SARSA – KTO TAK ROBI? [WYWIAD – NEXT FEST 2023] - PAN WINYL

SARSA – KTO TAK ROBI? [WYWIAD – NEXT FEST 2023]

Wywiad został zarejestrowany podczas poznańskiego NEXT FEST 20 kwietnia 2023.

Sarsa Next Fest fot. Jagoda Dobrzyńska
Sarsa Next Fest fot. Jagoda Dobrzyńska

Pan Winyl: Reprezentuję portal panwinyl.pl, w którym głównie poświęcamy uwagę muzyce wydanej na płytach winylowych.

Sarsa: O!

Pan Winyl: Tak, mamy nadzieję, że „Pióropusze” (2017) i „Zakryj” (2019) również ukażą się na płycie winylowej.

Sarsa: Warto o tym pomyśleć.

O karierze

Pan Winyl: Trzy lata temu Paul McCartney przy okazji wydania albumu „III” powiedział, że w końcu nagrał płytę taką, jaką chciał. Czy myślisz, że trzeba przejść jakąś drogę w swojej karierze, żeby robić taką muzykę, jaką się chce?

Sarsa: Nie wiem! Nie mogę Ci odpowiedzieć, bo to by było nieuczciwe wsadzać siebie w buty eksperta od tego, jak wyglądają drogi artystów. Mogę powiedzieć tylko o swoim doświadczeniu.

Pan Winyl: Jasne.

Sarsa: Byłoby nieprawdą, gdybym powiedziała, że to, co wcześniej robiłam (przed „Prologiem”) było oszustwem? Ja na każdym etapie swojego życia staram się poszukiwać prawdy w sobie. Pytanie tylko, jak głęboko jest ona zakopana? Na pewno jest tak, że dzisiaj wydając „Prolog…”, to pierwsza moja taka wypowiedź wprost do ludzi.

W „Prologu…” udało mi się dokopać głębiej. Nie czuję się jednak ekspertką nawet w swoim własnym życiu. W tym sensie, że ciągle mam poczucie bycia w jakimś procesie. Wciąż wydaje mi się, że wiem mało. I w każdym wywiadzie to podkreślam: muzyka w moim życiu, ale też rodzina, przyjaźnie – to są narzędzia do tego, żebym mogła poznać siebie. Każdy się rodzi z jakimś zestawem cech, które tworzą osobowość.

O duchowości

W moim zestawie cech na pewno dominuje chęć rozwoju duchowego, do tego stopnia, że właśnie wszystko, co robię, jest narzędziem, żeby poznać, rozwinąć siebie, poznawać swoje nowe oblicza, dokopywać się ciągle do tej prawdy.

Pan Winyl: I o tym właśnie jest „Prolog 5 minut”, tak mi się wydaje.

Sarsa: To z pewnością, jest to kolejna „łopata” na mojej ścieżce, gdyż kocham swoje życie i ono tak mnie zaskakuje, i żałuję, że nie mogę jeszcze wszystkim opowiedzieć w wywiadach, o tych wielu ciekawych rzeczach, które dzieją się w moim życiu. Może kiedyś się odważę, żeby podzielić się tymi zwrotami akcji. Myślę, że nowy album, który nagrywam z nowym wydawnictwem Kayax, oraz z nowym managementem, będzie miał wiele ciekawych „łopat”, którymi mam nadzieję, dokopię się jeszcze głębiej.

O brzmieniu

Pan Winyl: Nasi czytelnicy i czytelniczki są osobami, które kochają płyty winylowe za ich brzmienie. Czy brzmienie płyty, koncept brzmieniowy, kształt brzmieniowy albumu ma znaczenie dla Ciebie, gdy komponujesz?

Sarsa: Bardzo często mam na starcie jakąś wizję, a jeszcze częściej ona na koniec się rozpływa i okazuje się, że wyszło coś innego. A dzieje się tak ze względu na to, że chociaż bardzo bym chciała być człowiekiem samowystarczalnym, bo to byłoby niezwykle wygodne z jednej strony, to z drugiej strony, mam to szczęście pracy z innymi ludźmi, którzy są inspiracją przy tworzeniu.

Z biegiem lat coraz bardziej się otwieram na drugiego człowieka. Z Zosi Samosi wchodzę bardziej w pracę zespołową. Takim dużym krokiem była dla mnie właśnie współpraca z Marcinem Borsem (min.: Nosowska – przyp. PW) i Pawłem Smakulskim (min: Golden Life – przyp. PW) przy wspomnianym wcześniej albumie „Runostany„, który ukazał się na winylu.

