer katalogowy: 32865
Format: Vinyl, Album
Kraj: PL
Rok wydania: 2023
Gatunek: Rock, World Style: folk-rock, altpop, alt rock, slow folk
Cena albumu to 85 zł na stronie Anteny Krzyku.