SUBIEKTYWNY LEKSYKON PŁYT, KTÓRE WARTO MIEĆ #44: LA ROUX „LA ROUX”
Po dłuższej przerwie związanej z działalnością naszej Redakcji na festiwalu NEXT FEST w Poznaniu (moja relacja TU) zapraszam na kolejny odcinek SLPKWM. Ostatnim razem Opowiadałam o polskiej nowości wydawniczej na winylu jaką była płyta Daniela Spaleniaka „Tape V”. Dzisiaj zmienimy klimat, kraj i czasy. Będzie tanecznie, synth-popowo i brytyjsko. Przybliżę debiutancki album La Roux.

La Roux to synth-popowy duet z Wielkiej Brytanii, który tworzą Elly Jackson i Ben Laingmaid. Najpierw zajmowali się muzyką tworzoną na gitarach akustycznych, jednak stwierdzili, że to już nie jest ich bajka, czas gitar minął, a oni chcieliby zająć się czymś retro.
Bardzo długo nie mieli nazwy. La Roux podobno znaczy rudowłosy – Elly natknęła się na to słowo w książeczce z dziecięcymi imionami u projektanta ich strony na My Space.
Bunt przeciw panującej modzie
Początkowo zespół chciał robić muzykę inspirowaną wyłącznie latami 80. I właśnie o tym początku chciałabym dziś opowiedzieć. Elly w wywiadach zawsze podkreślała, że słucha wyłącznie piosenek z tamtego okresu i nie rozumie gdzie podziała się ta epicka, jak ją określa, muzyka. Poszukiwała tamtej szczerości i wolności. Postanowiła walczyć z nudą zespołów indie, ze sztucznymi girlsbandami oraz wyreżyserowanymi występami tanecznymi. Wraz z Benem inspirowali się takimi zespołami jak Blamanche, Depeche Mode, Eurythmics oraz wykonawcami typu Gary Numan i Prince. W ich piosenkach słychać echa Yazoo, Erasure czy The Human League. Elly nazwała ich duet bardzo emocjonalnym. Obydwoje są osobami, które przesadnie reagują na wszystko co ich spotyka. Mają jeszcze jedną wspólną cechę – chcą robić potężne popowe kawałki.
Nie tylko muzyka wyraża miłość Elly Jackson do lat 80. Również jej wygląd. Ma szaloną rudopomarańczową fryzurę, a jej ubrania od razu przywodzą mi na myśl nieistniejący klub Blitz, w którym narodziło się New Romantic, innym razem są bardzo nowoczesne, można nawet je nazwać ciuchami przyszłości.
Teraz La Roux to już sama Elly Jackson. Po pierwszym albumie muzyka ewoluowała w stronę, która mi niestety nie pasuje, dlatego ja uważam ich za zespół jednego albumu. Ale za to jakiego!


