SUBIEKTYWNY LEKSYKON PŁYT, KTÓRE WARTO MIEĆ #57: MEUTE „EMPOR”
Całkowicie zmieniamy nastroje w porównaniu do poprzedniego odcinka SLPKWM, w którym prezentowałam płytę These New Puritans „Field Of Reeds. Dziś będzie przede wszystkim tanecznie, ale jak to na mnie przystało, tańce nie będą zwyczajne. W dzisiejszej odsłonie Leksykonu opowiem o ostatnim albumie MEUTE pt. „Empor”.
Techno! Marsz!
MEUTE to orkiestra marszowa z hamburga skladająca się z jedenastu muzyków. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie rodzaj muzyki, jaki panowie wykonują. Jest to przede wszystkim techno, a dokładniej zajmują się coverowaniem Dj-skich hitów. To niepotykane wcześniej połączenie zapewniło im rzesze fanów.
A kto widział MEUTE na żywo zapamięta ich występ do końca życia. Sama miałam przyjemność być na ich koncercie w Krakowie. Panowie łamią stereotyp sztywnych Niemców. Wrażenia niezapomniane, wymiana energii między artystami a publicznością niesamowita. Wyszłam z tego koncertu tak pozytywnie naładowana jak nigdy wcześniej. A kto mnie zna wie, że byłam na ogromnej ilości gigów w życiu. Muzyka MEUTE z tamtego wieczoru nadal płynie w moich żyłach, chociaż minęło już 1,5 miesiąca. Za każdym razem, gdy tylko włączę płytę lub wrzucę sobie na słuchawkach czy w aucie ich materiał, krew zaczyna krążyć szybciej i wyzwalają się pozytywne uczucia. Może to serotonina, może dopamina? Nie wiem. Najważniejsze jednak jest to, że dzięki nim tłum staje się jednością połączoną w zabawie.
Również obok ich wyglądu nie można przejść obojętnie. Od razu w oczy rzucają się, jak przystało na orkiestrę, eleganckie, czerwone uniformy, w których zawsze występują. Gdy jednak przyjrzymy się bliżej zauważymy, że reszta ich ubrania jest luźna i każdy nosi to w czym mu wygodnie, jedni jeansy, inni dres.
Przez Internet i telewizję na sceny całego świata
MEUTE zdobyli popularność początkowo dzięki Internetowi. Przeróbka (jak sami nazywają to co robią) „Rej” w ciągu tygodnia zyskała 400000 wyświetleń na YT. Ich wykonanie „You & Me” z repertuaru Discolsure zdobyło 50 mln wyświetleń! Pierwszy i drugi utwór stał się viralem. Muzycy cieszą się też się niemałą sławą za sprawą swoich występów, szczególnie tych przypominających parady na ulicach, oraz dzięki niezapowiedzianym muzycznym przedstawieniom w różnych miejscach.
Fani telewizyjnych seriali mogą ich też kojarzyć z „Babilon Berlin”, do którego napisali kilka utworów w czwartym sezonie.
Winyl
Płyta winylowa brzmi obłędnie, jak na niemiecką dbałość przystało. Dźwięk jest miodem dla uszu, a ciepłe żywe intrumenty i dynamika krążków czyni ten materiał jeszcze bardziej wyjątkowym.
W prezentowanym wydaniu album mieści się na dwóch winylach z recyklingu, z których pierwszy jest zielony, natomiast drugi określono jako czekoladowy. Na ile orientuję się w temacie 'recycled vinyl’ powstaje z resztek granulatu po innych tłoczeniach. Stąd też biorą się smugi w różnych barwach i odcieniach. Oczywiście nie ma to wpływu na jakość i nigdy nie uda się uzyskać dwóch identycznych egzemplarzy.
Recenzja
Pierwszym utworem na albumie jest „Loss of Hope”, w oryginale wykonuje go Innellea. W pierwszej wersji jest to bardzo ciekawa propozycja, mocno syntetyczna… i teraz jak to przenieść na na żywe instrumenty? Tak potrafią tylko chłopaki z MEUTE! Ich 'organiczne’ brzmienie nadaje utworowi takiej mocy, że przebija oryginał. Słychać wielką pracę włożoną w aranżację. Tańczące ze sobą trąbki, saksofony przy akompaniamencie sekcji perkusyjnej brzmią pięknie i żywo, jakby muzycy stali tuż obok. Rytm oraz melodia utworu sprawiają, że nie da się nie poruszyć głową czy choćby nogą.
Kolejnym rewelacyjnym coverem jest „Anti Loudness” Toto Chiavetty, który jako pierwszy z tej płyty stał się moim ulubionym. Ciężko nie odnieść wrażenia, że została tu wykorzystana elektronika. Nic bardziej mylnego! Te niesamowite dźwięki uzyskano dzięki sekcji dętej. Utwór jest równy, dynamiczny, z nutką przemyconego mroku. Rewelacyjny.
Oprócz tego czym zazwyczaj zajmowali się MEUTE, czyli coverowaniem techno DJskich kawałków, na płycie „Empor” nie brak jest też niespodzianek. Jedną z ciekawszych jest ich aranż utworu „Can’t Use My Phone”, który w oryginale wykonuje Erykah Badu.
Jednak bardzo ważnymi fragmentami albumu są tu własne kompozycje.
„Aurora” została napisana przez Hansa-Christiana Stephana grającego w zespole na trąbce. To też jeden z najlepszych fragmentów na albumie (zdecydowanie lepiej słucha się bez teledysku). Utwór spokojny, jednak nie tracący na żywiołowości tak charakterystycznej dla MEUTE.
Philip Morton Andernach, grający na saksofonie, skomponował kolejny mocny punkt płyty, jakim jest „LOCKEDOWN2”
Również przy „Vermis” czy „Hypnose – Future Edit” panowie pokazują, że mamy tu do czynienia nie tylko z muzykami odgrywającymi utwory, ale i ze świetnymi kompozytorami.
Geniusze sprzedający radość
„Empor” to ostatni wydany do tej pory album MEUTE. Płyta pokazuje geniusz muzyków na różnych płaszczyznach, zarówno aranżacji i wykonania znanych utworów, jak i w sferze komponowania, ale i produkcji. Brzmienie winyla oraz precyzja z jaką MEUTE grają to chyba jedyne rejony, w których faktycznie można odczuć, że są to nasi sąsiedzi zza zachodniej granicy. Poza tym, mimo orkiestrowego brzmienia, nie ma tu zadęcia ani oficjalnego tonu. Dostajemy świetną muzykę, zabawę i radość. „Empor” jest płytą, którą warto mieć.
Koniecznie złapcie też MEUTE na którymś z występów na żywo. Obojętne czy będzie to koncert na festiwalu, w wielkiej pięknej sali, w klubie czy na ulicy. Gdzie by to nie było panowie zawsze dzielą się swoją pozytywną energią i sprawiają, że możemy na chwilę zapomnieć o szarej rzeczywistości.
Informacje kolekcjonerskie dotyczące prezentowanego wydania:
Wydawnictwo: Tumult
Numer katalogowy: TUMULT022LP , LC84941
Format: 2x Vinyl, LP, Album,
Kraj: Europa
Rok wydania: 2024
Gatunek: nieokreślony – techno, orkiestra dęta
Cena albumu to około 140zł