Niniejszy tekst pochodzi z VINYLETTERA (7/25), który otrzymują osoby zapisane w każdy piątek. VINYLETTER to cotygodniowa dawka winylowych wiadomości, ciekawostek. Znajdziecie tam też relacje z tego, co najważniejszego w świecie winyli wydarzyło się minionym tygodniu oraz w naszej społeczności. Mam nadzieję, że ten artykuł przekona Cię do zapisania się. Dołącz do ponad już 1300 osób, które co piątek otrzymają VINYLETTER. Żeby się zapisać kliknij tutaj, albo wypełnij formularz na dole strony. a teraz zapraszam do rozważań: winyle cyfrowe czy analogowe?
W erze dominacji streamingu muzycznego, płyty winylowe przeżywają prawdziwy renesans. Jednak w tym świecie czarnych krążków panuje pewien dysonans. Część kolekcjonerów i kolekcjonerek uznaje tylko w pełni analogowe nagrania, podczas gdy większość współczesnych płyt winylowych powstaje z cyfrowych źródeł. Czy to oznacza, że współczesne winyle są pozbawione wartości? Czy cyfra rzeczywiście zabiła analogowy winyl?
AAA, ADD, DDD – alfabet audiofilskich emocji
Zacznijmy od wyjaśnienia, czym właściwie jest ten mityczny „w pełni analogowy winyl”. W latach 80. wprowadzono system SPARS Code, który za pomocą trzech liter oznaczał sposób produkcji nagrania:
- Pierwsza litera – sposób nagrania
- Druga litera – sposób miksowania/edycji
- Trzecia litera – mastering
Litera „A” oznaczała proces analogowy, a „D” cyfrowy. Zatem kod AAA informował, że mamy do czynienia z nagraniem, które przeszło przez cały łańcuch produkcji – od nagrania, przez miksowanie, aż po mastering – wyłącznie przy użyciu analogowych urządzeń, bez jakiejkolwiek cyfrowej ingerencji.
Współcześnie, płyta winylowa AAA to prawdziwa rzadkość. Głównie są to pierwsze tłoczenia albumów wydanych przed erą cyfrową, czyli w praktyce przed początkiem lat 70. XX wieku. I tutaj pojawia się pierwszy problem – oryginalne wydania w dobrym stanie kosztują fortunę, często kilka tysięcy złotych lub dolarów. Tym samym, prawdziwe AAA pozostają dostępne tylko dla nielicznych kolekcjonerów o zasobnych portfelach.
„Zrządzeniem losu, dzięki modzie, DJ-om, przez załamanie rynku sprzedaży innych nośników fizycznych – powodów jest zapewne więcej, wśród nich należałoby dodać uparte podtrzymywanie produkcji płyt LP przez audiofilskich specjalistów – nośnik ten jest obecnie modny, obecny na ustach celebrytów i dzieciaków.” – jak trafnie zauważa Wojciech Pacuła w swoim artykule „Cyfra w świecie winylu”.
Czy „winyl” automatycznie równa się „analog”?
Odpowiedź jest prosta – nie. Większość tłoczonych współcześnie płyt LP powstaje z plików cyfrowych. Nie oznacza to jednak, że są one gorsze. W wielu przypadkach oferują one lepsze doświadczenie słuchania niż ich analogowe odpowiedniki.
Cyfrowe zalety analogowego nośnika
Producenci i realizatorzy zwracają uwagę na zalety, jakie otrzymujemy kupując winyl nacięty z pliku cyfrowego:
- Wyższa rozdzielczość – współcześnie acetat nacina się z plików wysokiej rozdzielczości, najczęściej 24/48, 24/96, a nawet 24/192 (dla porównania, standardowa płyta CD ma 16/44,1). Przykładem może być znakomity box The Doors wydany przez firmę Rhino w 2007 roku, gdzie wykorzystano pliki 24/192.
- Brak kompresji – wydania winylowe często nie są tak mocno kompresowane jak ich cyfrowe odpowiedniki, co daje szerszą dynamikę i lepszą przestrzeń dźwiękową.
