SUBIEKTYWNY LEKSYKON PŁYT, KTÓRE WARTO MIEĆ #46: FONTAINES D.C. „SKINTY FIA”
Już od lata 2020 roku wyemigrowali z Dublina do Londynu. Na klimat płyty wpłynęła pandemia oraz wewnętrzne przemyślenia, złość, poczucie winy i rozerwanie między ojczyzną, a nowym miejscem zamieszkania.
SUBIEKTYWNY LEKSYKON PŁYT, KTÓRE WARTO MIEĆ #45: DREAM THEATER „METROPOLIS PT. 2: SCENES FROM A MEMORY”
Skupmy się na dzisiejszym temacie. W 1999 roku DT wydają "Metropolis pt. 2: Scenes From a Memory", swój pierwszy album koncepcyjny. Znów mieli całkowicie wolną rękę do pisania muzyki. W zespole pojawił się również nowy, genialny klawiszowiec Jordan Rudess, z którym Portnoy i Petrucci współpracowali przy stworzeniu swojego pobocznego projektu Liquid Tension Experiment.
SUBIEKTYWNY LEKSYKON PŁYT, KTÓRE WARTO MIEĆ #44: LA ROUX „LA ROUX”
Postanowiła walczyć z nudą zespołów indie, ze sztucznymi girlsbandami oraz wyreżyserowanymi występami tanecznymi. Wraz z Benem inspirowali się takimi zespołami jak Blamanche, Depeche Mode, Eurythmics oraz wykonawcami typu Gary Numan i Prince. W ich piosenkach słychać echa Yazoo, Erasure czy The Human League. Elly nazwała ich duet bardzo emocjonalnym.
CHCIAŁABYM, ŻEBY LUDZIE SŁUCHALI MOJEJ MUZYKI NA ROWERZE! – WYWIAD Z JULIĄ ROVER [NEXT FEST]
Podczas tegorocznego NEXT FEST w Poznaniu red. Agnieszka Protas Przeprowadziła wywiad z Julią Rover oraz Bratem Witem.
WINYLOWA WANTLISTA #1: RESORAKI
Tesla miał niesamowity sposób na zapamiętywanie pomysłów, które rodziły się w jego umyśle. Używał do tego kuli oraz tacy. Kładł się na swojej leżance, trzymał w dłoniach metalową kulę około metra nad tacą i zasypiał.
SUBIEKTYWNY LEKSYKON PŁYT, KTÓRE WARTO MIEĆ #43: DANIEL SPALENIAK „TAPE V”
Zmiany w muzyce przyszły całkowicie naturalnie, tak jak zmienia się człowiek, tak samo zmienia się to, co tworzy. Tak też było w tym przypadku. Płyta powstawała bardzo długo między innymi przez to, że Daniel pracuje nad kilkoma projektami jednocześnie.
SUBIEKTYWNY LEKSYKON PŁYT, KTÓRE WARTO MIEĆ #42: THE CURE „DISINTEGRATION”
Jednak z Robertem działo się coś niepokojącego, nawet wypowiedział się w MTV, że być może po zakończonej trasie rozwiąże zespół. Nie pasowała mu ta popularność, bał się, że przez to zagubi sztukę. Do tego zbliżał się do trzydziestki, wziął ślub i chciał nagrać coś, co byłoby bliżej klimatu dawnych piosenek, który uważał, że gdzieś po drodze zaniedbali.
SUBIEKTYWNY LEKSYKON PŁYT, KTÓRE WARTO MIEĆ #41: NANCY ELIZABETH „WROUGHT IRON”
Żeby nagrać "Wrought Iron" uciekła od zgiełku miasta na Wyspy Owcze oraz do Aragonii w Hiszpanii. Potrzebowała ogromnych pustych przestrzeni, by móc wsłuchać się w ciszę. Część materiału napisała w starym opuszczonym budynku hiszpańskiej szkoły, gdzie stało pianino. Gdy wróciła do tego miejsca po miesiącu budynku już nie było.