SUBIEKTYWNY LEKSYKON PŁYT, KTÓRE WARTO MIEĆ #61: BASS ASTRAL X IGO „DISCOBOLUS”
W poprzednim odcinku Subiektywnego Leksykonu Płyt, Które Warto Mieć podróżowaliśmy wraz z brytyjskim zespołem przez wiele ciekawych zakątków świata. Dzięki Duran Duran i ich albumowi „Rio” zwiedziliśmy Sri Lankę oraz Antiguę. Tym razem zostaniemy w Polsce, a ja nawet zostanę w domu, bo w Krakowie. Dziś nieistniejący już duet Bass Astral x Igo ich debiut „Discobolus”. Przyznam, że miałam bardzo duży problem czy opisać tę płytę czy kolejną „Orell”. Decyzja nie była prosta , zaważył po prostu dzisiejszy nastrój.

Czy to „Would”?
Moim pierwszym kontaktem z Bass Astral x Igo była ich wersja piosenki Alice In Chains „Would”. Na początku bardzo wiele uczuć się we mnie mieszało:
Taki głos i taka muzyka?
Czy to pasuje?
W życiu bym nie pomyślała, że „Would” może tak zabrzmieć!
Gdzie gitary?
Jednak nie zajęło wiele czasu, żeby chłopaki przekonali mnie do siebie i porwali swoim geniuszem. Zaczęłam śledzić ich muzyczne poczynania i można powiedzieć, że przeszłam z nimi całą drogę od nieznanego zespołu do ogromnej gwiazdy. Pierwszy raz na żywo widziałam ich na darmowym koncercie z okazji zakończenia lata czy wakacji w Katowicach. Już wtedy wyrywali z butów i wiedziałam, że zobaczymy się jeszcze nie raz. Sama nie wiem na ilu ich koncertach byłam. Po darmowym zaczęły się biletowane, była knajpa w Katowicach zrobiona z mieszkania, był krakowski Klub Kwadrat, Klub Studio, występ z orkiestrą symfoniczną w Szczawnicy, a na koniec ogromne wydarzenie w krakowskiej Tauron Arenie.
Jedno co jest pewne to, że te mniejsze, kameralne gigi wspominam najlepiej.