Sarsa Pan Winyl
Sarsa i Pan Winyl po wywiadzie fot. Barbara Budniok

Runostany

W tym przypadku, to było ciekawe, część utworów skomponowałam sama przy pianinie, część z Pawłem przy gitarze, a później – w trakcie pandemii – zajęliśmy się wspólnie aranżami. Pojechaliśmy potem do Marcina Borsa, jego magiczna posypka tak wiele wniosła do naszej myśli artystycznej. Skręciliśmy w inną stronę, aczkolwiek to wszystko wciąż było spójne.

Tutaj mógłby powiedzieć więcej Paweł Smakulski – jeśli będziesz miał okazję z nim rozmawiać, to dopytaj o te brzmieniowe szczegóły. On jest odpowiedzialny za praktycznie całą produkcję płyty. Oczywiście zdarzają się tu piosenki współprodukowane przez innych producentów, ale jednak większość to jest Paweł Smakulski. Właściwie wszystko, co Paweł zrobi, mi się podoba, jest bardzo czuły i empatyczny, ma na myśli taką orientację na artystę. Jest to niezwykle cenne, mam za sobą inne współprace i nie zawsze to klikało, tak jak tym razem.

Jestem takim punktem wyjścia w tej pracy, ale rzeczy nie powstałyby bez innych ludzi. Bo to też miks, czy z Marcinem Gajko czy z Rafałem Smoleniem. Ci ludzie również dorzucają swoje ziarno do tego siewu, z którego potem wszyscy zbieramy plony.

fot. materiały prasowe

O tworzeniu

Pan Winyl: Czyli ostateczny kształt to dzieło zbiorowe?

Sarsa: Tak, jestem osobą, która w tworzeniu podąża za intuicją i piękne jest to, że inne osoby mogą tę wizję uzupełniać. U mnie ten świat duchowy dominuje każdą sferę, więc nawet jak komponuję, to mam poczucie, że pobieram treści z chmury, do której wszyscy mamy jakiś dostęp i że są to przekazy od świata – właśnie duchowego.

Świat duchowy dominuje każdą sferę, więc nawet jak komponuję, to mam poczucie, że pobieram treści z chmury, do której wszyscy mamy jakiś dostęp i że są to przekazy od świata

Sarsa

Mam w tę stronę jazdę. Intuicja pobiera coś bardzo transcendentnego, ulotnego i tak tworzę piosenki. Gdy je stworzę i ich słucham, to oceniam na podstawie dreszczy, czy to jest dobre. Natomiast Paweł jest z kolei matematyczny, zadaniowy, bym powiedziała – zafiksowany na brzmienie, kompletnie inaczej niż ja.

Dlatego my mamy często pasma nieporozumień w studio wynikających z tego, że jesteśmy z dwóch kompletnie innych światów artystycznych, ale sekretem tego związku jest to, że jesteśmy na koniec oboje zadowoleni jak tego słuchamy. Paweł jest zadowolony z innych rzeczy, a ja z innych. I gdy mówię, co mi się podobało w piosence, Paweł często pyta mnie, w jakim języku do niego mówię (śmiech).

Dla niego jest ważne, jak hi-hat brzmi, potrafi siedzieć godzinami i dobierać brzmienie hi-hatu. Ja najczęściej pytam: – czy to porusza, czy to buja? Ale dla niego co innego jest ważne. Natomiast na koniec – to najważniejsze – i jego, i mnie buja – tylko, że coś innego.

O dreszczach

Pan Winyl: Ja też po dreszczach poznaję, czy muzyka jest wartościowa. Słuchałem „Prolog 5 minut” i „Runostany” i te dreszcze tam są.

Sarsa: Bardzo się cieszę.

Pan Winyl: Te dreszcze powoduje szczerość, jestem na nią bardzo wyczulony w muzyce, a winyle, dzięki temu, że mogą oddawać pełne, słyszalne dla człowieka spektrum dźwięków, tę szczerość potrafią jeszcze uwypuklić. Czy sama słuchasz muzyki z płyt winylowych?

O muzyce

Sarsa: Gdy ktoś zadaje mi to pytanie, to w pewnym sensie jest mi głupio, bo muszę udzielić szczerej odpowiedzi: mianowicie ja mało interesuję się muzyką. I nie wiem czemu mam wyrzuty sumienia, może myślę sobie, że ktoś ma wobec mnie takie, a nie inne oczekiwania. W końcu artystka na scenie powinna być otrzaskana w nazwiskach i nazwach wszystkich kultowych zespołów, a ja po prostu nigdy się nie interesowałam muzyką w tym sensie.

Dla mnie, muzyka na początku była formą autoterapii. Każdy z nas ma takie czy inne historie gdzieś tam z okresu młodości, gdy nie było kolorowo, ja też takie mam. Możliwość tworzenia muzyki dawała upust moim emocjom, myślę, że dzięki temu nie poszłam w jakieś destrukcyjne czy toksyczne klimaty.