- Artystyczny wybór – niektórzy artyści decydują się na inne brzmienie w wersji winylowej niż na płycie CD. Na przykład, jak wspomina masteringowiec Jacek Gawłowski, wydawnictwo Agi Zaryan zdecydowało, że winylowa wersja jej płyty „Remembering Nina & Abbey” ma mieć jaśniejszą barwę, a jej brzmienie ma być szybsze i bardziej bezpośrednie niż na płycie CD.
Psychologia: puryści analogowi vs. cyfrowa rzeczywistość
Dlaczego tak wielu kolekcjonerów podchodzi do tematu AAA niemal religijnie? Psychologicznie można to wyjaśnić pojęciem „aury” oryginalnego dzieła sztuki. O niej pisał Walter Benjamin już w 1935 roku: „Tym, co zanika w erze technicznej odtwarzalności dzieła sztuki, jest jego aura”. To poczucie obcowania z czymś autentycznym, niepowtarzalnym, co powstało w konkretnym momencie w historii.
Jak mówi Pit Baumgartner o nagraniach w pełni analogowych: „Jak tylko muzycy zagrają i taśma zacznie grać, nie ma odwrotu, masz tylko jedną szansę, moment jest naprawdę uchwycony. W teraźniejszości zdominowanej przez przestery, bezcielesne playlisty i muzykę towarową dla szybkiego kopa, jest to coś niesamowicie cennego. Niech żyje aura!”
Ta nostalgia za autentyzmem jest zrozumiała, ale nie powinna przesłaniać faktów. Współczesne technologie cyfrowe wysokiej rozdzielczości potrafią zaoferować doświadczenie dźwiękowe dorównujące, a niekiedy przewyższające, jakość starych analogowych nagrań.
Mistrz masteringu jest ważniejszy niż źródło
Warto zwrócić uwagę, że kluczowym czynnikiem wpływającym na końcową jakość płyty winylowej jest osoba odpowiedzialna za mastering i nacięcie ,atrycy. Nawet cyfrowo przygotowane winyle mogą brzmieć fenomenalnie, jeśli masteringiem zajmie się doświadczona osoba.
Na przykład, serie płyt masterowanych przez takich mistrzów jak Bernie Grundman (Analogue Productions), Kevin Gray (seria Tone Poet wydawnictwa Blue Note) czy Ryan K. Smith (Mobile Fidelity Sound Lab) są cenione przez audiofilów na całym świecie, niezależnie od tego, czy źródło było w pełni analogowe, czy też zawierało elementy cyfrowe.
Przykładem może być nowa edycja UHQR (Ultra High Quality Record) albumu „Katy Lied” zespołu Steely Dan od Analogue Productions. Bernie Grundman wykorzystał oryginalne taśmy analogowe i stworzył wydanie, które w opinii recenzentów brzmi fenomenalnie, mimo technicznych problemów z oryginalnymi nagraniami.
Gdy cyfra pomaga analogowi
Paradoksalnie, nowoczesne technologie cyfrowe mogą pomóc w zachowaniu analogowego dziedzictwa. Doskonałym przykładem jest restauracja albumów The Doors, opisana w dokumentacji procesu remasteringu.
Czy wiedzieliście, że debiutancki album The Doors z 1967roku nigdy nie był odtwarzany z właściwą prędkością? Taśmy zwalniały podczas nagrywania, powodując że końcówki utworów (np. „Light My Fire”) brzmiały o ćwierć tonu za nisko! Przy odnowieniu tych klasycznych nagrań, eksperci odkryli, że niektóre taśmy są w zbyt złym stanie dla pełnego procesu analogowego. Dzięki cyfrowej technologii wysokiej rozdzielczości (192kHz/24bit) udało się zachować oryginalne brzmienie, jednocześnie zwiększając dynamikę i czystość dźwięku.
Bruce Botnick, inżynier dźwięku The Doors, wyjaśnia: „Pierwotny plan zakładał całkowicie analogowy proces produkcji, aż do nacinania lakierów – dopóki nie odkryliśmy rzeczywistego stanu fizycznego taśm-matek, które były w stanie od niemal niemożliwych do odtworzenia aż po doskonałe.”
Historia ta pokazuje, jak cyfrowa technologia może być sojusznikiem, a nie wrogiem, analogowej muzyki.
Ciekawostka
Warto wspomnieć o interesującym fakcie z historii winyli z cyfrowego źródła. Album „Appalachian Spring” Aarona Coplanda z 1978 roku był pierwszym cyfrowo zarejestrowanym nagraniem, które zdobyło nagrodę Grammy. Co ciekawe, matryca tej płyty została nacięta na maszynie Neumann VMS-70 (wyposażonej w głowicę tnącą SX-74). Takiej samej, jaką obecnie posiada RAND MUZIK, którego POLVINYL jest oficjalnym przedstawicielem w Polsce. To pokazuje, jak wysokiej klasy sprzęt używany jeszcze w złotej erze analogu pozostaje standardem jakości również w erze cyfrowej, stanowiąc pomost między tymi dwoma światami.
Współczesne labele łączące dwa światy
Wiele współczesnych wytwórni próbuje maksymalnie wykorzystać zalety obu światów – analogowego i cyfrowego. Oto kilka przykładów wydawnictw, które dostarczają płyty winylowe najwyższej jakości, niezależnie od tego, czy są one w pełni analogowe, czy też powstały z cyfrowych źródeł wysokiej rozdzielczości:
- Analogue Productions – ich seria Ultra High Quality Record (UHQR) oferuje absolutnie topową jakość dźwięku, często z wykorzystaniem oryginalnych taśm analogowych, tłoczone na 200-gramowym winylu. Link do wydania Steely Dan „Katy Lied”
- Music On Vinyl – holenderska wytwórnia, która specjalizuje się w wysokiej jakości reedycjach, głównie z cyfrowych źródeł wysokiej rozdzielczości. Ich wydania często przewyższają jakością oryginalne pressingi.
- Seria ATR – niemieckie wydawnictwa tłoczone z najwyższą starannością, jak np. De-Phazz & Joo Kraus „Live at Villa Belvedere” – przykład nagrania, gdzie cyfrowa jakość idzie w parze z analogowym ciepłem.
- KarlRecords – niezależna berlińska wytwórnia, która z wyjątkową starannością podchodzi do procesu tłoczenia płyt, wykonując czasem dwa lub trzy próbne tłoczenia przed finalną wersją.
Zamiast podsumowania
Winylowa rewolucja, której jesteśmy świadkami, pokazuje, że nie chodzi tylko o format zapisu dźwięku, ale o coś więcej – o rytuał słuchania, o skupienie na muzyce, o kolekcjonerską pasję.
W 1976 roku, podczas jednej z pierwszych cyfrowych sesji nagraniowych, inżynier dźwięku Jerry Bruck był zdumiony, gdy cyfrowy rejestrator wykrył przydźwięk przy -80 dB, podczas gdy analogowy sprzęt (z maksymalną dynamiką 70 dB) ukrył go w szumie taśmy. To pokazuje, że choć taśma ma swój niepowtarzalny urok, płyty winylowe z cyfrowych źródeł wysokiej rozdzielczości mogą zachować mikrodetale wcześniej niemożliwe do uchwycenia.
W świecie, gdzie pierwsze tłoczenia analogowe są poza zasięgiem finansowym większości melomanów, wysokiej jakości reedycje, niezależnie od tego czy są AAA, ADA czy ADD, stanowią doskonałą alternatywę. Koniec końców, najważniejsze jest nasze połączenie z muzyką, doświadczenie sztuki muzycznej w najlepszej formie, na jaką możemy sobie dzisiaj pozwolić.
Bo przecież muzyka jest najważniejsza, a sposób jej zapisu to tylko środek do celu, jakim jest przeżycie artystyczne. W końcu słuchamy muzyki, a nie formatu.
Czy zgadzasz się, że jakość dźwięku jest ważniejsza niż metoda jego zapisu? A może masz odmienne zdanie na temat cyfrowych źródeł dla analogowych nośników? Napisz do mnie na adres kontakt@panwinyl.pl – najciekawsze opinie opublikujemy w kolejnym wydaniu Vinyllettera!
Zapisz się tutaj:
Pozdrawiam
Pan Winyl