Od rocka do beatów
Kuba Tracz i Igor Walaszek pracowali ze sobą przez 12 lat. Najpierw w zespole Clock Machine, w którym wykonywali całkowicie inny rodzaj muzyki, bo gitarowe granie. Kuba był basistą, Igor na wokalu. Przez 6 lat współpracowali tworząc Bass Astral x Igo – duet elektroniczny.
O ile Igor przez jakiś czas potrafił pogodzić te dwa projekty, tak Kuba porzucił grę na basie i skupił się muzyce klubowej. Powiedział też kiedyś, że stworzył Bassa Astrala, ponieważ chciał mieć pełną kontrolę nad tym, co gra. Co ciekawe Bass Astral x Igo powstało przypadkowo – panowie postanowili sobie dorobić na wakacyjne przyjemności.
Dzięki swojemu talentowi, uporowi oraz energii chłopaki dotarli do samej góry polskiego przemysłu muzycznego. Szli jak burza i wydawało się, że nic i nikt nie może ich powstrzymać. Niestety zatrzymali siebie sami.
W oświadczeniu kończącym ich karierę napisali, że rozwiazanie zespołu to ich wspólna decyzja i doszli do rozstaju dróg. Dodali sporo podziękowań, daty pożegnalnych koncertów i zespół zamilkł na zawsze. Zarówno Igo jak i Bass Astral zajęli się karierą solową.
Rytmiczna podróż
Album otwiera jedna z najmocniejszych według mnie pozycji na płycie czyli spokojne, pulsujące „Lipstick”. Wystarczy oddać się tym ciepłym, miękkim dźwiękom oraz równomiernemu, spokojnemu rytmowi. Po chwili można wyczuć, że utwór ma swoje tętno, okrywa nas swoją przyćmioną, aksamitną atmosferą, aż w pewnym momencie zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy jego częścią.
Płyty słucha się wyśmiecicie. Przepływając przez potężnie wciągające „Suspicious Mind”, „Gipsy by the Night” czy „Desire” dochodzimy do
Imponującej strony C,
którą rozpoczyna „Tecno”, po nim pojawia się „It’s only Emotion”, jeden z największych przebojów Bass Astral x Igo. Niesamowity kawałek, który przez cały czas trwania buduje napięcie, rozwija się , rozszerza, lecz nigdy nie wybucha. Pozostawia słuchaczowi lekki niedosyt jednocześnie sprawiając ogromną przyjemność z każdej sekundy słuchania. Na samym końcu, i chociaż jest to zaledwie 20 sekund, Kuba pokazuje nam ogromny klubowy potencjał tego utworu, i to, co w nim jeszcze jest zamknięte. Ta energia nie raz była wyzwalana na koncertach. Majstersztyk.
Stronę C zamyka „Pussy, Cock and God” to drugi kawałek Bass Astral x Igo, który usłyszałam. A może powinnam napisać – zobaczyłam. Chłopaki wystąpili na poznańskim balkowie w ramach Balkony TV. To rewelacyjny kawał tanecznej elektroniki! Piosenka niesamowicie buja, co najlepiej widać po jej wykonawcach. Ale całe show kradnie tu jednak Kuba. Tańczący bez koszulki, z plecakiem turystycznym, który nie wiadomo do końca czy jest tu elementem ozdobnym, dociążającym, może wskazuje na jego hobby, a może to właśnie ten plecak, o którym Kuba opowiada, że w nim nosił swój sprzęt DJski?
Sama historia powstania utworu jest związana z uczuciami i odczuciami samego Kuby.
Na początku ciężko było im ten utwór skleić. Brakowało im tytułu, myśleli o czymś związanym z Daft Pank, nie mogli znaleźć motywu łączącego dźwięki w całość. Aż pewnego dnia Kuba, jak sam mówi, dostał olśnienia. Postanowił użyć głosu Jenny Jameson, która jest aktorką oraz reżyserką, nazwijmy to delikatnie, filmów przyrodniczych dla dorosłych. Wmiksował też sample z „Sexual Healing” Marvina Gaya i tak oto możemy się cieszyć drugim singlem z pierwszej płyty.
Dla osób, które korzystają z Facebooka dorzucam wykonanie balkonowe, które opisywałam
https://www.facebook.com/share/v/BADDHU2aoAZpsz2v
Dla pozostałych oficjane audio
Na ostatniej stronie znajduje się jeszcze „Fire the Night” i piękny, nastrojowy „Free World”, który idealnie wycisza i pozwala sobie poukładać w głowie to, co usłyszeliśmy przez ostatnie kilkadziesiąt minut.
Świeży powiew elektroniki
Myślę, że Bass Astral x Igo to był jednym z najciekawszych duetów elektronicznych w naszym kraju. Z jednej strony trochę żałuję, że zakończyli karierę, z drugiej jednak osiągnęli już wszystko, co mogli i ( w przeciwieństwie do niektórych) wiedzieli kiedy zejść ze sceny. I powiem szczerze, że z ich trzecią płytą nigdy do końca się nie polubiłam. Dwóch pierwszych albumów nie mogłoby zabraknąć w mojej kolekcji, bo zarówno „Discobolus” jak i „Orell” są fantastycznymi, niebanalnymi oraz inteligentnymi przykładami muzyki tanecznej, klubowej lub po prostu elektronicznej.
Chłopaki mieszają różne gatunki, Kuba korzysta z ciekawych sampli, a chropowaty głos Igora łączy cały materiał w jedną wspólną całość. „Discobolus” to debiut chłopaków jako duetu. Duetu, który ostatecznie dotknął kosmosu i wniósł nowy powiew do polskiej muzyki. Igor uważał na początku ich wspólnej ścieżki, że ciężko jest zamknąć jakąkolwiek energię na jednym albumie, szczególnie na tak (według niego) krótkim. Dodał jednak, że chciałby kiedyś móc tak właśnie powiedzieć o „Discobolus”. A czy im się udało, to już zostawiam Słuchaczowi.
Ja uważam, że tę płytę warto mieć!

Informacje kolekcjonerskie dotyczące prezentowanego wydania:
Wydawnictwo: IgloRecords
Numer katalogowy:
Format: m2x Vinyl, LP, Album,
Kraj: PL
Rok wydania: 2019
Gatunek: electronic Styl: electronic, club
Cena albumu waha się około 49 EUR