Sama muzyka oraz to jak inni ją tworzą, nie było i nie jest dla mnie ważne. Z drugiej strony, nie jestem ignorantką, gdy słucham kolegów i koleżanek z branży, to mam dla nich ogromne uznanie i dla ich pracy. Cieszę się z nimi z ich sukcesów i z tego, że są szczęśliwi, ponieważ robią to co kochają. Ma to dla mnie wymiar duchowy, takiego siostrzeństwa czy braterstwa. Kibicuję i wspieram jak mogę, ale ja robię swoje.

Zauważyłam też, że mam taką tendencję w relacjach i w muzyce, że jak czymś lub kimś się otaczam, to nasiąkam tym. Gdybym dużo słuchała jakiejś muzyki, to jestem przekonana, że ona by na mnie podświadomie wpłynęła i przeniknęła do mojej twórczości. A mnie zależy na tym, by słyszeć swój własny głos. Tak jak mówiliśmy – tą „łopatą” dokopać się jak najgłębiej, do tego co najważniejsze. Żeby sobie tego nie utrudniać, nie słucham dużo muzyki.

Dla mnie, muzyka na początku była formą autoterapii. Myślę, że dzięki temu nie poszłam w jakieś destrukcyjne czy toksyczne klimaty

Sarsa

Pan Winyl: Niedawno słuchałem audycji o pewnym klasycznym pianiście, który nigdy nie pozwalał uczniom patrzeć jak on gra, zabraniał przychodzić na jego koncerty.

Sarsa: Tak, żeby mieli swoją artykulację.

Pan Winyl: Dokładnie!

Kto tak robi?

Sarsa: Był czas, gdy byłam nauczycielką muzyki; dokładnie to samo mówiłam moim uczniom i uczennicom. Chodzi przecież o osobliwość, którą wszyscy mamy w sobie, chodzi o jej wydobycie, gdy cały zewnętrzny świat próbuje to zagłuszyć. Świat jest pełen szumu, newsy, informacje, social media, ma to takie konsekwencje, że przestajemy słyszeć siebie, przestajemy wiedzieć, co mamy sami sobie do powiedzenia.

A – moim zdaniem – najciekawsze rozwiązania przychodzą właśnie wtedy, kiedy posłuchamy samych siebie. Gdy puściłam „Prolog 5 minut” moim przyjaciołom, którzy zawsze są ze mną szczerzy, powiedzieli: „kurde fajne, ale wiesz, kto tak robi? Czy nie będzie jakiegoś przypału?” Gdy usłyszałam „kto tak robi”, to mówię YES! O to chodziło! Jak cudownie! (śmiech)

Pan Winyl: Taka rola pionierki!

Sarsa: Nie chciałabym sobie przypisywać tego, bo wiesz, w mojej muzyce i tak można odnaleźć wiele rzeczy, które są na rynku, bo chyba Chopin już wszystko wymyślił (śmiech). Na pewno zmierzam do miejsca, gdzie słuchacze i słuchaczki będą zaskoczeni. Bardzo się cieszę, gdy udaje mi się ten efekt zaskoczenia u ludzi uzyskać. I gdy słyszę to zdanie, które tu już padło: „a kto tak robi?”, to sobie od razu myślę, „O! Girl! Idę w to!” (śmiech)

O marzeniach

Pan Winyl: Czy stojąc na scenie, tworząc muzykę, żyjąc z muzyki, spełniasz swoje marzenia?

fot. materiały prasowe

Sarsa: Tak, spełniam swoje marzenia, kiedyś myślałam, że ten rozwój mojej kariery to będzie ten mój szczyt marzeń, który zaleje jakąś tam wyrwę w sercu. Gdy debiutowałam jako Sarsa, to spełniałam swoje założone marzenia, jednak dlaczego dalej byłam nieszczęśliwa? Potem pamiętam, w 2019 roku, kiedy graliśmy trasy i wszystko fajnie się sprzedawało, dostawałam nagrody i pochwały – spełniały się wszystkie marzenia z mojej listy. Tylko dlaczego nie piłam tego szampana ze wszystkimi?

Ciasto

I dzisiaj, kiedy stoję na scenie NEXT FEST, też spełniam marzenia, bo zawsze chciałam grać festiwale, tym też spełniam marzenia z listy i czuję się szczęśliwa, ale wydaje misię, że to szczęście jest do mnie dopuszczone dopiero od czasu, gdy urodziłam syna. To skomplikowany temat, wydaje mi się, i to bardziej na psychoterapię niż na wywiad, ale mogę krótko powiedzieć, tak jak śpiewam w singlu „Ciasto„, odkąd mam serce nikomu nie zazdroszczę.

