Być może tytuł tego artykułu niesie ze sobą pewną dozę ironii, a być może nie. Powód, dla którego nie widziałem 'Znachora’, jest prosty, choć nieco osobisty. Mam pewne zastrzeżenia do platform technologicznych, które prezentują się jako opiekunowie sztuki. Dla tych, którzy odwiedzają panwinyl.pl po raz pierwszy, pozwolę sobie na krótkie wyjaśnienie: Jestem zdania, że modele subskrypcyjne współczesnych platform technologicznych niekorzystnie wpłynęły na świat sztuki. Moim zdaniem, doprowadziły one do pewnego rodzaju ubóstwa kulturalnego wśród środowisk artystycznych i firm z nimi związanych, sprawiając, że artyści stają się niejako 'tanią siłą roboczą’, a sztuka – narzędziem marketingowym służącym budowaniu marki i wpływów. Ale zostawmy te rozważania, by skupić się na tym, co naprawdę ważne – na wspaniałej muzyce z filmu „Znachor”, wydanej na pięknym winylu!
Adaptacja, nie remake
Po pierwsze, warto podkreślić, że film z 2023 roku w reżyserii Michała Gazdy nie jest remakiem, ale nową adaptacją klasycznej powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza z 1937 roku. Dlatego muzyka Pawła Lucewicza, jak sam przyznaje w wywiadzie dla Portalu Winylowego, kładzie akcenty trochę inaczej.
Naturalnie, gdy mówimy o 'Znachorze’, pierwsze skojarzenia i porównania nasuwają się z kultową ekranizacją Jerzego Hoffmana z 1982 roku, a w szczególności z niezapomnianą i dramatyczną muzyką Piotra Marczewskiego. Ta muzyka, żywa i pełna emocji, przez lata utkwiła w pamięci wielu widzów, stając się niemal równie ikoniczna jak sama historia opowiedziana na ekranie. Jednakże, muzyka do nowej wersji filmu Gazdy, stara się znaleźć własny, unikalny ton i sposób interpretacji tej ponadczasowej opowieści, co sprawia, że zasługuje na oddzielną uwagę i docenienie.
Słowem wstępu
W tym artykule skupiam się nie na filmie, lecz na wyjątkowym wydaniu winylowym ścieżki dźwiękowej, którą miałem przyjemność otrzymać od wydawnictwa Magnetic Records. Pragnę wyrazić moją wdzięczność za tę możliwość. Mimo ogromnej niechęci do produkcji dystrybuowanych przez platformy streamingowe, zaintrygowały mnie entuzjastyczne recenzje tej konkretnej ścieżki dźwiękowej.
Zachęcony pozytywnymi opiniami, rozważałem dodanie tego wydania do mojej kolekcji, kiedy niespodziewanie Marcin Mieszczak z Portalu Winylowego zaproponował mi możliwość podzielenia się swoimi wrażeniami na temat tego albumu. Naturalnie, byłem niezwykle zainteresowany.
Kiedy winyl dotarł do mnie, wspólnie z Panią Winylową przystąpiliśmy do pierwszego odsłuchu. Już na wstępie uderzyła nas znakomita jakość produkcji. Album brzmi wyjątkowo głęboko, z wyraźnie zaznaczonymi wysokimi tonami, a niskie dźwięki niemalże masują stopy słuchacza. Za miks i mastering odpowiedzialny jest Tadeusz Mieczkowski, który od lat współpracuje ze studiem nagrań Polskiego Radia. Jego dorobek jest imponujący, a dla mnie szczególnie znaczącym wydawnictwem, które wyszło spod jego ręki, jest soundtrack do filmu „Psy 2 – Ostatnia Krew” Michała Lorenca. (Ach, jakże żałuję, że tego albumu jeszcze nie wydano na winylu!)***.
Brzmi znajomo i zaskakuje
Przesłuchałem tę płytę już kilkakrotnie, za każdym razem odkrywając nowe warstwy dźwięków, które ujawniają się w miarę pogłębiania mojej świadomości motywów głównych. Ta praktyka przypomina mi moje doświadczenia z filmami, gdzie początkowo skupiam się na głównym wątku, aby następnie, przy wielokrotnym oglądaniu – o ile produkcja na to zasługuje – docenić finezję pracy innych twórców filmowego rzemiosła. Zwracam uwagę na każdy detal: od scenografii, przez kostiumy, po lokacje i subtelną grę symboli oraz aluzji.
W muzyce moje podejście jest podobne, choć czasem emocje utrudniają mi obiektywne słuchanie. Skupiam się na szczegółach dźwiękowych: na dynamice i tonacji, na niuansach aranżacji, na harmonii i teksturze dźwięku. Doceniam również rolę przestrzeni akustycznej, która wpływa na ogólny klimat utworu. Poszczególne elementy muzyczne, takie jak warstwy instrumentalne czy gry wokalne, nasłuchuję z uwagą, doceniając subtelne odstępy czasowe między dźwiękami, różnorodność barw dźwięku i głębię przestrzeni akustycznej. Każde przesłuchanie to kolejna podróż do świata dźwięków, gdzie każdy ton, każdy dźwięk ma swoje znaczenie, tworząc spójną, ale złożoną całość.
Terra Incognita
to słowa, które najlepiej opisują moje początkowe doświadczenie z muzyką Pawła, kompozytora, którego dorobek do tej pory pozostawał poza moim muzycznym horyzontem. Dopiero ścieżka dźwiękowa do filmu „Znachor” otworzyła przede mną drzwi do jego fascynującego świata muzycznego. Posłuchanie tej muzyki stało się zachętą do głębszego zanurzenia się w twórczość artysty, który, jak się okazało, ma na swoim koncie kilka znaczących osiągnięć w świecie filmu.
Zaintrygowany, zacząłem odkrywać inne produkcje, do których Paweł komponował muzykę. Tutaj jednak napotkałem pewne trudności, ponieważ okazało się, że jego twórczość nie jest szeroko dostępna w sieci. Chciałem posłuchać muzyki do filmu „Carte Blanche” z udziałem Andrzeja Chyry, Ta ograniczona dostępność tylko wzmogła moją ciekawość i chęć zgłębienia jego muzycznego świata. Ścieżka dźwiękowa do „Znachora” była dla mnie wstępem do odkrywania twórczości tego kompozytora, ale też zrodziła apetyt na więcej. Może trzeba będzie się z POLVINYL pofatygować do Pana Pawła?
Winyl
Choć zawsze podkreślam, że nie jestem profesjonalnym ekspertem w dziedzinie muzyki, posiadam jednak pewną wrażliwość i zdolność do oceny, czy dana kompozycja rezonuje ze mną, czy też nie. I muszę przyznać, że muzyka Pawła Lucewicza do filmu „Znachor” wywiera na mnie niezwykle pozytywne wrażenie. Ta ścieżka dźwiękowa wyróżnia się romantyzmem, lecz nie przytłacza nadmiarem emocji. Jest sentymentalna, ale w żadnym wypadku nie przekracza granic nudności. Posiada również obrazowy, poetycki charakter, który sprawia, że opowiada własną, niezależną historię. Z tego względu z całą pewnością mogę polecić ją każdemu, niezależnie od tego, czy widział film, czy też nie.
Edycja winylowa tej ścieżki dźwiękowej, wzbogacona o książeczkę i plakat, prezentowana na mleczno-przeźroczystym winylu (prawdopodobnie z granulatu „nature”), świadczy o wyjątkowej dbałości wydawcy o potrzeby i oczekiwania miłośników i miłośnieczek winyli. Jedynym, choć zauważalnym mankamentem, jest umieszczenie logotypu Netflix na froncie okładki oraz obecność reklamowych napisów na plakacie. Te elementy, choć rozumiem ich marketingową konieczność, mogą nieco zaburzać estetyczny odbiór całości. Niemniej jednak, sama jakość muzyczna oraz prezentacja winylu pozostają na najwyższym poziomie, co z pewnością zadowoli nawet najbardziej wymagających kolekcjonerki i kolekcjonerów winylowych edycji.
Folku na razie dość
Jako miłośnik muzyki, chciałbym podkreślić, że szczególnie cenię sobie w tej ścieżce dźwiękowej autentyczność i bezpośredni związek z fabułą książki „Znachor”. To nie jest muzyka jedynie inspirowana historią Doktora Wilczura i jego córki, czy zbiór losowych piosenek, lecz integralna część tej narracji. Co istotne, większość kompozycji charakteryzuje się liryzmem, podniosłością i romantyzmem.
Jednakże, elementy folklorystyczne, które naturalnie znajdują swoje miejsce w kontekście fabuły, w moim odczuciu nieco zakłócają harmonię całości. Utwory te stanowią dla mnie mniej przekonujący element kompozycji. Rozumiem i doceniam ogrom pracy Małgorzaty Żurańskiej-Wilkowskiej w poszukiwaniu autentycznych pieśni z tamtego okresu i regionu, co jest niezaprzeczalnie imponującym osiągnięciem. Niemniej jednak, te konkretne utwory są dla mnie mniej atrakcyjne.
Możliwe, że po wielokrotnym przesłuchaniu wspaniałego albumu „Meridian 68” zespołu Dagadana, mój apetyt na folkową muzykę został na jakiś czas zaspokojony. Czasami potrzeba czasu, by na nowo docenić pewne elementy. Przypomina mi to moją zmieniającą się relację z albumem Michaela Kiwanuki „Home Again”, który z czasem wzrósł w moich oczach do pozycji numer jeden w jego dyskografii.
Do ścieżki dźwiękowej „Znachora”, na pewno będę wracał, obserwując, czy moje odczucia co do folkowych pieśni ulegną zmianie. W muzyce, jak w życiu, wszystko jest możliwe – wystarczy tylko dać utworom czas.
Informacje techniczne:
Kompozycje, aranżacje, produkcja Paweł Lucewicz,
Producent Magdalena Szwedkowicz,
Dyrygent Radosław Labahua,
Orikestracja Piotr Musiał,
Nagrań dokonano w czerwcu 2023 w Studiach S2/S4 Polskiego Radia oraz w Studio Zbawiciela w Warszawie,
Nagranie, miks i mastering Tadeusz Mieczkowski.
( z okładki płyty winylowej)
Wydawca Magnetic Records.
ps.
*** O ile mi wiadomo istnieje tylko jedna kopia tej ścieżki, stworzona przez ogromnego pasjonata twórczości Michała Lorenca. Więcej na ten temat znajdziecie w „Książce o winylach„.