Recenzja
Strona A (dla mnie mistrzowska)
Jak tylko opadnie ramię gramofonu to od razu płyną nam do uszu taneczne rytmy. Pierwszą piosenką jest „In For a Kill”, która to pojawiła się jako drugi singiel duetu. Przez miesiąc hit nie spadał z drugiego miejsca w Wielkiej Brytanii. Dwa lata po premierze utwór został nominowany do Nagrody Grammy w kategorii Best Dance Recording.
Prosty, pozostający w głowie i niebezpiecznie przebojowy. Chyba tak po krótce można go opisać.
Kolejna piosenka to buntownicze „Tigerlily”, bardzo sexy zarówno w rytmie, jak i w tekście. Jednak im dalej, tym większe wzbudza zaniepokojenie. Ostatecznie zastanawiasz się czy to utwór o odwadze i i ogromnej miłości, czy może jednak o prześladowaniu?
Przy „Quicksand” wracamy na syntetycznie dyskotekową electro-popową drogę. Basowy syntezator robi ogromne wrażenie. Kolejny utwór bardzo mocno przebojowy. To debiutancki singiel La Roux.
Kto nie zna „Bulletproof”?
Trzeci singiel i największy hit duetu. Tak mocno klubowy, bezlitośnie przebojowy. Z jednej strony tak bardzo czerpiący z lat 80., z drugiej jednak bardzo nowoczesny. Może nawet za bardzo na polskie realia w 2009 roku, bo o ile cały Zachód śpiewał ten utwór, magazyn Rolling Stone uznał ją za jedną z 25 najlepszych piosenek, w Wielkiej Brytanii zaliczyła pierwsze miejsce na listach przebojów, w USA była na ósmym miejscu i wielu krajach w pierwszej dziesiątce, tak w Polsce nie koniecznie przyjął się szał na La Roux. Nawet gdy byłam na koncercie (Kraków – Selector Festival) to tłumów specjalnych nie widziałam.
To fantastyczny synth-popowy utwór, który dawał ogromną nadzieję, że muzyka pop będzie rozwijać się właśnie w takim kierunku. Elly Jackson udało się pobić konkurencję i pokazać, że nie tylko ona ma dość nudnych i miałkich popowych gwiazdek tamtego okresu.
A do tego ten teledysk, tak prosty, minimalistyczny i z przyszłości. Do dziś świeży.
A teraz mój ulubiony nie hit – „Colourless Colour”. Tak pięknie rozbujany, rytmiczny, pulsujący. I głos Elly brzmi w nim inaczej, nie ma tu jej charakterystycznego ostrego falsetu. Raczej jest miękko, w kolorach lat 90.
A jak potrafi zabrzmieć z winyla!
Ostatnim na stronie A jest „I’m Not Your Toy”, którego melodia, przewrotnie do tytułu, wydaje mi się lekko naiwna, może nawet infantylna.
Strona B
„Cover My Eyes” to fantastyczna ballada, przy której do końca nie wiadomo w jakim okresie powstała. Piosenka z bardzo prostą linią muzyczną. Dzięki użyciu oszczędnych dźwięków teraz dokładnie słychać jak pięknie Elly potrafi zaczarować słuchacza swoim głosem.
Jak to często z balladami bywa, ta też jest o nieszczęśliwej miłości. O tym gdy widzisz kogoś, kogo kochasz z inną osobą i musisz zakrywać oczy, czujesz jak coś w Tobie umiera.
Następny to „As If By Magic”, który do mnie nie trafia, podobnie jak „Facination”.
„Reflections Are Protection” za to już brzmi o wiele ciekawiej i jest taką moim zdaniem syntetyczną iskierką w tej części albumu.
„Amour Love” to druga ballada na albumie.
Płytę zamyka „Groving Pains” (bonus track) z bardzo przyjemnym refrenem.
Potężny syntetyczny pop
La Roux udało się odkopać synth-pop lat 80. , pozbawić go delikatności i nadać nowe, bardzo taneczne brzmienie. Chwytliwość popowych melodii połączyli z nowoczesnymi, mocnymi synthowymi dźwiękami. Jedno jest pewne, ten album jest niesamowicie przebojowy, piosenki zapadają w pamięć i potrafią chodzić po głowie przez wiele dni. Ciężko jest też choćby nie ruszać nóżką do tej muzyki. Mimo swojej prostoty w budowie utwory są ambitne. Nawet jeśli trochę czerpią z kiczowatości obecnej kilka dekad temu, to nie przekraczają granicy dobrego smaku. Jak sami o sobie mówili: chcieli zrobić potężne popowe kawałki i moim zdaniem udało im się to znakomicie.
Dlatego tę płytę warto mieć!

Informacje kolekcjonerskie dotyczące oryginalnego wydania:
Wydawnictwo: Polydor, Interscope Records, Cherrytree Records
Numer katalogowy: B0013389-01
Format: Vinyl, Album
Kraj: UK / US
Rok wydania: 2009
Gatunek: Electronic , pop Style: electro-pop, synth-pop
Ceny oryginalnego wydania wahają się między 65EUR a 300EUR zależnie od stanu.