To jest takie metaforyczne wydarzenie, które jest w zasadzie odpowiedzią na Twoje pytanie. Odkąd urodziłam drugie serce, nie mam w sobie tyle tego smutku; oczywiście jestem zawsze trochę przykurzona, bo to już chyba z astrologii wynika u mnie, ale malutko tego zostało. Ciągnie mnie w stronę słońca, jakbym chciała więcej światła, więcej radości w życiu mieć. Wychodzę z cienia, w którym bardzo długo siedziałam, prawie całe życie.

To skomplikowany temat, wydaje mi się, i to bardziej na psychoterapię niż na wywiad, ale mogę krótko powiedzieć, tak jak śpiewam w singlu „Ciasto„, odkąd mam serce nikomu nie zazdroszczę.

Odkąd urodziłam drugie serce, nie mam w sobie tyle tego smutku.

Sarsa

O kopaniu

Pan Winyl: Nowy album nadciąga. „Runostany” były pewną kreską w Twojej karierze, czego możemy się spodziewać? Kolejnych „łopat”, jak mówisz? Co one wykopią, co zakopią, do czego się dokopią?

Sarsa: Wiesz co, sama jestem ciekawa. Nie wiem. Nie będę udawać, jak powiedziałam, eksperta od własnego życia.

Pan Winyl: To nie będę drążył tego tematu, już niebawem się sami przekonamy. Mam nadzieję, że dasz się potem namówić na kolejny wywiad dla naszego portalu. Zaczynasz sezon koncertowy tutaj w Poznaniu, na NEXT FEST. Co dalej?

Sarsa: Tak, nasz letni sezon zaczynamy dziś na NEXT FEST. Potem mamy kilka punktów festiwalowych na wakacyjnej mapie. Nie mogę się doczekać również jesieni i premiery albumu. Będzie temu dedykowana trasa po klubach. Myślę, że wtedy też się pojawię w Poznaniu jeszcze raz.

Mogę prosić moi drodzy, żebyście śledzili moje media społecznościowe, bo tam cała mapa koncertowa będzie na bieżąco wrzucana. Fajnie by było się przeciąć gdzieś na trasie. No bo wiadomo, posłuchać płyty można, ale na żywo jest zupełnie inaczej.

Pan Winyl: Czy ty widzisz różnicę między koncertami w klubach, a na festiwalach?

Sarsa: W klubie jest na pewno bardziej intymnie, może dla mnie to nie ma aż takiego znaczenia, bo ja wychodząc na scenę każdorazowo ulegam energii ludzi. Oni za każdym razem są innym zestawem emocji, więc za każdym razem ten koncert w moim sercu – i może też w odbiorze osób słuchających – przebiega inaczej. Wychodząc na scenę zawsze chcę być najlepszą wersją siebie dla ludzi.

Pan Winyl: Pięknie to powiedziałaś! Bardzo dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję na kolejną po premierze albumu jesienią. Już nie mogę się doczekać! Liczę, że będzie na winylu! Jeszcze raz dziękuję!

Sarsa: Dziękuję ślicznie i do zobaczenia na koncertach!

Press info:

Nieraz w informacjach prasowych dotyczących premier muzycznych, szumnie ogłasza się „nowy rozdział” w karierze artysty. W przypadku Sarsy, to nie nowy rozdział, tylko zupełnie nowa opowieść. Sarsa eksploruje alternatywne brzmienia.
Jesienią tego roku ukaże się nowy album Sarsy – pierwszy we współpracy z wytwórnią oraz managementem Kayax. Artystka obrała świadomy i bezkompromisowy kierunek. Nowy materiał zapowiadały już zagadkowy, melorecytowany Prolog” i buntowniczy, postpunkowy Balet” zaśpiewany w duecie ze Zdechłym Osą oraz singiel – Ciasto, taneczny, energetyczny i tętniący bitem utwór opowiada o potrzebie zrzucenia z siebie starych warstw.

Sarsa to artystka, która przebyła długą drogę. Swoje muzyczne poszukiwania rozpoczęła od alternatywnych projektów. W 2015 roku ukazał się jej debiutancki, solowy singiel „Naucz mnie”. Utwór szybko stał się przebojem, przez sześć tygodni z rzędu zajmował 1. miejsce na liście najczęściej odtwarzanych piosenek w polskich rozgłośniach radiowych oraz uzyskał status diamentu. Jej teledyski liczą setki milionów wyświetleń, a debiutancki krążek zatytułowany „Zapomnij mi” pokrył się platyną. Kolejne albumy „Pióropusze” i „Zakryj” uzyskały status złotej płyty.

Sociale Sarsy:

Sociale Pana Winyla:


Jeśli podobał Ci się ten artykuł, to możesz mi postawić kawę!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *